Z pewnością trudno będzie z dnia na dzień stworzyć dla nich w administracji tyle stanowisk pracy, ile trzeba. Dlatego urzędy centralne powinny się liczyć z tym, że w przyszłym roku będą musiały zaoszczędzić pieniądze na obowiązkową składkę na PFRON.
Jeśli pełnomocnikowi rządu do spraw osób niepełnosprawnych uda się wdrożyć pomysł, by podmiotom publicznym ustawowo zakazać umieszczania w budżetach kwot na kary, jakie poniosą z tytułu niezatrudniania osób niepełnosprawnych, będą one musiały pokryć je z innych części wewnętrznego budżetu, np. rezygnując z niektórych zakupów.
– Wzorem w zatrudnianiu niepełnosprawnych powinien być ZUS, jednak od lat nie widzę tam żadnych zmian – mówi Sławomir Piechota, przewodniczący sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. – Wspólnym problemem dla całej administracji jest brak planu zatrudniania niepełnosprawnych pracowników.
Administracja publiczna od lat tłumaczy się tym, że ma niedostosowane budynki oraz że niepełnosprawni nie spełniają wymagań stawianych osobom potrzebnym do pracy w tych instytucjach.
– Brak kwalifikacji to mit – sprzeciwia się temu Piechota. – Co prawda na polskich uczelniach jest niewielki odsetek niepełnosprawnych, jednak ciągle jest to 20 tys. osób. Łatwo z nich wybrać te z odpowiednimi kwalifikacjami.
– Moim zdaniem to zła polityka kadrowa. Administracja byłaby bardzo atrakcyjna dla niepełnosprawnych. Oferuje bowiem stabilne zatrudnienie, poza tym są to dobre miejsca pracy, gdyż wymagają sprawności intelektualnej, a nie fizycznej – zauważa Włodzimierz Sobczak, prezes Krajowej Izby Gospodarczo-Rehabilitacyjnej.
Żadna z prywatnych firm, które zatrudniają niepełnosprawnych, nie musi do tego dopłacać. Oszczędza przede wszystkim na obowiązkowej składce na PFRON, poza tym otrzymuje refundację z Funduszu.
Jeśli przedsiębiorcy działający na otwartym rynku sobie z tym radzą, urzędnicy także nie powinni mieć problemów. Przy okazji administracja państwowa zdałaby sobie sprawę z tego, jak skomplikowany system rozliczeń z PFRON zafundowała firmom, które zatrudniają niepełnosprawnych.
– Obawiam się, że pomysł, by obowiązkowe składki na PFRON administracja płaciła z własnej kieszeni, jest jednak zbyt idealistyczny – zauważa Piechota. – Wiele urzędów ma bowiem kłopot z utrzymaniem pracowników, ponieważ ma im do zaoferowania niskie wynagrodzenia. Kary spowodują w nich jeszcze większe kłopoty kadrowe.
Jego zdaniem trzeba więc wdrożyć kilkuletni plan zwiększania zatrudnienia niepełnosprawnych i starannie rozliczać z jego wykonania.
Wielu prywatnych przedsiębiorców, którzy uznali, że karne składki na PFRON kosztują ich zbyt drogo, poradziło sobie bowiem z tym problemem.
Trzeba jednak pamiętać, że z ponad 3 mld zł wpływających do PFRON z obowiązkowych składek administracja publiczna płaci niecałe 10 proc. tej kwoty. Okazuje się więc, że większość innych pracodawców także ich nie zatrudnia, choć może by chciała.
Zdaniem Sławomira Piechoty są dwie przyczyny tego stanu. Przy obecnym systemie rentowym nie ma zbyt wielu chętnych do pracy, gdyż przekroczenie dość niskich limitów zarobków powoduje zmniejszenie lub zawieszenie renty wypłacanej przez ZUS. W tej sytuacji szansą jest nowela ustawy emerytalnej opracowana przez rząd, która przewiduje zniesienie tych limitów od początku przyszłego roku.
Druga przyczyna to brak profesjonalnego pośrednictwa pracy, które w wielu państwach Unii Europejskiej pomaga przygotować nie tylko niepełnosprawnego do pracy, ale także przedsiębiorców do ich przyjęcia.
masz pytanie, wyślij e-mail do autora: m.rzemek@rp.pl