Niezłożenie w ogóle, czy choćby na czas, oświadczenia lustracyjnego lub złożenie fałszywego skutkuje utratą funkcji, z którą związana jest lustracja. W przypadku członków władz spółek każda ich czynność (tu przechodzimy na zasady kodeksu spółek handlowych) może być kwestionowana, gdyż była podjęta przez osobę nieuprawnioną. Ale czy była nieważna, zależeć będzie od tego, czy ten nieważny głos był istotny.
Członek rady nadzorczej spółki handlowej z udziałem samorządu terytorialnego (ponad 50 proc. kapitału samorządu) podlega lustracji (art. 4 pkt 40 ustawy). Jeżeli więc urodził się przed 1 sierpnia 1972 r., już w chwili wyrażenia zgody na objęcie stanowiska (jeszcze przed jego objęciem) powinien takie oświadczenie złożyć, w tym przypadku u wojewody.
Niedopełnienie tego obowiązku ma taki sam skutek, jakby złożył niezgodne z prawdą oświadczenie (z tym że nawet nie trzeba prowadzić postępowania lustracyjnego) i obowiązkowo skutkuje pozbawieniem tej osoby funkcji.
Następuje to z mocy prawa z dniem, w którym upłynął termin na złożenie oświadczenia, a więc wstecznie. Fakt ten stwierdza wojewoda.
Jednak to, czy tak uczyni, ma wtórne znaczenie (jeśli okaże się zaniedbaniem urzędniczym, to będzie nawet przestępstwem). Mamy tu bowiem sytuację jak przy spadku: dziedziczy się go w chwili śmierci spadkodawcy, a decyzja sądu ma tylko potwierdzające znaczenie.
W naszej sytuacji niezlustrowany menedżer bezprawnie pełni funkcję w spółce. Ale to, które decyzje podejmowane z jego udziałem są nieważne, zależeć będzie od tego, czy miał na nie istotny wpływ, czy bez jego głosu wynik byłby inny. Jeśli w uchwale rady nadzorczej dwóch było za, a on przeciw, to nie miał znaczenia. Jeśli zaś był istotny, to jego nieważność może skutkować nieważnością danej uchwały. Musi jednak ktoś taką czynność zakwestionować.