Jak wskazują badania zlecone przez resort rozwoju, sieć punktów informacyjnych funduszy europejskich (PIFE) działa nieźle. Czekają ją jednak zmiany. Konsultanci będą informować nie tylko o tym, gdzie i o jaką dotację się ubiegać, ale także pomagać przy składaniu wniosków o płatność.

To ważne, bo opóźnienia w wypłacaniu dotacji to zmora wielu przedsiębiorców, szczególnie tych, którzy, realizując projekty, wzięli kredyty. To właśnie właściciele jednoosobowych firm i przedsiębiorcy ogółem są najczęściej klientami PIFE. Tych ostatnich w 14 województwach działa już 101 (na koniec 2009 r. było 96). Punktów nie ma tylko w Mazowieckiem, w którym działa punkt centralny przy Ministerstwie Rozwoju Regionalnego, i Śląskiem, które realizuje własną politykę informacyjną.

Liczba punktów rośnie. Teraz nadszedł jednak moment na zmianę charakteru porad. – Sieć funkcjonuje prawidłowo, ale wymaga doskonalenia. Przechodzimy do drugiej fazy jej rozwoju. Konsultanci będą nie tylko informować skąd i jak pozyskać dotacje, ale także pomagać w ich rozliczaniu – wyjaśnia Adam Zdziebło, wiceminister rozwoju. Jako pierwsi wnioski o płatność zaczną sprawdzać konsultanci z lubuskiego, podlaskiego i opolskiego. Te regiony wdrażają program pilotażowy. O poszerzeniu oferty konsultantów PIFE resort rozwoju rozmawia już z kolejnymi.

W sieci pracuje 254 konsultantów. W 2009 r. udzielili oni 141 tys. porad (osobiście, telefonicznie i e-mailowo). Zwykle przedsiębiorcy byli obsługiwani od ręki, choć narzekali na niedogodne godziny funkcjonowania punktów (zwykle są to standardowe godziny pracy). Utyskiwali też na zbyt krótkie konsultacje telefoniczne i długi czas oczekiwania na odpowiedź na pytanie zadane drogą elektroniczną (teraz otrzymają ją w terminie do trzech dni). Najlepiej punkty oceniono w woj. podlaskim, najsłabiej w zachodniopomorskim. Mimo słabej oceny ogólnej pozytywnie wyróżniają się Kujawy, gdzie funkcjonują punkty mobilne. Średnio utrzymanie jednego punktu kosztuje ok. 6 tys. zł miesięcznie (85 proc. pochodzi z kasy unijnej).