Amerykańska korporacja zarządzająca domenami internetowymi ICANN uruchomiła proces, dzięki któremu adres strony internetowej wpisywany do przeglądarki może mieć praktycznie dowolne brzmienie. Dlatego o domeny zaczynają walczyć także polskie firmy. Powinny się jednak   spieszyć. Opieszałość może spowodować spore straty. Przedsiębiorcy mogą bowiem paść ofiarą szantażystów lub nieuczciwej konkurencji.

Kosztowne wnioski

W ubiegłym roku ICANN wytypowała ponad 300 domen. Do rywalizacji o nie stanęli jedynie najwięksi gracze, ponieważ koszty postępowania były ogromne. Mimo to zastrzeżono domeny z takimi znakami towarowymi  jak: BMW, Suzuki czy Toshiba. Problemy miał natomiast Statoil, który przegapił rejestrację domeny z jego nazwą, co zakończyło się  sporem o prawo do znaku.

Zanim uda się zastrzec dany adres www, amerykańska korporacja ICANN sprawdza, czy potencjalny nabywca domeny spełnia wszystkie wymagania techniczne. Weryfikowane jest też, czy została uiszczona opłata za złożenie wniosku (kilkadziesiąt tysięcy dolarów), a także czy nazwa domeny nie koliduje z cudzym znakiem towarowym.

Kolizja może wynikać z nieuczciwej  praktyki rynkowej konkurencji. Firmy chcą bowiem przywłaszczyć sobie adresy ze znakami towarowymi konkurencji, przejmując tym samym część ich rynku. Odpowiednio dobranym adresem będzie można także zdyskredytować konkurenta, narażając go na straty wizerunkowe. Możliwe są także oczywiście zwykłe pomyłki.

– Niektóre polskie marki są bardzo rozpoznawalne, jednak tylko na poziomie krajowym czy regionalnym. Ewentualne wykupienie domeny z takim znakiem towarowym przez podmiot z innej części świata niekoniecznie musi być czynem nieuczciwej konkurencji  – zauważa Marta Daćków, radca prawny z kancelarii Schampera, Dubis, Zając i Wspólnicy.

Zdaniem ekspertów właściciele firm powinni zwracać większą uwagę na ochronę swoich znaków towarowych. Teraz jeszcze robią to niechętnie.

– Niestety, wśród przedsiębiorców wciąż nie ma wystarczającej świadomości, ile są warte znaki towarowe – mówi Justyna Wilczyńska-Baraniak, adwokat z kancelarii DLA Piper.

Tę opinię potwierdza Joanna Piłka, rzecznik patentowy z kancelarii Patpol.

– Ochrona własności przemysłowej jest przez polskie firmy traktowana po macoszemu –zaznacza.

Pomocna baza znaków

Przedsiębiorcy, którym zależy na ochronie swoich znaków towarowych, mają kilka możliwości do wyboru. Mogą np. na bieżąco monitorować w internecie zgłoszone do ICANN wnioski. Gdyby okazało się, że ktoś chce wykupić dotyczącą ich domenę, mogą blokować taki wpis lub sami nabyć adres internetowy.

Inną możliwością jest zastrzeżenie swojego znaku w Trademark Clearinghouse – bazie, która   ma pomagać  firmom w ochronie praw ze znaków towarowych. Przedsiębiorca powinien wysłać do firmy informacje, że ktoś chce zarejestrować zgłoszony do bazy znak. Trzeba jednak pamiętać, że korzystanie z niej jest odpłatne. Objęcie jednego znaku towarowego rocznym nadzorem to wydatek ok. 150 dolarów. Tylko gdy chroniona jest  większa ilość znaków przez większą ilość lat stawka spada do 95 dolarów za rok.

– Kluczem skutecznej ochrony znaków towarowych są działania samego uprawnionego. Dzięki takim prewencyjnym mechanizmom mogą  uchronić się przed kosztownym postępowaniem sądowym – zauważa Joanna Piłka.

Anna ?Kobylańska, adwokat, PwC Legal

Wprowadzane zmiany w dostępności nazw domen internetowych ?są ogromną szansą dla polskich przedsiębiorców na rozszerzenie ?ich obecności w internecie. Pojawia się jednak ryzyko wykorzystania znaków towarowych naszych firm przez podmioty, które będą chciały za pomocą zawierających je domen przyciągnąć internautów na swoje strony internetowe. ?Polscy przedsiębiorcy będą się musieli wykazać dużą aktywnością ?w wyszukiwaniu domen wykorzystujących ich znaki towarowe. Właściciele firm powinni poważnie rozważyć zarejestrowanie ich ?w specjalnych bazach stworzonych z inicjatywy ICANN, dzięki którym będą otrzymywać powiadomienia, że ktoś chce zastrzec domenę ?z ich znakiem. To pozwoli im zapobiec ewentualnym naruszeniom ?ich praw przez innych przedsiębiorców.