Przekonał się o tym przedsiębiorca z kartą podatkową, który miał zapłacić 792 zł podatku, a po kontroli fiskusa musi wysupłać 100 tys. zł.

Piotr N. prowadził jednoosobową działalność gospodarczą: produkcja i wykańczanie mebli. Nie zatrudniał pracowników,  samodzielnie prowadził dokumentację księgową i podatkową, ?a z urzędem skarbowym rozliczał się w formie karty podatkowej.  Kilka lat temu zaczął chorować. Aby wywiązać się z zawartych umów postanowił zatrudnić pracowników i powierzyć prowadzenie księgowości profesjonalnemu podmiotowi. Teść polecił mu biuro rachunkowe prowadzone przez Beatę M.

Strony podpisały na pół roku umowę zlecenia o prowadzeniu ewidencji przychodów i rozliczeń podatku VAT, w której Beata M. występowała jako doradca.  Zobowiązała się m.in. do  prowadzenia ?i przechowywania dokumentacji podatkowej z należytą starannością, w sposób zgodny z prawem i posiadanymi dokumentami.  Ewidencje ?i dokumenty miały być przechowywane w siedzibie doradcy, miał je tam dostarczać zleceniodawca. Zobowiązał się on także niezwłocznie informować doradcę o wszystkich zdarzeniach powodujących zmiany, a także o zawarciu lub rozwiązaniu umów. Doradca miał ponosić odpowiedzialność za szkody wynikłe z niewykonania lub nienależycie wykonanego zobowiązania, chyba, że zachował on należytą staranność. Odpowiedzialność doradcy była wyłączona, jeśli szkody powstały w wyniku naruszenia przez zleceniodawcę zasad ustalonych w umowie. Za wykonane czynności Beata M. miała otrzymywać wynagrodzenie miesięczne w wysokości 120 zł.

Nikt nie zawiadomił fiskusa

Piotr N.  zatrudnił też na pełen etat dwóch pracowników.  Nikt nie powiadomił ?o tym fakcie urzędu skarbowego, mimo iż taki ustawowy obowiązek ciąży na podatniku rozliczającym się w formie karty podatkowej.  Pouczenie w tej sprawie zawierała decyzja naczelnika urzędu skarbowego, w której Piotrowi N. ustalono miesięczną stawkę karty podatkowej w wysokości 66 zł.

Firma Piotra N. działała jeszcze przez dwa lata. ?W  końcu została wykreślona z ewidencji, a dzień po tym ZUS przyznał Piotrowi N. rentę z powodu całkowitej niezdolności do pracy.

Gdy fiskus przeprowadził ?u Piotra N. kontrolę podatkową w czynnościach kontrolnych uczestniczyła jako jego pełnomocnik Beata M. Ona udostępniła kontrolerom dokumenty, udzielała wyjaśnień ?i podpisała protokół kontroli.

Żądanie odszkodowania

Kontrolerzy stwierdzili, że podatnik nie dopełnił obowiązku powiadomienia fiskusa o zmianach stanu faktycznego tj. o zatrudnieniu pracowników oraz o zmianie miejsca przechowywania ksiąg rachunkowych. Spowodowało to utratę prawa do opodatkowania w formie karty podatkowej i skutkowało zobowiązaniem powoda do rozliczenia podatku za cały rok  na zasadach ogólnych, ?a w efekcie zapłaty dużo wyższego podatku.  Ponad 77 tys. zł podatku i ponad 21 tys. zł odsetek – tyle miał zapłacić Piotr N. Jednocześnie fiskus zajął rachunki bankowe podatnika.

Piotr N. postanowił domagać się od Beaty M. odszkodowania za stratę spowodowaną nienależytym wykonaniem przez nią umowy. Zdaniem powoda, Beata M. zobowiązana była do prowadzenia wszelkich formalności związanych z prowadzoną przez powoda działalnością gospodarczą w tym formalności związanych z rozliczaniem się z urzędem skarbowym.  ?W pozwie zażądał 129 tys. zł, w której  to kwocie mieściły się również odsetki ustawowe i koszty usług kancelarii adwokackiej, z której pomocy zmuszony był skorzystać podatnik.

Sąd Okręgowy oddalił pozew. Jego zdaniem, powód nie wykazał, że gdyby obowiązek zgłoszenia zmiany stanu faktycznego (zatrudnienia dwóch pracowników) został dokonany w terminie to forma opodatkowania nie uległaby zmianie – a tylko takie rozwiązanie umożliwiałoby uwzględnienie powództwa ?w całości.

Nieprecyzyjne uzgodnienia

W ocenie sądu umowa ?z Beatą M. była nieprecyzyjna. Zakres jej obowiązków, których wykonania oczekiwał Piotr N. nie pokrywał się ?z obowiązkami, których podjęła się faktycznie pozwana. Umowa nie zobowiązywała jej do dokonywania  zgłoszeń zmiany stanu faktycznego ?w urzędzie skarbowym.  Nie miała też pełnomocnictwa do reprezentowania zleceniodawcy przed urzędem skarbowym.  W efekcie nie można jej przypisać winy za niedokonanie zgłoszenia i obarczyć  finansową odpowiedzialnością za to zdarzenie.

Z tymi ustaleniami zgodził się Sąd Apelacyjny w Warszawie rozpatrujący skargę Piotra N. na rozstrzygnięcie I instancji.  Stwierdził, że Beata M.  nie była zobowiązana do udzielania zleceniodawcy pouczeń w zakresie jego ustawowych obowiązków.  Przypomniał też, że do reprezentowania podatnika przed urzędem skarbowym wymagane jest pełnomocnictwo pisemne lub ustne złożone do akt administracyjnych, a dodatkowo szczegółowe, wskazujące do jakich działań uprawniony jest pełnomocnik.

Powód zaniechał

– Z umowy stron wynika, że do obowiązków pozwanej należało prowadzenie i przechowywanie określonej ?w umowie dokumentacji podatkowej. Czynności, których podjęła się pozwana nie dawały jej uprawnień do składania deklaracji w imieniu powoda, miała je jedynie sporządzać. To powód, jako podatnik, miał obowiązek  zawiadomić  urząd skarbowy o zmianach, które wpływają na wysokość zobowiązania podatkowego  – tłumaczył sąd, uzasadniając wyrok oddalający apelację Piotra N.

Podkreślił, że nawet, gdyby uznać, że pozwaną obciążał obowiązek zgłoszenia zmian w stanie faktycznym, to nie mogłaby go wykonać w ustawowym terminie tj. 7 dni od daty okoliczności powodującej zamianę. A to z powodu zaniedbania podatnika. Piotr N. zatrudnił  najpierw pracowników, zaś umowy z nimi dostarczył Beacie M. po kilku miesiącach. Chociaż o planach zatrudnienia Beata M. wiedziała, bo sporządziła wzory umów o pracę, jakie miały być podpisane z pracownikami, to wiedzę o fakcie ich zatrudnienia powzięła już po upływie terminu na zgłoszenie.