Sąd Okręgowy w Krakowie oddalił wczoraj dwie skargi Poczty Polskiej, kwestionującej prawidłowość przetargu na te usługi.
Wyrok jest prawomocny i Poczta Polska, która przegrała ten przetarg, nie ma środków zaskarżenia (zaskarżyć może go jeszcze prezes Urzędu Zamówień Publicznych), wszystko więc wskazuje, że przesyłki będzie do końca kontraktu, czyli końca 2015 r., dostarczać Polska Grupa Pocztowa, posługująca się podwykonawcami – spółką Inpost oraz Ruchem.
Pierwsza skarga dotyczyła sporu o to, czy w specyfikacjach przetargowych powinien być wymóg (pierwotnie był), aby potwierdzanie nadania przesyłki miało moc dokumentu urzędowego (na wzór stempla pocztowego), przeciw czemu nowi operatorzy oponowali.
– Domaganie się takiego dowodu wyłączałoby konkurencję Poczty Polskiej z przetargu, dlatego jest niedopuszczalne – argumentował pełnomocnik nowych operatorów, mec. Krystian Szostak.
Sąd Okręgowy podzielił to stanowisko, a wcześniej Krajowa Izba Odwoławcza (niższa instancja w tym postępowaniu) nakazała wykreślenie takiego wymogu. Jak wskazała w uzasadnieniu sędzia Beata Kurdziel, takie urzędowe poświadczenie może być ważne np. przy składaniu apelacji na poczcie, ale ta kwestia nie dotyczy tego przetargu.
98 mln przesyłek zakontraktowano do wysłania z prokuratur i sądów w latach 2014–2015
W drugiej skardze Poczta Polska zarzuciła, że PGP nie spełniła jednego z zasadniczych warunków przetargu – nie dysponowała placówką pocztową w każdej gminie, a takie oświadczenie złożyła w dokumentacji przetargowej.
Sąd Okręgowy podzielił stanowisko KIO, że możliwość korzystania z placówek podwykonawców (Inpostu, Ruchu) spełnia wymagania przetargu i nie było żadnych nieprawidłowości w ofercie PGP, jeśli chodzi o liczbę placówek.
500 mln zł to koszt pierwszego rewolucyjnego dla sądownictwa zamówienia na wykonywanie doręczeń
Głośną kwestią w sporze jest jakość placówek (np. sklepy rybne), ale sam przedstawiciel Centrum Zakupów dla Sądownictwa, organizatora przetargu, przyznał, że nie było jego intencją ustanawianie zakazu korzystania z takich miejsc.
– Dzisiejsze orzeczenie to duży krok w kierunku demonopolizacji rynku pocztowego. Państwowy operator powinien nauczyć się konkurować na wolnym rynku, a nie stosować kruczki prawne, by utrzymać swój monopol – nie kryje zadowolenia Wojciech Kądziołka, rzecznik PGP.
– To zła wiadomość nie tylko dla Poczty Polskiej, ale także dla wymiaru sprawiedliwości i obywateli – komentuje z kolei Zbigniew Baranowski, rzecznik Poczty Polskiej.
A co mówi sędzia praktyk? Bartłomiej Przymusiński, prezes Oddziału Wielkopolskiego Stowarzyszenia Iustitia: – W pierwszych miesiącach system budził ogromne obawy, ale wydaje się, że pewność doręczeń stabilizuje się, choć wciąż zdarzają się rażące wpadki.
Nowi operatorzy odpowiadają, że gdy przesyłki doręczała poczta, też były wpadki, tylko nikt się temu nie przyglądał.