W pracy spędzamy dużo czasu, a co za tym idzie, firma często staje się miejscem nawiązywania nowych znajomości, przyjaźni czy budowania związków. Bliskie relacje między zatrudnionymi mogą przekładać się na pracę, jej efektywność, atmosferę w zespole, wyniki firmy. Niektórzy szefowie starają się tę sferę regulować, np. wprowadzając obowiązek informowania zatrudniającego o relacji z kolegą lub koleżanką z zespołu. W większości przypadków prawo nie daje jednak ku temu żadnej podstawy, a wkraczanie w sferę prywatną podwładnego może skutkować nieprzyjemnymi konsekwencjami.

Jednocześnie na ochronę zasługują słuszne interesy pracodawcy. Chodzi np. o to, aby decyzje personalne nie były podejmowane z uwzględnieniem osobistych sympatii oraz aby czas pracy wykorzystywać na wykonywanie obowiązków służbowych, a nie na rozwijanie relacji prywatnej. Te dwa przeciwstawne kierunki trzeba mądrze pogodzić.

Wielu pracodawców uważa, że obowiązek informowania ich o bliższych relacjach między pracownikami jest zgodny z prawem. W tym celu wprowadzają stosowne postanowienia w wewnętrznych przepisach i politykach. Jednak zarówno prawo, jak i doktryna są w tej kwestii jednomyślne.

Nie wymagaj zwierzeń

Zatrudniający może żądać od pracownika podania tylko informacji enumeratywnie wymienionych w art. 22

1

kodeksu pracy oraz po to, żeby spełnić inne przewidziane prawem obowiązki.

Sfera relacji zatrudnionego z koleżankami i kolegami z pracy zasadniczo pozostaje poza tym katalogiem. Co więcej, informacje dotyczące życia seksualnego stanowią dane szczególnie wrażliwe. Pracodawca nie może zatem zobowiązać podwładnego, aby je podał, a tym bardziej – w razie odmowy – wyciągać z tego powodu konsekwencji.

Ponadto, na podstawie art. 11

1

k.p., pracodawca musi szanować godność i inne dobra osobiste pracownika, do których zaliczana jest również prywatność. Szef powinien więc bardzo ostrożnie podchodzić do spraw związanych z życiem osobistym zatrudnionego, jego sfery intymnej. Nakazanie spowiadania się z relacji prywatnej oraz karanie za nią (jeśli nie ma ona przełożenia na pracę) może być uznane za naruszenie dóbr osobistych. W takiej sytuacji zatrudniony ma prawo domagać się od pracodawcy na podstawie ogólnych przepisów kodeksu cywilnego (art. 24) m.in. zaprzestania takiego działania, wpłacenia odpowiedniej sumy na cele społeczne lub zadośćuczynienia pieniężnego.

Gorsza praca

Z całą pewnością zwolnienia zatrudnionego nie może uzasadniać to, że nie powiadomił przełożonego o bliskiej relacji z kolegą lub koleżanką z pracy. Zasadniczo nie usprawiedliwia go też sam fakt pozostawania w takiej zależności. Pewne wątpliwości dotyczą jednak sytuacji, w której osoby będące w osobistej relacji są w podległości służbowej: przełożony–podwładny.

Poza wyjątkami dotyczącymi np. pracowników samorządowych, służby cywilnej lub uczelni wyższych prawo nie zabrania zatrudniania osób pozostających w bliskiej więzi, formalnym związku czy spokrewnionych. Podjęcie decyzji o zakończeniu współpracy w związku z takimi okolicznościami obarczone byłoby więc ryzykiem przywrócenia przez sąd do pracy lub zasądzenia zwolnionemu odszkodowania.

Co innego, jeśli związek pracowników negatywnie odbija się na jakości pracy, atmosferze w firmie, przepływie informacji, daje podstawy do zarzutu protekcji lub wykorzystywania pozycji służbowej do celów prywatnych. Wtedy rozwiązanie umowy jest jak najbardziej uzasadnione. Przyczyną nie będzie jednak sama osobista relacja, lecz jej przykre konsekwencje dla firmy.

Patrycja Zawirska, radca prawny, partner w K&L Gates