W efekcie sąd je unieważnił, a z powodu urzędniczej niedbałości cała procedura musi być powtórzona. Dla zainteresowanych przedsiębiorców oznacza to dalszy okres niepewności, a może nawet strat finansowych.

W 2000 r. Krzysztof S. z Warszawy zarejestrował dla kosmetyków z Laboratorium Chemicznego Viki znak słowno-graficzny Carlo Bossi. Niemiecka spółka Eurocos Cosmetic GmbH z koncernu Procter and Gamble, mająca od 1992 r. prawo do znaku Hugo Boss m.in. dla kosmetyków, zarzuciła, że oba znaki mają identyczną strukturę: imię i nazwisko. Elementem dominującym jest wyraz Boss, którego od Bossi różni tylko jedna litera.

UP oddalił sprzeciw. W jego ocenie znaki nie są podobne. Odmienne są ich elementy graficzne. Trzeba je porównywać w całości, a nie koncentrować się na podobieństwie tylko jednego słowa w znaku dwuwyrazowym. Niemiecka spółka złożyła skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Powtarzając większość argumentów, dodała nowy. UP skierował decyzję nie do Eurocos Cosmetic, która wniosła sprzeciw, ale do(również niemieckiej) firmy Hugo Boss. Przyjął, że cesja znaku i zmiany w rejestrze, gdzie wykreślono Eurocos i wpisano sporny znak na rzecz spółki Hugo Boss (a ta z kolei udzieliła licencji firmie Procter and Gamble), wystarczą do przyjęcia, że spółka Hugo Boss wstąpiła w prawa Eurocos Cosmetic. Tymczasem Eurocos Cosmetic w umowie z firmą Hugo Boss zobowiązała się do kontynuowania postępowań sprzed cesji.

Sąd również uznał, że Urząd Patentowy nie mógł stwierdzić, iż rozpoznał sprzeciw Eurocos Cosmetic - obecnie Hugo Boss. Zbycie znaku w toku postępowania przez Eurocos na rzecz Hugo Boss nie uprawniało do uznania, że Eurocos Cosmetics przekształciła się w firmę Hugo Boss.

Decyzje niewłaściwie skierowane trzeba więc było unieważnić. Wyrok (sygn. VISA/Wa 781/07) jest nieprawomocny.