Duże firmy produkcyjne, huty i elektrownie ujawnią miejsca, w których prowadzą działalność i w których w przeszłości doszło np. do wycieku szkodliwych substancji. Wymusi to projekt nowelizacji ustawy – Prawo ochrony środowiska. Jego pierwsze czytanie odbędzie się na rozpoczynającym się dziś posiedzeniu Sejmu.
Zgodnie z projektem zanieczyszczenia będzie trzeba usunąć. Ich likwidacja nie będzie polegała na rekultywacji terenu, czyli przywróceniu stanu środowiska do odpowiednich standardów, ale na remediacji. To jedynie usunięcie zagrożenia dla środowiska, a nie przywracanie pierwotnych walorów terenu.
Firmy raczej same z siebie nie przyznają się do zanieczyszczeń na swoich nieruchomościach. Duże przedsiębiorstwa będą jednak musiały z czasem odnowić tzw. pozwolenia zintegrowane, wymagane przy znacznym oddziaływaniu na środowisko. Projekt zakłada, że przy tej okazji przygotują tzw. raport początkowy. W nim zaś znajdą się dane o zanieczyszczeniach na danym terenie.
Ujawnianiem zanieczyszczeń na nieruchomościach, na których nie jest prowadzona działalność wymagająca pozwolenia zintegrowanego, zajmą się starostowie.
Zmiany obejmą skażenia, które powstały przed 30 kwietnia 2007 roku. Te późniejsze są monitorowane i usuwane na podstawie innych przepisów.
Projekt nowelizacji spowoduje też, że elektrownie o mocy ponad 50 MW ograniczą emisję do powietrza szkodliwych substancji – dwutlenku siarki i tlenku azotu. A od 2016 roku dopuszczalna emisja np. tlenków azotu zostanie ograniczona o połowę. Projekt przewiduje, że do 2020 roku niektóre elektrownie zostaną objęte krajowym programem przejściowym. Do tego czasu, ale nie dłużej, będą mogły spełniać mniej wyśrubowane normy, określone przez ministra środowiska.
Etap legislacyjny: pierwsze czytanie w Sejmie