Skąd to zamieszanie? Od początku tego roku zmieniły się kompetencje urzędów dotyczące wydawania decyzji środowiskowych. W zamyśle miało to ułatwić firmom załatwianie spraw związanych z ochroną środowiska. W praktyce często utrudniło, niekiedy z powodu niestarannie ustanowionych przepisów.
Najwięcej kłopotów stwarza przepis prawa wodnego przywołujący nieobowiązujący już artykuł prawa ochrony środowiska.
Gdyby on obowiązywał, grupa podmiotów, które określa się jako zakłady mogące znacząco oddziaływać na środowisko, po pozwolenia na pobór wód i odprowadzanie ścieków występowałaby do marszałka województwa. I problemu by nie było. Tak bowiem chciał ustawodawca. Ponieważ jednak przepis prawa ochrony środowiska został uchylony, to odesłanie trafia w próżnię. W takiej sytuacji, czytając literalnie przepisy prawa wodnego, należałoby stosować jego art. 140 ust. 1, czyli uznać, że właściwym organem jest starosta.
Starostowie nie mają jednak możliwości (chodzi zarówno o doświadczenie, jak i często o merytoryczne umiejętności pracowników) wydawania takich decyzji. Jak sprawdziliśmy, wydają je obecnie marszałkowie województw.
– Z odpowiedzi, którą otrzymaliśmy z Ministerstwa Środowiska, wynika, że z uwzględnieniem reguły celowości organem właściwym do udzielenia pozwoleń wodnoprawnych jest marszałek województwa – wyjaśnia Joanna Czechowicz z biura prasowego urzędu marszałkowskiego. – Zwłaszcza gdy korzystanie z wód, wykonywanie urządzeń wodnych lub eksploatacja instalacji bądź urządzeń wodnych są związane z przedsięwzięciami lub instalacjami kwalifikowanymi jako przedsięwzięcie mogące znacząco oddziaływać na środowisko.
Dotarliśmy do pisma Ministerstwa Środowiska w tej sprawie. Czytamy w nim m.in.:
„Zdając sobie sprawę z błędnego odesłania do art. 378 ust. 2 ustawy – Prawo ochrony środowiska zawartego w art. 140 ust. 2 pkt 1 ustawy – Prawo wodne, należy stwierdzić, iż rozstrzygnięcie wątpliwości co do ustalenia organu właściwego do wydawania pozwoleń wodnoprawnych nie jest możliwe przy zastosowaniu reguł wykładni gramatycznej. Resort stosuje więc wykładnię celowościową i uznaje, że zgodnie z nią właściwy jest marszałek województwa”.
Na szczęście po interwencjach przedsiębiorców resort środowiska dostrzegł błąd legislacyjny w prawie wodnym. Prawidłowo sformułowany przepis znajduje się w projekcie ustawy o dostępie do informacji o środowisku i jego ochronie oraz o ocenach oddziaływania na środowisko.
Jednak zakłady, które nie mogą poczekać na uzyskanie pozwolenia do zmiany ustawy, muszą mieć się na baczności. O ile bowiem organy podporządkowane resortowi środowiska nie będą zapewne robić problemów, o tyle gdy dojdzie do sporu i sprawa trafi do sądu, kłopoty mogą się pojawić – wyjaśnienia resortowe nie wiążą bowiem sądów. A art. 156 § 1 pkt 1 kodeksu postępowania administracyjnego mówi, że jeżeli decyzja została wydana z naruszeniem przepisów o właściwości urzędu, to jest nieważna. To z kolei może narazić podmiot na straty finansowe związane choćby z płaceniem podwyższonych opłat (patrz niżej).
Jeżeli firma lub instytucja, której zależy na tym, by szybko uzyskać odpowiednią decyzję środowiskową, złoży wniosek do innego organu, niż wynika to z przepisów, wydanie decyzji zazwyczaj znacznie się opóźni. Urząd będzie musiał bowiem przesłać wniosek według właściwości zgodnie z art. 65
§ 1 kodeksu postępowania administracyjnego. Dopiero właściwy organ rozpocznie jego rozpatrywanie. Może to narazić podmiot na straty finansowe. Trzeba też pamiętać, że za korzystanie ze środowiska bez pozwolenia (np. wodnoprawnego czy na emisję gazów i pyłów) grożą opłaty podwyższone. W tym roku są one wyższe o 200 proc. od stawek podstawowych, a od stycznia 2009 r. będą wyższe aż o 500 proc.
masz pytanie, wyślij e-mail do autorki z.jozwiak@rp.pl