Tak orzekł Sąd Apelacyjny w Łodzi w wyroku z 16 kwietnia 2013 r. (III APa 4/13).
Pozwany pracownik był zatrudniony w spółce na stanowisku prezesa zarządu. Podpisał umowę zlecenia na usługi marketingowe ze studentem, który był synem zaufanej pracownicy, z wynagrodzeniem 6 tys. zł miesięcznie. Było to wynagrodzenie dwukrotnie przewyższające średnią płacę w spółce. Jak wykazało postępowanie dowodowe, zleceniobiorca nie wykonywał żadnych prac na terenie spółki, zdarzało mu się natomiast wykonywać prywatne czynności dla prezesa. Mimo to prezes wielokrotnie osobiście podpisywał ze zleceniobiorcą aneksy do umowy przedłużające jej obowiązywanie. Podwyższał mu także wysokość wynagrodzenia. W wyniku kontroli czynności zleceniobiorcy spółka wezwała prezesa do zapłaty 151 tys. zł odszkodowania tytułem szkody wyrządzonej w mieniu pracodawcy, jako równowartość wypłaconego zleceniobiorcy wynagrodzenia za nierealizowaną umowę zlecenia.
Sąd I instancji uznał, że sporne umowy zostały zawarte dla pozoru. Miało to jedynie służyć przepływowi pieniędzy z kasy spółki do zleceniobiorcy (albo do jego matki) i nigdy nie były realizowane. Na tej podstawie uznał odpowiedzialność pozwanego z art. 122 k.p. Zdaniem sądu, zawierając pozorne umowy celowo, prezes doprowadził do niekorzystnego rozporządzenia mieniem pracodawcy, a zatem wyrządził szkodę z winy umyślnej. Tym samym działał z pełną świadomością bezprawności swojego postępowania.
Sąd apelacyjny utrzymał wyrok w mocy. Uznał, że odpowiedzialność prezesa osadza się na art. 122 k.p. w zw. z art. 114 k.p. Umyślne wyrządzenie szkody zachodzi wtedy, gdy pracownik objął następstwa swojego czynu zamiarem bezpośrednim lub ewentualnym (teza VIII uchwały Sądu Najwyższego z 29 grudnia 1975 r., V PZP 13/75). Zamiar bezpośredni zachodzi wtedy, gdy pracownik chce wyrządzić szkodę, a ewentualny – gdy przewiduje możliwość jej powstania w wyniku swojego działania lub zaniechania i godzi się na to. Jak podkreślił SA, aby zastosować art. 122 k.p., zamiar pracownika musi obejmować nie tylko umyślne naruszenie obowiązków, ale także powstanie szkody. Umyślne działanie to więc takie, którego skutek jest objęty zamiarem sprawcy. Jeżeli pracownik jest obowiązany do wykonywania swoich obowiązków starannie i sumiennie, przewiduje możliwość wyrządzenia szkody zakładowi pracy i na to się zgodzi, takie postępowanie także ma znamiona umyślnego wyrządzenia szkody.
Izabela Zawacka, radca prawny w Kancelarii Prawa Pracy „Wojewódka i Wspólnicy" sp.k.
Wyrok opisuje przykład nieprawidłowego zachowania pracownika skutkującego powstaniem po jego stronie odpowiedzialności odszkodowawczej za wyrządzenie pracodawcy szkody. W tym wypadku jest nim zawieranie przez prezesa zarządu, a więc osobę umocowaną do podpisywania dokumentów w imieniu spółki, umów dla pozoru, tj. polegających na wypłacie wynagrodzenia bez otrzymywania w zamian ekwiwalentnego świadczenia w postaci pracy czy usług. W ocenie sądu zawieranie umów dla pozoru zawsze łączy w sobie element umyślności działania jako przesłanki odpowiedzialności z art. 122 k.p. Sąd apelacyjny w tym wyroku dokonał także analizy pojęcia „wina umyślna", z którą zawsze musi łączyć się zamiar wyrządzenia szkody. Może on być bezpośredni lub ewentualny. Aby można było mówić o zamiarze (bezpośrednim lub ewentualnym) w powiązaniu z winą umyślną, musi on obejmować także powstanie szkody, a nie tylko umyślne naruszenie obowiązków. Innymi słowy, gdy pracownik umyślnie narusza przepisy, ale jego zamiar nie obejmuje wyrządzenia szkody z tego powodu, to w takiej sytuacji mówimy co najwyżej o lekkomyślności lub niedbalstwie. Nie można jednak pracownikowi przypisać odpowiedzialności z art. 122 k.p. Przykładowo podwładny świadomie spóźnia się do pracy, bo chce uniknąć spotkania z szefem, który rano jedzie w delegację. W tym czasie pilnie potrzebne są dokumenty, do których tylko spóźniony ma dostęp. Ponieważ spółka na czas nie dostarczyła brakujących dokumentów, ponosi szkodę polegającą na odrzuceniu oferty handlowej. W tym wypadku pracownikowi nie można przypisać odpowiedzialności z art. 122 k.p. Co prawda świadomie naruszył swój obowiązek terminowego stawienia się do pracy, gdyż nie chciał spotkać się z szefem, ale jego zamiar nie obejmował wyrządzenia pracodawcy szkody. Co więcej, nie przewidywał nawet, że jego spóźnienie może do niej doprowadzić. Pracownik odpowie więc tylko z winy nieumyślnej, a tym samym jego odpowiedzialność będzie ograniczona do 3-miesięcznego wynagrodzenia za pracę. Stąd umyślne działanie (czy to w zamiarze bezpośrednim, czy ewentualnym) to zawsze takie, którego skutek w postaci powstania szkody jest objęty zamiarem sprawcy. W takiej sytuacji etatowiec odpowiada za szkodę w pełni, a więc zarówno za straty rzeczywiste, jak i utracone korzyści, bez ograniczenia odszkodowania do maksymalnej 3-miesięcznej wysokości.