Sąd Najwyższy zajął się odwołaniem dyrektora biura kontroli wewnętrznej PKP od definitywnego wypowiedzenia jego umowy (sygnatura akt II PK 245/12).

To była już druga sprawa tego pracownika, która trafiła do sądu. W pierwszej poszło o to, że spółka zmieniła jego warunki zatrudnienia, gdy  połączyła dwa działy i zlikwidowała jego stanowisko pracy. Dyrektor skutecznie podważył to wypowiedzenie w sądzie.

Kilka dni po uprawomocnieniu się tego wyroku i po powrocie do pracy na dotychczasowych warunkach, spółka wręczyła mu definitywne wypowiedzenie, powołując się na wcześniejszą likwidację jego stanowiska pracy.

Sąd rejonowy, który zajął się tą sprawą, stwierdził, że przyczyna rozwiązania umowy uzasadnia wypowiedzenie, tym bardziej  że o wyborze osoby do zwolnienia zadecydował brak dyspozycyjności powoda (często korzystał ze zwolnień lekarskich), oraz to, że dyrektor drugiego z łączonych działów był w wieku przedemerytalnym, chroniącym przed zwolnieniem.

Sąd okręgowy nie zgodził się z takim rozstrzygnięciem, gdyż do likwidacji stanowiska pracy powoda doszło w maju 2009 r. Spółka wypowiedziała definitywnie umowę o pracę  z tego powodu dopiero w styczniu 2011 r., czyli prawie dwa lata później. Zdaniem sędziów zdezaktualizowało to przyczyny zwolnienia i zerwało więź czasową  między tymi zdarzeniami. Poza tym pracodawca nie ocenił na nowo sytuacji pracownika. Okazało się bowiem, że dyrektor drugiego z łączonych działów osiągnął już wiek emerytalny i stracił ochronę przed zwolnieniem wynikającą z art. 39 kodeksu pracy. Sąd okręgowy przywrócił więc powoda na dotychczasowe stanowisko i przyznał mu wynagrodzenie za czas pozostawania bez pracy.

Sąd Najwyższy potwierdził prawidłowość tego rozstrzygnięcia i dodał, że niedopuszczalne jest zwalnianie pracownika tuż po tym, jak sąd pracy przywrócił go na dotychczasowe stanowisko. Tym bardziej że pracodawca powołał się na te same przyczyny wypowiedzenia, które zostały już wcześniej zakwestionowane przez sąd pracy.