[b]Tak orzekł Sąd Najwyższy (sygn. II PK 56/07)[/b].

Jacek P. po wielomiesięcznych negocjacjach w listopadzie 2004 r., podpisał umowę o pracę z nową firmą zajmującą się produkcją opakowań do żywności. Do pracy miał przystąpić dopiero w marcu 2005 r. Gdy chciał rozwiązać umowę z dotychczasową firmą, otrzymał propozycję wysokiej podwyżki.

W połowie stycznia wystąpił do niedoszłego pracodawcy z propozycją rozwiązania niezrealizowanej jeszcze umowy. Gdy ten odmówił, złożył oświadczenie o rozwiązaniu umowy o pracę z dwutygodniowym wypowiedzeniem i po prostu nie stawił się w niej od początku marca 2005 r., jak przewidywała umowa.

Producent opakowań nie zgodził się na takie zakończenie i dopiero po upływie półrocznego okresu wypowiedzenia (taki przewidywała umowa) rozwiązał z Jackiem P. umowę o pracę bez wypowiedzenia ze względu na ciężkie naruszenie podstawowych obowiązków pracowniczych polegające na nieusprawiedliwionej nieobecności. Zażądał też prawie 80 tys. zł odszkodowania. Powołał się przy tym na dopiero co podpisaną umowę o pracę. Zawierała ona zastrzeżenie, że w razie gdyby pracownik nie przystąpił do jej wykonywania na warunkach w niej określonych lub od umowy odstąpił, to zapłaci zakładowi odszkodowanie w wysokości równowartości w złotych 20 tys. euro.

Gdy sprawa trafiła do sądu okręgowego, uznał on, że można tu zastosować przepisy kodeksu cywilnego o umowie przedwstępnej i odpowiedzialności odszkodowawczej za niezrealizowanie takiej umowy (art. 483 § 1 k.c. i art. 389 § 1 k.c.). Zdaniem sądu zastrzeżenie kary umownej nie naruszało zasady swobody wyboru pracy wyrażonej w art. 65 ust. 1 konstytucji oraz art. 10 § 1 k.p. Pozwany umowę z innym pracodawcą zawarł dobrowolnie i uczynił to w celu wynegocjowania lepszych warunków płacowych u dotychczasowego pracodawcy.

Sąd apelacyjny, do którego trafiła ta sprawa, zupełnie inaczej ocenił skutki zawartej w listopadzie 2004 r. umowy. Stwierdził, że nie został nawiązany stosunek pracy w myśl art. 26 k.p., czyli z dniem jej zawarcia lub innym dniem określonym w tej umowie. Powołał się przy tym na art 36 k.p., który długość okresu wypowiedzenia uzależnia od długości zatrudnienia.

W skardze kasacyjnej niedoszły pracodawca powołał się na naruszenie przez sąd apelacyjny art 114 k.p. i następnych mówiących o skutkach nienależytego wykonywania obowiązków przez pracownika. Do rozwiązania umowy doszło bowiem dopiero po upływie 6-miesięcznego okresu wypowiedzenia przewidzianego w umowie, a pracownik nie przystąpił w tym czasie do swoich obowiązków.

Sąd Najwyższy w wyroku wydanym na posiedzeniu niejawnym 29 października 2007 r. stwierdził, że w myśl art. 26 k. p. stosunek pracy nawiązuje się w dniu zawarcia umowy i nie zależy od faktycznego jej rozpoczęcia. Jeżeli więc nieprzystąpienie do pracy nastąpiło z przyczyn zawinionych przez pracownika, to pracodawca może stosować przewidziane prawem sankcje aż do rozwiązania umowy o pracę bez wypowiedzenia. Gdy strony postanowiły przedłużyć do sześciu miesięcy ustawowy okres wypowiedzenia, to zgodnie z art. 49 k.p. rozwiązanie umowy następuje dopiero po upływie tego okresu.