Chodzi o zajączka wielkanocnego, czyli znak towarowy szwajcarskiej firmy Chocoladenfabrken Lindt & Sprúngli AG. Sprawy o jego ochronę Lindt wszczął przeciwko producentom podobnych wyrobów w wielu krajach, w związku z czym mówi się nawet o „alpejskiej wojnie o zajączki wielkanocne”. Do jej zakończenia jeszcze daleko. Bo zarówno niedawny wyrok z 8 listopada wydany przez Wyższy Sąd Krajowy we Frankfurcie nad Menem (WSK), oddalający powództwo firmy Lindt przeciwko Riegelein, jak i wyroki sądów polskich mogą być jeszcze podważone.
W Niemczech Lindt domagał się ochrony na podstawie rejestracji trójwymiarowego wspólnotowego znaku towarowego Lindt GOLDHASE oraz słownego znaku towarowego międzynarodowego Lindt GOLDHASE.
W Polsce wystąpił przeciwko spółce Terravita z Poznania. Wyroby przedsiębiorców polskiego i niemieckiego, podobnie jak konkurencyjne wyroby producentów w innych państwach, mają ten sam kształt, tę samą formę przestrzenną figurki siedzącego zająca. Przy ich produkcji wytwórcy posługują się tymi samymi formami co Lindt, kupowanymi u tego samego producenta.
Zajączek Lindta opakowany jest w złoconą owijkę z nadrukiem firmy producenta, z karbowaną czerwoną wstążeczką na szyi, na której zawieszony jest dzwoneczek. Konkurencyjny zajączek Terravity zawinięty jest w srebrną lub złotą folię i ma tasiemkę nadrukowaną na folii. Nadrukowaną tasiemkę ma także zajączek firmy Riegelein. Oba konkurencyjne zajączki – polski i niemiecki – różnią się od wyrobu Lindta przede wszystkim nadrukami z firmą producenta.
Lindt wytoczył Terravicie trzy sprawy.
W pierwszej – na podstawie ustawy o ochronie nieuczciwej konkurencji – sąd drugiej instancji oddalił powództwo Lindta. Sąd Najwyższy przyjął do rozpoznania skargę kasacyjną szwajcarskiej firmy, ale termin sprawy nie został jeszcze wyznaczony.
W drugiej – o ochronę znaku towarowego na podstawie prawa krajowego – Sąd Okręgowy w Poznaniu uwzględnił żądania Lindta. Sąd II instancji zniósł to postępowanie i na podstawie art. 199 § 1 pkt 2 kodeksu postępowania cywilnego odrzucił pozew. Przepis ten nakazuje to sądowi, jeśli o to samo roszczenie między tymi samymi stronami sprawa jest w toku albo została prawomocnie osadzona.
SN w precedensowym wyroku z 11 stycznia 2007 r. (II CSK 343/06) zaakceptował ten werdykt. Uznał, że o ochronę tego samego znaku towarowego między tymi samymi stronami może się toczyć tylko jedna sprawa, także wtedy gdy ochrona ta przysługuje przedsiębiorcy na podstawie prawa krajowego i wspólnotowego.
W trzeciej – na podstawie prawa wspólnotowego, tj. rozporządzenia Rady Europy nr 40/94 – sąd I instancji (Sąd Okręgowy w Warszawie) oddalił żądania Lindta, a sąd II instancji zaakceptował ten wyrok. Jednakże 13 kwietnia 2007 r. SN uwzględnił skargę kasacyjną Szwajcarów i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia (I CSK 16/06).
Oba znaki towarowe należą do kategorii kombinowanych. Składa się na nie forma przestrzenna, kolorystyka, elementy słowno-graficzne. Zatem prawdopodobieństwo wprowadzenia nabywcy w błąd co do pochodzenia towaru trzeba oceniać całościowo. W tej sprawie decydujące znaczenie sądy przypisały elementom słownym: nadrukom firmy producenta. A te żadnego podobieństwa nie wykazują. W ocenie SN brak tego tylko podobieństwa nie świadczy, że nie ma niebezpieczeństwa wprowadzenia w błąd co do pochodzenia wyrobu Terravity. SN w uzasadnieniu wskazał również na wyrok niemieckiego Sądu Najwyższego.
Wróćmy do drugiej sprawy. Sąd Apelacyjny w Warszawie 23 lipca 2007 r. (I Aca 616/07) zakazał Terravicie posługiwania się znakiem towarowym złotego zajączka, oferowania oznaczonych nim wyrobów, nakazał wycofanie z obrotu takich zajączków, zniszczenie owijek, matryc itd. Nie dotyczy to zajączka Terravity w owijce srebrnej.
Nie ma jeszcze pisemnego uzasadnienia tego wyroku. W ustnym sąd zaznaczył, że srebrny zajączek Terravity odróżnia się od złotego zajączka Lindta. W jego ocenie element rozróżniający znaku – napisy – kupujący rejestruje w drugiej kolejności. Elementy dominujące znaków to kształt i kolor. Kształt zaś jest identyczny, a złoty kolor owijki bardzo podobny. To podobieństwo elementów dominujących rodzi niebezpieczeństwo zmieszania (konfuzji) i wprowadzenia kupującego w błąd.
Terravita zapowiada skargę kasacyjną. Ani więc niemiecka, ani polska sprawa Lindta jeszcze się nie zakończyły. Nie zakończył się także trwający najdłużej spór między Lindtem a austriacką firmą Hauswirth. W nieprawomocnym wyroku austriacki sąd unieważnił rejestrację wspólnotowego znaku firmy szwajcarskiej i oddalił jej powództwo.
Dziś sytuacja jest taka, że na gruncie tego samego prawa: tj. rozporządzenia Rady Europy nr 40/94 przed sądami różnych państw Unii, w odniesieniu do tego samego znaku towarowego oraz takich samych znaków konkurencyjnych praktycznie co do istoty identycznych, zapadły zasadniczo odmienne werdykty. WSK w wyroku z 8 listopada 2007 r. uznał, że mimo zbieżności formy siedzącego zajączka i koloru folii wyrobów firmy szwajcarskiej i niemieckiego przedsiębiorcy nie ma niebezpieczeństwa wprowadzenia w błąd co do pochodzenia tych towarów.
Wcześniejszy jego werdykt był taki sam. Jednak Sąd Najwyższy RFN uchylił to orzeczenie i zobowiązał ten sąd zwłaszcza do uwzględnienia faktu, że zajączek Lindta jest od wielu lat sprzedawany na rynku niemieckim i rozpoznawalny przez wielu nabywców. W Polsce jego obecność jest znacznie krótsza.
WSK został też zobowiązany do zbadania, czy niemiecki przedsiębiorca używa formy zajączka w charakterze znaku towarowego. Słowem, czy forma zajączka, z punktu widzenia przeciętnego nabywcy, wyróżnia dany produkt z towarów tego samego rodzaju. Wyrok z 8 listopada 2007 r. oznacza, że w ocenie tego sądu forma przestrzenna nie ma takiego znaczenia. Inaczej niż sądy polskie, dla których ważna okazała się forma i kolor owijki, WSK zasadnicze znaczenie przypisał oznaczeniom słowno-graficznym.
Taka rozbieżność w orzecznictwie sądów unijnych jest zjawiskiem ze wszech miar niepożądanym. Potrzebę zapewnienia jednolitości orzecznictwa, jeśli podstawą orzekania są przepisy o międzynarodowym charakterze, polski SN podkreślał już wielokrotnie. Przytoczyć można choćby niedawny jego wyrok z 11 maja 2007 r. (V CSK 456/06) zawierający tak pogłębioną analizę modelu umowy sprzedaży przyjętego w konwencji wiedeńskiej o międzynarodowej sprzedaży towarów.