Anna I. pracowała jako sprzątaczka. We wrześniu 2008 r. po umyciu okien w budynku Poczty Polskiej schodziła z parapetu, a podstawione w tym celu krzesło odsunęło się. Upadła na podłogę i doznała urazu kręgosłupa oraz nogi.

Zdarzenie zostało zgłoszone jako wypadek przy pracy do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. W postępowaniu wyjaśniającym ZUS zwrócił się do Hanny D., która w firmie zatrudniającej Annę I. pracowała jako inspektor ds. bhp, z zapytaniem, czy w miejscu pracy poszkodowanej była drabina. Hanna D. skłamała, stwierdzając, że sprzątaczka miała do dyspozycji taki sprzęt.

Na skutek jej oświadczenia ZUS uznał zdarzenie za wypadek przy pracy, ale odmówił Annie I. prawa do renty z tytułu niezdolności do pracy, zasiłku chorobowego i świadczenia rehabilitacyjnego z ubezpieczenia wypadkowego. Zakład uzasadnił, że wyłączną przyczyną wypadku było umyślne naruszenie przez nią przepisów bhp, bo chociaż jej stanowisko pracy wyposażone było w drabinę, to ona z niej nie skorzystała.

Drabiny jednak nie było, co potwierdził sąd pracy i ubezpieczeń społecznych, który rozpoznawał sprawy wytoczone przez Annę I. Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych. Sama Hanna D. za składanie fałszywych zeznań stanęła przez sądem i uznana została prawomocnie winną (postępowanie przeciwko niej zostało warunkowo umorzone na półtora roku próby).

Sprzątaczka poszkodowana złożeniem przez Hannę D. nieprawdziwego oświadczenia do ZUS i składaniem późniejszych fałszywych zeznań poczuła się skrzywdzona. Za naruszenie dóbr osobistych zażądała od niej zatem 40 tys. zł zadośćuczynienia. Sąd Rejonowy Lublin-Zachód stwierdził, że zachowanie Hanny D. polegające na nieprawdziwym i niczym nieuzasadnionym twierdzeniu, jakoby Anna I. sama przyczyniła się do powstania szkody, ponieważ nie skorzystała z drabiny, mimo że nie była ona dostępna na jej stanowisku pracy, było bezprawne i doprowadziło do naruszenia dobra osobistego powódki w postaci godności osobistej.

Wywołało u niej poczucie skrajnej niesprawiedliwości i naruszyło spokój psychiczny. Nadto nieprawdziwe słowa Hanny D. wydłużyły czas oczekiwania na w pełni jej należne świadczenia z ZUS z tytułu wypadku przy pracy, a także musiała odwoływać się od decyzji ZUS, co wiązało się dla niej ze znacznym stresem i zdenerwowaniem.

Sąd uznał, ze adekwatną kwotą zadośćuczynienia będzie 1 tys. zł. Uzasadnił to tym, że poszkodowana nie wykazała, aby zachowanie pozwanej wiązało się z dalszymi negatywnymi skutkami, np. pogorszeniem jej stanu zdrowia. Naruszenie zaś czci nie miało charakteru publicznego.

Wyrok utrzymał w mocy Sąd Okręgowy w Lublinie (sygnatura akt: II Ca 546/13).