Ponad rok temu utraciły ważność niektóre przepisy [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=170984]ustawy o gwarancji za roboty budowlane[/link]. [b]To efekt wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 27 listopada 2007 r. (sygn. K 47/04).[/b] Miały pojawić się nowe uregulowania, do tej pory jednak ich nie ma. Obecnie trwają prace nad dwoma projektami, które mają zapełnić powstałą lukę. Autorami są: ministerstwa Infrastruktury i Sprawiedliwości oraz Senat.
[srodtytul]Co mówią przepisy[/srodtytul]
Małe firmy budowlane padają ofiarą większych, które nie płacą im za wykonaną pracę. Proceder miała ukrócić [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=170984]ustawa z 9 lipca 2003 r. o gwarancji zapłaty za roboty budowlane[/link] (dalej: ustawa), a konkretnie gwarancje bankowe lub ubezpieczeniowe. Wykonawcy mogą ich żądać od inwestora (ale tylko do wysokości swojego wynagrodzenia), a jeżeli ten ich nie przedstawi, mają prawo wstrzymać roboty i zejść z budowy. W obecnej, po wyroku TK okrojonej, wersji ustawa paradoksalnie lepiej zabezpiecza interesy wykonawców, a po macoszemu traktuje inwestorów (patrz ramka).
– Znam przedsiębiorców, którzy z niej korzystają – mówi Justyna Szwech, radca prawny z Kancelarii Prawnej Lovells.
[srodtytul]Koniec z ustawą?[/srodtytul]
Ministerstwa chcą uchylić całą ustawę z 2003 r., a w zamian rozbudować przepisy kodeksu cywilnego dotyczące umowy o roboty budowlane. – Pozostaną takie same możliwości zabezpieczeń jak obecnie, czyli: gwarancja bankowa, ubezpieczeniowa, poręczenie banku oraz akredytywa – mówi Zbigniew Radomski, dyrektor Departamentu Rynku Budowlanego i Techniki w Ministerstwie Infrastruktury. [b]Wykonawca będzie musiał jednak wyznaczyć inwestorowi termin na dostarczenie tego typu zabezpieczenia, nie krótszy niż 20 dni. [/b]
Potem, już bez wyznaczania dodatkowych terminów, wykonawca otrzyma prawo do odstąpienia od umowy. Wysokość żądanego zabezpieczenia będzie taka jak obecnie. Strony będą ponosić w równych częściach koszty zabezpieczenia wierzytelności.
To niejedyna zmiana, którą planują ministerstwa. Chcą stworzyć hipotekę budowlaną. Firma, która będzie miała problemy z uzyskaniem wynagrodzenia za wykonaną pracę, otrzymałaby prawo wpisania swoich roszczeń do hipoteki nieruchomości należącej do inwestora.
[srodtytul]Zachowawczy Senat[/srodtytul]
Inne plany mają senatorowie. Chcą poprawić ustawę, a nie od razu wyrzucać ją do kosza. Tak jak ministerstwa proponują wprowadzenie terminów na dostarczenie gwarancji – mają być jednak dwa. Według senatora Marka Trzcińskiego pierwszy wyniesie 30 dni, a gdy inwestor nie dostarczy w tym czasie żądanego zabezpieczenia, trzeba będzie jeszcze wyznaczyć dodatkowy, siedmiodniowy. Dopiero wtedy będzie można odstąpić od umowy. Wysokość żądanego zabezpieczenia nie może przekroczyć roszczenia z tytułu wynagrodzenia. Inwestor będzie mógł żądać zwrotu kosztów udzielonych gwarancji w części, w jakiej dokonał terminowej zapłaty za wykonane roboty.
[srodtytul]Dobry kierunek, ale...[/srodtytul]
Obie propozycje podobają się Zbigniewowi Janowskiemu, przewodniczącemu Związku Zawodowego Budowlani. Według mec. Szwech najlepszym jednak orężem w rękach wykonawców będzie hipoteka budowlana. [b]Inwestor z obciążoną hipoteką będzie tracił wiarygodność w oczach klientów. Niepłacenie nie będzie mu się zwyczajnie kalkulowało.[/b]
[ramka][b]Jakie luki są w przepisach[/b]
Brakuje regulacji określających minimalne terminy na dostarczenie zabezpieczeń przez inwestora oraz określających wysokość zwrotu kosztów ustanowienia gwarancji, które poniósł. Przed publikacją wyroku Trybunału Konstytucyjnego wykonawca musiał wyznaczyć odpowiedni termin na ustanowienie gwarancji (ustawa nie podawała żadnego konkretnego), a potem, jeśli inwestor jej nie przedstawił, musiał ustanowić jeszcze jeden dodatkowy termin, po którego upływie uzyskiwał prawo odstąpienia od umowy. Inwestor mógł zaś liczyć jedynie na zwrot kosztów gwarancji, ale nie więcej niż na 2 proc. gwarantowanej kwoty. TK się to nie podobało – wyrzucił z ustawy przepisy w tej sprawie. [/ramka]