Polska praktyka zbyt rygorystycznie traktuje zmiany w umowach zamówień publicznych. Po wdrożeniu dyrektyw unijnych będzie się to musiało zmienić – podkreślają eksperci.
Przepisy nie pozwalają na zmianę raz zawartej umowy między wykonawcą a zamawiającym. Chyba że jest to tzw. zmiana nieistotna. Nowe unijne dyrektywy, na których wdrożenie mamy jeszcze półtora roku, przewidują łagodniejsze traktowanie tych modyfikacji niż w naszym kraju.
– Już dziś orzecznictwo europejskie uznaje zmiany za nieistotne w większym zakresie – mówi Ewa Wiktorowska z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Konsultantów Zamówień Publicznych.
Eksperci debatowali o tym podczas II Polskiego Kongresu Zamówień Publicznych organizowanego przez Instytut Allerhanda.
– Zgodnie z nową dyrektywą dotyczącą zamówień o zmianach nieistotnych w umowach możemy mówić m.in., jeżeli da się je skwantyfikować w pieniądzach, w sytuacji gdy zmiany te nie przekraczają kwot tzw. progów unijnych, a ich wartość nie przekracza 10 proc. wartości umowy na dostawy i usługi i 15 proc. robót budowlanych. Przy robotach chodzi więc o 15 proc. od 5 mln euro. W polskich realiach to bardzo duże kwoty – mówi Wiktorowska. Podkreśla także, że unijne dyrektywy niemal wprost zawierają tezy z orzecznictwa. Dlatego po ich wdrożeniu przez Polskę nie będzie już wątpliwości, że można takich zmian dokonywać.
– Moim zdaniem niewłaściwe jest uznawanie dziś za niezgodne z prawem modyfikacji już o wartości 1 proc. Mamy bowiem odmienne orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE. Tymczasem polscy kontrolerzy zajmujący się kontrolowaniem wydatkowania środków unijnych w takich zamówieniach uznają zmiany umów za sprzeczne z prawem i nakazują wręcz korekty, czyli konieczność zwrotu części środków unijnych, jeśli danej zmiany nie przewidziano wcześniej w treści ogłoszenia lub siwz – mówi Wiktorowska.
Paweł Nowicki z UMK, członek grupy ekspertów zainteresowanych stron ds. zamówień publicznych przy Komisji Europejskiej, podkreśla, że w nowych dyrektywach przepisy dotyczące zmian w umowach są szczegółowo rozpisane. Jednak jest to de facto wpisanie tego, co do tej pory pojawiało się na ten temat w orzeczeniach TSUE.
– Chociaż podczas implementacji dyrektyw państwa członkowskie zobowiązane są do osiągnięcia rezultatu wskazanego w unijnych normach, to tu trudno będzie mówić o tej swobodzie. Normy dotyczące zmian w umowach są bowiem tak szczegółowe i kazuistyczne, że ten rezultat jest nam de facto narzucony – mówi Nowicki. Podkreśla, że nawet jeśli ustawodawca nie zdąży wpisać tych norm do kwietnia 2016 r., to i tak naszych zamawiających będą obowiązywały.
Zmiany trzeba wcześniej przewidzieć
Do zmian w umowach dotyczących zamówienia publicznego odnosi się norma zawarta w art. 144 prawa zamówień publicznych. Zgodnie z tym przepisem zakazane jest wprowadzenie istotnych zmian postanowień zawartej umowy w stosunku do treści oferty, na podstawie której dokonano wyboru wykonawcy. Wyjątek dotyczy sytuacji, gdy zamawiający przewidział możliwość dokonania takiej zmiany w ogłoszeniu o zamówieniu lub w specyfikacji istotnych warunków zamówienia oraz określił warunki takiej zmiany.
Zmiana umowy dokonana z naruszeniem tych norm podlega unieważnieniu.