Nie.
Przepisy prawa pracy przewidują różne przerwy w wykonywaniu służbowych zajęć. Niektóre z nich są obowiązkowe i przysługują wszystkim etatowcom bez względu na rodzaj wykonywanej pracy. Inne uzależnione są od specyfiki świadczonych obowiązków lub sytuacji, w jakiej znajduje się pracownik (np. kobieta w ciąży). Nie wszystkie przerwy wlicza się do czasu pracy, a także nie wszystkie są obowiązkowe. Jednak tzw. przerwa śniadaniowa, zagwarantowana w art. 134 k.p., jest minimum kodeksowym, którego nie można uszczuplić. Szef może tę przerwę wydłużyć według swojego uznania bądź przewidzieć dodatkowe przerwy – w układzie zbiorowym pracy, w regulaminie pracy lub w umowie o pracę. Nie może jednak pozbawić jej załogi, ponieważ jest ona wliczana do czasu pracy. Takie wolne przysługuje z mocy prawa każdemu pracownikowi, którego dobowy wymiar czasu pracy wynosi co najmniej 6 godzin. Przerwa ta przysługuje niezależnie od wymiaru czasu pracy podwładnego, ale jest związana z rzeczywistą liczbą godzin przepracowanych w danym dniu. A to oznacza, że skorzystają z niej także ci, którzy są zatrudnieni w niepełnym wymiarze czasu pracy, ale danego dnia mają pracować minimum 6 godzin. Prawo do 15-minutowej przerwy w pracy jest niezbywalne. Kodeks pracy nie przewiduje jakiegoś innego, alternatywnego sposobu jej udzielania. Nie można jej ani sumować i w innych dniach udzielać skumulowanych przerw jednorazowo, ani wypłacić w zamian ekwiwalentu. Jeśli pracodawca nie umożliwia wykorzystania takiej przerwy podwładnemu, to dopuszcza się wykroczenia przeciwko prawom pracownika z art. 281 pkt 5 k.p. Jednak z uwagi na to, że nie ma obowiązku odnotowywania przerw w ewidencji czasu pracy, udowodnienie takiego naruszenia jest w praktyce niezwykle trudne.
—Anna Abramowska