Anna W., pracownica kancelarii komorniczej, musiała się zwolnić z pracy ze względu na panującą tam atmosferę. Jej kierownik prawie codziennie wzywał ją do siebie i udowadniał, jak mało wartościowym jest pracownikiem. Często dochodziło do ostrej wymiany zdań. Z tego powodu Anna W. poszła na zwolnienie lekarskie. Nie mogła spać, wpadła w depresję, bała się spotkań z szefem.
Problemy się zaczęły, zanim jej bezpośrednim przełożonym został Łukasz P., kolega z pracy. Gdy pracowali jeszcze biurko w biurko, odmówiła mu spotkania. Wtedy stał się wobec niej arogancki, a nawet wulgarny. Anna W. zachowywała się wobec niego podobnie, toteż często dochodziło między nimi do głośnych kłótni w obecności innych pracowników.
Gdy w kwietniu 2003 r. Łukasz P. objął kierownictwo kancelarii, było już tylko gorzej. Często wzywał ją do swojego gabinetu i za zamkniętymi drzwiami sugerował, że lepiej będzie dla niej, jeśli zwolni się sama, zanim on ją wyrzuci. Pod koniec roku Łukasz P. wypowiedział jej umowę o pracę, nie podając przyczyny. Sąd przywrócił ją na poprzednie stanowisko.
W tym samym czasie lekarz stwierdził u Anny W. reakcję lękowo-depresyjną na stres i niezdolność do pracy. We wrześniu 2004 r. po kilkumiesięcznym zwolnieniu lekarskim rozstała się z firmą. Zaraz po tym wystąpiła do sądu o zapłatę 28 tys. zł zadośćuczynienia za doznane krzywdy. Sąd stwierdził, że choć obowiązek przeciwdziałania mobbingowi został wprowadzony do kodeksu pracy dopiero od 1 stycznia 2004 r., jednakże wcześniej wynikał z innych uregulowań. Sąd uznał więc, że szykany były długotrwałe i uporczywe (od marca 2003 r. do lutego 2004 r.). Ponadto bez wątpienia Anna W. doznała rozstroju zdrowia, co potwierdził lekarz.
Oceniając jednak wysokość zadośćuczynienia, sąd stwierdził, że krzywdy, których doznała Anna W., były dość łagodne, dlatego przyznał jej tylko 3 tys. zł. Sąd okręgowy podwyższył tę kwotę do 5 tys. zł (stanowiło to czterokrotność jej miesięcznej pensji).
Anna W. skierowała do Sądu Najwyższego skargę kasacyjną, nie godząc się z tym rozstrzygnięciem. Powołała się na wątpliwości co do obliczania tego zadośćuczynienia. Nie wiadomo bowiem, czy należy stosować do tego wprost art. 24, 415, 444 i 448 kodeksu cywilnego, czy raczej kierować się zasadami ogólnymi prawa pracy i ograniczeniami kwotowymi odszkodowania, w tym wysokością wynagrodzenia pracownika. A może zadośćuczynienie za mobbing uregulowane w art. 94kodeksu pracy ma charakter jedynie odszkodowania mimo nazwy zbieżnej z zadośćuczynieniem wynikającym z kodeksu cywilnego. SN po rozpoznaniu sprawy na posiedzeniu niejawnym 29 marca 2007 r. stwierdził, że podstawą prawną do przyznania zadośćuczynienia za mobbing jest art. 942§ 1 - 3 k.p., a nie bezpośrednio przepisy kodeksu cywilnego.
SN uznał jednak zarazem, że nie ma przeszkód, by sądy pracy uwzględniały przy tym zasady przyznawania zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę (na podstawie art. 445 § 1 k.c. i art. 448 k.c.) oraz kompensaty szkody wywołanej rozstrojem zdrowia pracownika (zgodnie z art. 444 § 1 k.c.). W ten sposób SN odrzucił żądania Anny W. wypłaty zadośćuczynienia w wysokości 28 tys., które miało umożliwić jej zwiększoną konsumpcję i załagodzenie w ten sposób ujemnych doznań fizycznych i psychicznych, jakich doznała wskutek mobbingu. Nie zgodził się także na uzależnianie wysokości zadośćuczynienia od sytuacji finansowej sprawcy mobbingu (sygn. II PK 228/06).
masz pytanie do autora, e-mail: m.rzemek@rzeczpospolita.pl
- leczenia rozstroju zdrowia powstałego wskutek mobbingu
- przekwalifikowania się do innego zawodu
- przyznania odpowiedniej renty w razie utraty zdolności do pracy wskutek mobbingu
- naprawienia poczucia krzywdy psychicznej i psychologicznej osoby poszkodowanej
- wysokość kompensaty za szkody psychiczne powinna być odpowiednia, nie może bowiem prowadzić do wzbogacenia poszkodowanego, a jedynie do wyrównania krzywdy doznanej w wyniku rozstroju zdrowia powstałego wskutek mobbingu.