Nowe przepisy przewidują możliwość przedłużenia okresu rozliczeniowego do 12 miesięcy. Duża część prowadzących działalność wie, że było to dopuszczalne także pod rządami tzw. ustawy antykryzysowej.

Teraz 12-miesięczne rozliczenia zagoszczą na stałe w kodeksie pracy. Ich zastosowanie będzie dozwolone w każdym systemie czasu pracy, jeśli jest to uzasadnione przyczynami obiektywnymi, technicznymi lub dotyczącymi organizacji czasu pracy. Takie przyczyny należy rozumieć szeroko, włączając w to potrzeby biznesowe firmy.

Przykład

Pan Jan ma firmę budowlaną wykonującą prace podwykonawcze przy budowie autostrad. W okresach od kwietnia do października ma mnóstwo zleceń. Zimowe miesiące to z kolei nieustanne przestoje. W firmie pana Jana uzasadnione będzie wprowadzenie wydłużonego okresu rozliczeniowego, nawet do 12 miesięcy.

Co w praktyce oznacza nowy, rozciągnięty okres rozliczeniowy? Przede wszystkim większą elastyczność, która pozwoli szefowi dostosować grafik do rytmu pracy. Przełożony powinien pamiętać, że przekroczenie norm tygodniowych czasu pracy wylicza się dopiero na koniec okresu rozliczeniowego.

Przykład

Właściciel firmy „X" dostał duże zamówienie. Realizacja wymagała 7 miesięcy intensywnej pracy. Przełożony wprowadził więc 12-miesięczny okres rozliczeniowy, przy równoważnym systemie czasu pracy w zakładzie. Pozwoli to na zlecenie pracy np. po 6 dni w tygodniu przez 8,5 godziny dziennie.

Nie powstanie przy tym obowiązek zapłaty dodatku za ekstra pracę, jeśli do końca okresu rozliczeniowego szef zrekompensuje to udzieleniem dni wolnych. Nie dojdzie też wtedy do naruszenia reguły średnio 5-dniowego tygodnia pracy, ponieważ średnią wylicza się właśnie z całego okresu rozliczeniowego.

Wprowadzenie modyfikacji okresów rozliczeniowych odbywa się z udziałem zatrudnionych. U małych przedsiębiorców z reguły nie działają związki zawodowe. Kogo więc zaprosić do stołu? Kodeks pracy przewiduje, że w takiej sytuacji partnerem negocjacyjnym są przedstawiciele pracowników. Ich wyłonienie następuje w trybie przyjętym u danego pracodawcy. Tyle wynika z przepisów. Jak widać pozostawiają one dużą swobodę. Nie oznacza to jednak całkowitej dowolności.

Przełożony powinien zadbać na początku o dwie rzeczy, tj. o poinformowanie wszystkich zatrudnionych o planowanych wyborach przedstawicielstwa oraz o wskazanie trybu głosowania. Wybory powinny być demokratyczne. Podwładni nie będą mogli wtedy twierdzić, że głos przedstawicieli nie był ich własnym głosem.

Zasady wyłaniania powinny być na tyle przejrzyste i szczegółowe, żeby wynikało z nich kto i do kogo zgłasza kandydatów, jakie są terminy na dokonanie poszczególnych czynności, ile osób i jaką większością zostaje wybranych. Oczywiście możliwe są bardziej precyzyjne zapisy. Inspiracji może dostarczyć zapoznanie się z procedurą wyborczą z ustawy o informowaniu pracowników i przeprowadzaniu z nimi konsultacji (DzU nr 79, poz. 550 ze zm.).

Szef nie musi się przy tym obawiać wyłonionej reprezentacji pracowniczej. Nie przysługują jej żadne szczególne uprawnienia pracownicze, takie jak np. szczególna ochrona przed zwolnieniem.

Autorka jest radcą prawnym, kieruje Zespołem Prawa Pracy w K&L Gates Jamka sp. k.