Przepisy antydyskryminacyjne są stosowane w firmach od wielu lat. Ustawodawca chce jednak wzmocnić tę ochronę przy okazji dostosowywania polskiego prawa do przepisów wspólnotowych. Zdaniem przedsiębiorców jego propozycje idą zbyt daleko.
Propozycja jest taka:
Jeżeli pracodawca nie poczyni w firmie nakładów umożliwiających zatrudnianie niepełnosprawnych, będzie to uznane za naruszenie prawa do równego traktowania. Nie byłoby mowy o łamaniu prawa, gdyby okazało się to nadmiernym obciążeniem. Przy ocenie, czy koszty nakładów są dla firmy zbyt duże, mają być brane pod uwagę możliwości uzyskania przez nią pomocy publicznej.
– Zapomniano, jak w Polsce działa system uzyskiwania pomocy z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych i jak bardzo jest on niestabilny. Nie podoba nam się, że odmowa zatrudnienia niepełnosprawnego byłaby możliwa tylko w razie braku dofinansowania z PFRON. W efekcie może się okazać, że rozwiązanie to pogorszy sytuację niepełnosprawnych na rynku pracy i może zniechęcać pracodawców do ich zatrudniania – mówi Henryk Michałowicz, ekspert Konfederacji Pracodawców Polskich.
Kwestionowane jest także rozwiązanie, zgodnie z którym pracodawca ma być zobowiązany do dokonania odpowiednich dostosowań w firmie dla osób niepełnosprawnych o szczególnych potrzebach, które odpowiedzą na ofertę pracy i będą uczestniczyć w procesie rekrutacji.
Pomysł ten nie przystaje do obecnego systemu wspierania zatrudniania niepełnosprawnych. Ustawa o rehabilitacji społecznej i zawodowej osób niepełnosprawnych przewiduje zwrot kosztów związanych z adaptacją zakładu pracy do potrzeb niepełnosprawnych tylko gdy zostaną już zatrudnieni.
Ponadto zdaniem PKPP Lewiatan propozycja, by pracodawca przystosował firmę do potrzeb osób niepełnosprawnych, które odpowiedzą na ofertę pracy i będą uczestniczyć w procesie rekrutacji, jest dużo bardziej restrykcyjna niż przepisy dyrektywy 2000/78 /WE. W konsekwencji pracodawcy obciążeni nieracjonalnymi kosztami będą ograniczać osobom niepełnosprawnym dostęp do procesu rekrutacji. Organizacje pracodawców kwestionują zakres ochrony, jaką ustawa o równym traktowaniu przyznaje osobom, które udzielają wsparcia dyskryminowanym.
Projekt zakłada, że ochrona będzie przysługiwała osobie, która pomogła dyskryminowanemu w jakiejkolwiek formie. Zdaniem pracodawców przyjęcie tak ogólnego sformułowania jest nieuzasadnione. Uważają oni, że w ustawie powinny być wymienione konkretne formy wsparcia, których udzielenie będzie chroniło przed represjami, m.in. ze strony przełożonych. Tym bardziej że dyrektywa 2006/54/WE stanowi, że pracownik występujący w obronie lub zeznający na korzyść osoby chronionej powinien mieć prawo do takiej samej ochrony.
Wątpliwości pracodawców budzi także pomysł powołania odrębnego Urzędu ds. Równego Traktowania. Żadna bowiem z dyrektyw, których postanowienia ma implementować ustawa, nie nakłada na państwa UE obowiązku powołania tego typu instytucji. Ich zdaniem będzie to kolejny urząd obok rzecznika praw obywatelskich czy Urzędu Ochrony Konkurencji, który ma zajmować się problematyką dyskryminacji i nadzorowaniem przestrzegania zasad równego traktowania. Kolejny urząd oznacza kolejne kontrole i inspekcje, które spędzają sen z powiek przedsiębiorców.
Konstytucja RP zakazuje dyskryminacji z jakiejkolwiek przyczyny w życiu społecznym, politycznym i gospodarczym. Projekt ustawy o równym traktowaniu odpowiada na ogólną normę konstytucji, ale także na zapotrzebowanie społeczne. Państwo jest odpowiedzialne za umożliwienie dostępu osób niepełnosprawnych do sfery publicznej, a pracodawcy będą musieli zadbać o to, by ich nie dyskryminować w dostępie do pracy. Z faktu, że ustawa proponuje wyższe standardy, niż wymaga od nas prawo wspólnotowe, nie można robić zarzutu. Trudno mieć pretensje do ustawodawcy, że chce się kierować duchem konstytucji i przyznać obywatelom szeroki katalog praw chroniących przed dyskryminacją.
masz pytanie, wyślij e-mail:t.zalewski@rp.pl