Sprawy tak ważnej jak bezpieczeństwo obywateli Unia Europejska nie zostawia jedynie ustawodawcom krajowym. W tym zakresie obowiązują unijne akty prawne (bywa że obowiązują zamiast krajowych, tj. rozporządzenia).

I nasz ustawodawca został zobligowany do wprowadzenia w życie postanowień dyrektywy nr 374/85 Wspólnoty Europejskiej. Uczynił to poprzez zmianę podstawowego aktu prawnego dotyczącego odpowiedzialności cywilnej, tj. kodeksu cywilnego, a dokładnie jego art 449. Dodano całą listę norm szczególnych dotyczących odpowiedzialności za produkt niebezpieczny (artykuły k.c. od 449

1

do 449

11

).

Przykład

W porcie Gdynia Urząd Celny zatrzymał partię lalek. Po zbadaniu okazało się, że użyty do ich produkcji barwnik może mieć właściwości toksyczne. Jeśli trafi do ust dziecka, może prowadzić do zatrucia. Ponadto może szkodzić środowisku, ze względu na swój skład chemiczny. Partia towaru została zniszczona przez spalenie. Koszt utylizacji kilkakrotnie przewyższył cenę towaru.

Cechą charakterystyczną klasycznego modelu odpowiedzialności cywilnej deliktowej jest oparcie się na systemie winy sprawcy szkody. Wymaga on wskazania konkretnej osoby, która zawiniła, czyli można jej przypisać winę – umyślne lub niedbałe naruszenie norm.

Obowiązek ten ciąży na poszkodowanym. Spełnienie tego wymogu przez poszkodowanego produktem niebezpiecznym jest o tyle trudne, że niejednokrotnie nie zna on jego producenta.

Podstawą odpowiedzialności importerów i sprzedawców jest zasada „czyj zysk, tego ryzyko"

Tym bardziej nie ma pojęcia o wadliwym sposobie produkcji danego towaru. Powoduje to faktyczną niemożność wskazania podmiotu winnego (np. niedbałego dostawcy, projektanta, kontrolera).

Skomplikowana ewolucja zasad odpowiedzialności za wprowadzenie do obrotu produktu niebezpiecznego doprowadziła do ugruntowania w tym zakresie łatwiejszej dla poszkodowanego zasady ryzyka, czyli w grę wchodzi odpowiedzialność bez winy. Ponadto zasadami tej odpowiedzialności objęto nie tylko producentów, ale również importerów, a nawet sprzedawców. Odpowiadają oni na zasadzie „czyj zysk, tego ryzyko".

Przykład

Producent zasilaczy (24 na 12 V) do wszelkich urządzeń elektrycznych funkcjonujących w samochodzie sprzedał przez swojego dystrybutora produkt do ciężarówki volvo. Nastąpił zapłon urządzenia w czasie jazdy, od którego stopiła się część instalacji elektrycznej pojazdu.

Przyczyną okazał się luźny styk złączki kabli w zasilaczu. Szkody wyceniono na 30 tys. złotych. Zgłoszono je do dystrybutora, który w ciągu miesiąca wskazał producenta, pozbywając się odpowiedzialności na jego rzecz.

Odpowiedzialność bez winy jest rygorystyczna i jeszcze do niedawna uważana była za niesprawiedliwą wobec osoby nią objętej. Wprowadza się ją jednak w interesie konsumenta i to głównie w zakresie zagrożeń zdrowia i życia. W takim przypadku jej stosowanie jest uzasadnione ich wysoką pozycją w hierarchii dóbr.

W przypadku szkód tylko na mieniu wprowadzono na podstawie wspomnianej dyrektywy nr 374/85 dolny próg odpowiedzialności w wysokości 500 euro (kodeks cywilny art 449

7

§ 2). Odszkodowanie nie przysługuje, gdy szkoda na mieniu nie przekracza kwoty będącej równowartością 500 euro.

Kwotowe ograniczenie minimalnej wartości szkód, za które ponosi odpowiedzialność producent lub wprowadzający produkt do obrotu ma za zadanie wyłączenie spod tego reżimu odpowiedzialności za tzw. szkody bagatelne, tj. bardzo drobne. Nasz ustawodawca, wprowadzając w życie postanowienia dyrektywy Wspólnoty Europejskiej, nie miał wyboru – musiał wprowadzić obligatoryjny dolny próg odpowiedzialności (tzw. franszyzę integralną), gdyż ustawodawca unijny miał tu na względzie również interes przedsiębiorców. Wyższy rygor ich odpowiedzialności został przez to przynajmniej częściowo zrównoważony.