Obecnie w Internecie funkcjonują 22 domeny najwyższego poziomu typu gTLD (generic top-level dom), np. .com, .org, .net. A także 222 domeny wskazujące na państwo pochodzenia, np. .pl dla polski lub .ru dla Rosji. ICANN (Internet Corporation for Assigned Names and Numbers; organizacja sprawująca pieczę nad internetowymi adresami i nazwami domen) zgodziła się na rozszerzenie liczby nazw domen najwyższego poziomu. Nowe globalne adresy internetowe będą mogły kończyć się dowolnym słowem i wykorzystywać znaki alfabetu nie tylko łacińskiego, ale także chińskiego i arabskiego.

Poza znanymi dotychczas rozszerzeniami możliwa będzie rejestracja adresów w dowolnych domenach rodzajowych, np. .region, .bmw, .kowalski czy .onet – mówi Marta Koremba, rzecznik patentowy, starszy prawnik w kancelarii Kochański Zięba Rąpała i Partnerzy.

22 domeny typu gTLD

istnieją dziś na świecie

Od dzisiaj przez trzy miesiące, do 12 kwietnia, ICANN będzie przyjmować wnioski o rejestrację nowych nazw domen. Mogą starać się o to nie tylko przedsiębiorcy, ale także miasta i regiony.

– Rejestracja gTLD umożliwi uzyskanie realnej kontroli nad  danym wycinkiem Internetu, a tym samym przewagi konkurencyjnej – mówi mec. Koremba.

Podmiot, który zarejestruje domenę najwyższego poziomu, np. .bank, będzie mógł zarabiać na oferowaniu innym podmiotom domen drugiego poziomu, czyli zakończonych słowem .bank.

–        Może też zrezygnować z możliwości udostępniania tej domeny osobom trzecim i zachować tylko dla siebie – wyjaśnia Marta Koremba.

Nowy rewolucyjny sposób nazewnictwa domen rodzi także zagrożenia. Marlena Wach z kancelarii Domański Zakrzewski Palinka zwraca uwagę, że mogą się znaleźć firmy, które zechcą zarobić krocie na nowym podziale sieci. Choćby wykupując domeny z nazwami znanych znaków towarowych, którymi nie mają prawa się posługiwać. Grozi to nie tylko utratą potencjalnych klientów, którzy mogą mieć kłopot z trafieniem do oryginalnej witryny firmy, ale także zepsuciem reputacji marki.

Choć ICANN proponuje procedury ochrony znaków towarowych przed ich rejestracją jako domen (np. instytucja sprzeciwu), są to działania długotrwałe i kosztowne. Prawnicy wskazują także, że Internet nie ma zdefiniowanej jurysdykcji, nie wiadomo więc, gdzie będzie się toczył ewentualny spór. Może się zdarzyć, że przed sądem np. w Tajlandii czy Chinach.

190 tys. USD

kosztuje zarejestrowanie nowej domeny najwyższego poziomu

–        To zupełnie nowa sytuacja, która wywołuje zaniepokojenie w środowisku właścicieli znanych marek, którzy muszą zdecydować, czy rejestrować domenę ze swoją nazwą, blokować ją, składać sprzeciw czy pozostać biernym – mówi mec. Koremba. Wskazuje, że nie jest wykluczone, iż niektóre firmy będą musiały ponosić koszty rejestracji nowej domeny i obrony swojego znaku towarowego.

Zdaniem Jakuba Kubalskiego z kancelarii Domański Zakrzewski Palinka nie dotyczy to tylko firm globalnych, ale wszystkich, które mają renomowane marki.

–        Mogą być zmuszone do kolejnego dużego wydatku, aby zarejestrować własną domenę najwyższego stopnia. Zwłaszcza teraz, w czasie kryzysu – zauważa mec. Kubalski.