Sąd Najwyższy zajął się ostatnio sprawą, która może mieć ogromne znaczenie dla tysięcy przedsiębiorców działających w branży ochrony i sprzątania. Chodziło w niej o spółkę ochroniarską, która jeszcze w 2012 r. wygrała przetarg na ochronę urzędu miejskiego. Stawki za godzinę pracy jednego ochroniarza były bardzo niskie, rzędu 5–6 zł. W związku z tym ochroniarze zostali zatrudnieni na umowach o dzieło, czyli bez składek na ubezpieczenia społeczne. Nie zależało im zresztą na nim, bo w większości byli to emerytowani wojskowi, którzy nie nabyliby i tak prawa do drugiego świadczenia z ZUS.
Po kilku miesiącach wykonywania usług do spółki zgłosił się kontroler ZUS, który uznał, że ochroniarze powinni być zatrudnieni na oskładkowanych umowach-zleceniach. Kontroler stwierdził, że umowa o dzieło, zgodnie z art. 627 i następnymi kodeksu cywilnego, może dotyczyć wykonania jednorazowego dzieła. Tymczasem charakter świadczonej przez nich pracy związany był z wykonywaniem powtarzających się czynności, odpowiadających definicji zlecenia czy świadczenia usług opisanych w art. 734 i 750 kodeksu cywilnego, które zgodnie z przepisami są objęte obowiązkiem ubezpieczenia społecznego.
W czasie procesu spółka nie kwestionowała takiej interpretacji przepisów, podniosła jednak inny argument. Stwierdziła, że zastosowanie umów o dzieło wynikało ze względów ekonomicznych. Stawka wynagrodzenia za ochronę urzędu była tak niska, że po potrąceniu składek i podatków wykonującemu taką umowę ochroniarzowi zostawałaby złotówka wynagrodzenia na rękę za godzinę pracy. Przy zastosowaniu umów o dzieło, od których nie płaci się składek na ubezpieczenia społeczne, ochroniarze dostawali znacznie wyższe wynagrodzenie za godzinę pracy. Dodatkowo spółka podniosła, że wszystkie osoby wykonujące te zlecenia to emerytowani komandosi, którzy pobierają już świadczenia. Dodatkowe ubezpieczenie w ZUS jest im zbędne, bo zgodnie z obowiązującymi przepisami i tak nie mają prawa do żadnego dodatkowego świadczenia emerytalnego z tego tytułu.
W czasie rozprawy przed Sądem Najwyższym pełnomocnik spółki dowodził, że w czasie gdy spółka startowała w przetargu, nie obowiązywały żadne dodatkowe przepisy, które np. obecnie nakazują stosowanie wyższych stawek w przetargach, co pozwala na zatrudnianie ochroniarzy na oskładkowanych umowach.
Pełnomocnik ZUS dowodził zaś, że nie ma najmniejszej wątpliwości, że były to umowy-zlecenia, od których należą się składki na ubezpieczenia społeczne.
Sąd Najwyższy w wyroku z 25 października oddalił skargę kasacyjną spółki.
– Przepisy dotyczące ubezpieczeń społecznych mają bezwzględnie obowiązujący charakter i o rodzaju zawartej z pracownikiem umowy nie decyduje poziom atrakcyjności kontraktu zawartego przez przedsiębiorcę – tłumaczył Bohdan Bieniek, sędzia SN. – Usługi ochrony należy zakwalifikować jako świadczenie usług. Otwieranie bramy nie mieści się w zakresie umowy o dzieło.
sygnatura akt: I UK 446/15