Jak przypomina na łamach „Rzeczpospolitej” Paulina Szewioła, chodzi o regulacje, zgodnie z którymi polscy bezrobotni lub poszukujący pracy mają pierwszeństwo w zatrudnieniu przed obcokrajowcami. Dla firm, które chcą przyjąć do pracy takie osoby na podstawie zezwolenia na pracę, muszą w pierwszej kolejności uzyskać potwierdzenie u starosty, że na lokalnym rynku nie ma zarejestrowanych bezrobotnych lub poszukujących pracy, którzy mogliby ją podjąć.
Rząd chce wycofać się z tego rozwiązania, i dzięki temu uprościć system dostępu cudzoziemców do polskiego rynku pracy. Argumentuje, że procedura testu rynku przestała spełniać swoją rolę. Wynika to z utrzymującej się od 2015 r. roku niskiej stopy bezrobocia rejestrowanego w Polsce, co oznacza, że zmniejsza się liczba osób zarejestrowanych w urzędach pracy, którzy potencjalnie mogą zaspokoić potrzeby kadrowe pracodawców.
– Test jest obecnie bardziej barierą dla firm aniżeli faktyczną gwarancją dla polskich pracowników – przyznaje w rozmowie z „Rzeczpospolitą” prof. Grażyna Spytek-Bandurska z Federacji Przedsiębiorców Polskich.
W projekcie zostawiono jednak pewne zabezpieczenie na wypadek pogorszenia sytuacji na rynku pracy. Otóż, starostowie będą określać listę zawodów i rodzaj prac, w których nie będą wydawane zezwolenia na pracę cudzoziemcom zamierzającym podjąć zatrudnienie na terenie danego powiatu.