Co więcej, stan pogody ma znaczenie, nawet gdy minął termin na wykonanie robót. Maleją bowiem kary umowne za opóźnienie.

Te kwestie oraz kilka innych istotnych dotyczących opóźnienia w wykonaniu prac budowlanych wynikły w sprawie rozliczenia budowy boiska sportowego w gminie Czempiń, która zaangażowała do niej w trybie zamówień publicznych spółkę budowlaną z Warszawy. Przetarg odbył się w sierpniu 2008 r., a boisko miało być wykonane w ciągu siedmiu tygodni – do 21 listopada.

Czy była to zwłoka czy opóźnienie

Niestety, spółka nie dotrzymała tego terminu, a gdy już mijał, nastała wyjątkowo chłodna i wilgotna jesień, a następnie wyjątkowo surowa zima.

Oddanie boiska nastąpiło dopiero 2 września 2009 r. Z powodu tego opóźnienia gmina odmówiła zapłaty wynagrodzenia (300 tys. zł), ponieważ dość wysokie kary umowne przekroczyły wartość kontraktu. Co więcej, gmina zażądała jeszcze dopłaty 80 tys. zł. Sąd Okręgowy w Lesznie, a następnie poznański Sąd Apelacyjny uznały, że gmina miała prawo zatrzymać wynagrodzenie, z tym że zmiarkowały karę umową do ceny kontraktu (300 tys. zł). Oddaliły jednocześnie pozew wzajemny spółki, która żądała wynagrodzenia, godząc się na jego zmniejszenie o 10 proc., gdyż za tej wartości opóźnienie czuła się odpowiedzialna.

Zawiodły warunki pogodowe

Pełnomocnik spółki Anna Grymuła przekonywała Sąd Najwyższy, że można być odpowiedzialnym tylko za  zawinione opóźnienie, tj. zwłokę, gdyż tylko na nią wykonawca ma wpływ.

Kwestionowała też wysokość kary umownej, wskazywała, że gmina spóźniła się o 14 dni z wydaniem wykonawcy nieruchomości i jego dokumentacji. Gdyby wydano spółce dokumentację od ręki, prawdopodobnie zdążyłaby z pracami na czas. Położyła bowiem trzy warstwy betonowe, ale na ułożenie warstwy poliuretanowej nie było już odpowiedniej pogody.

Sąd Najwyższy uwzględnił tylko część tych argumentów. Jak powiedziała w uzasadnieniu sędzia SN Anna Owczarek, inwestor nie ma obowiązku wydawania placu budowy, jeśli wykonawca, jak w tej sprawie, się po to nie zgłasza. Jeśli chodzi zaś o wysokość kar umownych, to strony kontraktu mogą dowolnie je ustalić, tak samo jak mogą przewidzieć ją nie tylko za zwłokę, a więc kwalifikowane opóźnienia, ale także za zwykłe opóźnienie, ponieważ inwestorowi może zależeć na konkretnym terminie zakończenia prac.

Nie można natomiast obciążać wykonawcy za opóźnienie wynikłe z warunków atmosferycznych, które uniemożliwiały prowadzenie prac zgodnie ze specyfikacją zamówienia. Zła pogoda wyłącza odpowiedzialność wykonawcy, także jeżeli prace są wykonywane już po terminie oddania inwestycji.

Kara umowna musi być  zatem zmniejszona, dlatego też Sąd Najwyższy zwrócił sprawę Sądowi Apelacyjnemu do ponownego rozpoznania.

sygnatura akt: II CSK 331/12

Opinia:

Wojciech Malusi, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa

Niestety w wielu, a być może większości, kontraktach budowlanych zamawiający wręcz unikają uwzględniania warunków pogodowych, które usprawiedliwiałyby przedłużenie prac. Wykorzystują oczywiście swoją silniejszą pozycję na rynku. Wykonawcy natomiast muszą brać ewentualne przeszkody pogodowe pod uwagę. To jest jedna z przyczyn, dla których niejednokrotnie do przetargów startuje tak niewiele firm: zwyczajnie obawiają się ryzyka. Niestety nieuwzględnianie warunków pogodowych bywa przyczyną nieprawidłowości w trakcie robót i ujawnianych potem usterek – jak pokazały to choćby ubiegłoroczne problemy na autostradzie A2.