Dotarliśmy do wyników kontroli przeprowadzonych przez Państwową Inspekcję Pracy w firmach zajmujących się ochroną osób i mienia. Wynika z niej, że zatrudnieni w tej branży powszechnie pracują ponad normy prawa pracy. Jest to wynikiem obchodzenia prawa i nadużywania umów cywilnoprawnych.
Wobec osób wykonujących pracę na podstawie umów cywilnoprawnych nie stosuje się przepisów kodeksu pracy ograniczających czas pozostawania do dyspozycji firmy. Dlatego powszechnym zjawiskiem jest zawieranie przez agencje ochrony umów o dzieło i umów-zleceń.
W raporcie PIP znalazł się szczeciński oddział jednej z ogólnopolskich firm ochroniarskich. Zatrudniał 342 osoby. Umowę o pracę podpisano tylko z czterema, aż 297 pracowało na podstawie umowy o dzieło, z pozostałymi podpisano umowy-zlecenia. O podstawie zatrudnienia nie decydował rodzaj wykonywanej pracy, ale status osoby ją wykonującej. Umowy o dzieło zawierano z osobami mającymi uprawnienia emerytalno-rentowe, a zlecenia podpisywano z tymi, którzy nie mieli prawa do żadnych świadczeń z ubezpieczenia społecznego. Umowy wszystkich zleceniobiorców dotyczyły świadczenia usługi ochrony obiektu, z kolei przedmiotem wszystkich umów o dzieło była kontrola systemów zabezpieczenia.
Innym sposobem na ominięcie norm czasu pracy jest zatrudnianie jednej osoby w spółce matce na podstawie umowy o pracę z jednoczesnym zatrudnianiem na podstawie umowy-zlecenia w spółce córce kapitałowo z nią powiązanej. Dzięki takiemu manewrowi pracownik na etacie nie przekraczał kodeksowych norm czasu pracy, za to bez ograniczeń, wykonując te same obowiązki, pracował w innej spółce na podstawie umowy-zlecenia czy umowy o dzieło.
Takie działania inspekcja traktowała jako próbę obejścia prawa, tym bardziej że z jej ustaleń wynika, iż osoby zatrudnione na podstawie umów cywilnoprawnych pracowały pod nadzorem, w wyznaczonym miejscu i czasie. Tak więc spełnione były przesłanki charakterystyczne dla stosunku pracy. Inspektorzy wystąpili do sądu z powództwem o ustalenie istnienia stosunku pracy. Sprawy jednak przegrali. Sąd uznał bowiem, że osoby mające pełną zdolność do czynności prawnych muszą mieć świadomość konsekwencji składanych oświadczeń woli, z których skutkami muszą się liczyć. Ponadto, zdaniem sądu, art. 22 k.p. nie daje inspektorowi prawa do kształtowania stosunków zobowiązaniowych między stronami.
Łamanie przepisów o czasie pracy w branży ochroniarskiej dotyczy także etatowców. Brak rąk do pracy sprawia, że także oni pracują więcej, niż pozwala prawo. W jednej z poznańskich agencji przeciętny tygodniowy czas pracy wahał się od 55 do 65 godzin w okresie rozliczeniowym. Kodeks pracy mówi, że przeciętna ta nie może przekraczać 48 godzin.
W konsekwencji naruszane są także przepisy o rocznym limicie pracy w nadgodzinach. Odnotowywano przypadki przepracowania nawet 938 godzin nadliczbowych w ciągu roku. Takie przekroczenie jednoznacznie dowodzi, że zatrudnieni bardzo często nie mieli 11 godzin odpoczynku dobowego, a praca po 15 – 16 godzin na dobę była standardem.
Niestety, inspektor pracy nie może w drodze decyzji administracyjnej nakazać zawarcia umowy o pracę nawet wówczas, gdy umowa cywilnoprawna łącząca pracobiorcę z osobą świadczącą pracę ma wszystkie cechy charakterystyczne dla stosunku pracy. Pozostaje droga sądowa, trzeba jednak pamiętać, że sąd, wydając orzeczenia, bada przede wszystkim to, co mówią strony umowy, a nie ustalenia inspektora.
Jeżeli więc zleceniobiorca w sądzie powie, że chciał, by podpisano z nim umowę cywilnoprawną, to sąd z reguły swoje orzeczenie opiera na tej deklaracji i nie nakazuje stronom zawarcia umowy o pracę. Nie oznacza to jednak, że inspekcja pracy nie będzie działać na rzecz podpisywania umów o pracę. Okazuje się, że coraz skuteczniejszym narzędziem są wystąpienia inspektorów do pracodawców.
Masz pytanie, wyślij e-mail do autora: t.zalewski@rp.pl