Od kilku lat trwają prace nad ustawą o równym traktowaniu. Główną ideą jest wprowadzenie regulacji antydyskryminacyjnych dla wszystkich sfer życia (kodeks pracy odnosi się tylko do relacji między pracownikiem a pracodawcą).

– Prawnicy zastanawiają się, jak prowadzić takie sprawy. Gdy trzeba udowodnić dyskryminację np. w dostępie do usług, odwołują się do ochrony dóbr osobistych. Ustawa miałaby walor instrumentalny, ale też edukacyjny - twierdzi Łukasz Bojarski z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, krajowy ekspert europejskiej sieci niezależnych ekspertów w dziedzinie niedyskryminacji. Potwierdzają to praktycy.

– Tracimy nadzieję na powstanie ustawy o równym traktowaniu. A brakuje nam narzędzi do zwalczania dyskryminacji w innych sferach życia niż zatrudnienie. Przy powoływaniu się na ochronę dóbr osobistych to my musimy udowodnić, że doszło do ich naruszenia. Gdyby obowiązywała ustawa antydyskryminacyjna, wystarczyłoby to uprawdopodobnić, bo ciężar dowodu spoczywałby na pozwanym – zauważa Karolina Kędziora, szefowa Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego, radca prawny.

Wygląda jednak na to, że na ustawę przyjdzie nam poczekać. Nie przysłużyły się jej zmiany strukturalne w resorcie pracy i niejasności, kto ostatecznie powinien być jej gospodarzem.

– [b]Projekt jest już w komitecie stałym Rady Ministrów, więc do jej uchwalenia jest bliżej niż dalej[/b] – zapewniała Elwira Gross-Gołacka, dyrektor Departamentu Analiz Ekonomicznych i Prognoz w MPiPS.

Dyskusja o dyskryminacji odbyła się w ramach projektu "Postęp, przeciwdziałanie dyskryminacji, promocja różnorodności" realizowanego przez MPiPS. Rozpoczęła cykl spotkań o przeciwdziałaniu różnym rodzajom dyskryminacji.