Z pewnością część pracowników nie zgodzi się na obniżoną pensję – choćby dlatego, że nie zdoła spłacać kredytów. Mogą odejść, ale nie dostaną odprawy przewidzianej dla osób zwalnianych z przyczyn leżących po stronie pracodawcy. Ci, którym obniżony zostanie czas pracy, dostaną dopłatę z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych wynoszącą do 70 proc. zasiłku dla bezrobotnych, czyli maksymalnie 402,50 zł. To często wielokrotnie mniej od kwoty, którą stracili.

Ustawa antykryzysowa pozwala na zastosowanie rozwiązań nadzwyczajnych. Firma wprowadza je po konsultacjach z załogą, których efektem jest zapisanie odpowiednich zmian w zakładowym układzie zbiorowym lub podpisanie porozumienia ze związkami, a jeśli ich nie ma – z przedstawicielami pracowników.

Jednakże wcielenie w życie zmian w treści układu lub postanowień porozumienia wymaga wręczenia pracownikom wypowiedzeń zmieniających. Zasada ta dotyczy m.in. wprowadzenia indywidualnych rozkładów czasu przewidujących różne godziny rozpoczynania i kończenia pracy.

[srodtytul]Cenny wyjątek[/srodtytul]

Twórcy ustawy antykryzysowej wprowadzili jednak wyjątek – zwolnili pracodawcę z obowiązku wręczania wypowiedzeń, gdy związki zgodzą się na zmianę układu zakładającą w firmie czasową, nie dłuższą niż półroczną pracę na część etatu. Pracownicy objęci tym porozumieniem muszą się podporządkować jego treści albo złożyć wymówienie.

– Dzięki temu, że ustawodawca wyłączył w tym wypadku stosowanie art. 42 kodeksu pracy, można szybciej i skuteczniej wprowadzić na czas kryzysu okresowe zmniejszenie wymiaru czasu pracy – twierdzi adwokat Bartłomiej Raczkowski z Bartłomiej Raczkowski Kancelaria Prawa Pracy.

Jego zdaniem dzięki temu wyłączeniu odpada ryzyko ewentualnych sporów sądowych i oczekiwania na upływ okresu wypowiedzenia każdego pracownika.

Sami zatrudnieni nie mogą zrobić nic, by zablokować niekorzystne rozwiązanie. Mogą oczywiście naciskać w trakcie negocjacji na związki zawodowe lub kolegów, którzy rozmawiają z pracodawcą. Samo wyrażenie sprzeciwu wobec wynegocjowanych rozwiązań nie sprawi, że nie będą ich dotyczyły.

[srodtytul]Tanie rozstanie[/srodtytul]

Układ zbiorowy jest wewnątrzzakładowym prawem, które pracownik ma obowiązek respektować. – Przełożony wyda polecenie opuszczenia firmy po zakończeniu skróconej dniówki, które trzeba będzie wykonać. Jeśli ktoś odmówi, to musi się liczyć nawet z rozwiązaniem umowy z jego winy – mówi Raczkowski.

Pracownicy mogą odejść, ale składając wypowiedzenie, stawiają się w niekorzystnej sytuacji, bo w ten sposób nie rozstają się z pracodawcą z przyczyn leżących po stronie firmy. A to oznacza brak odprawy przewidzianej w ustawie o zwolnieniach grupowych.

– Co prawda zainteresowany może wystąpić do sądu o ustalenie, że przyczyna zakończenia stosunku pracy była inna i że de facto został zmuszony do zakończenia pracy, ale gdy to związki negocjowały rozwiązania mające chronić miejsca pracy, trudno będzie o sukces. Ewentualnie można by podnosić w sądzie zarzut, że reprezentacja załogi nie działała w jej interesie, bo narzucono jej wolę kierownictwa zakładu – mówi Krzysztof Walczak z Kancelarii Orłowski, Patuski, Walczak.

[ramka] [b]Komentuje: prof. Jerzy Wratny, Uniwersytet Rzeszowski[/b]

Pracownik nie może skutecznie zastrzec, że postanowienia układu, które są dla niego niekorzystne, nie będą miały do niego zastosowania. Trudno, by w układzie zbiorowym wyłączono możliwość stosowania części rozwiązań antykryzysowych w stosunku do konkretnego pracownika.

Układ musi zawierać normy ogólne. Poza tym wyłączenie jednej czy kilku osób z pracy w obniżonym wymiarze mogłoby być uznane za przejaw dyskryminacji.

Związki zawodowe z pracodawcą mogą jednak wprowadzić do układu czy porozumienia kryteria, których spełnienie będzie pozwalało na wyłączenie spod działania niekorzystnych przepisów antykryzysowych, np. wiek i liczba dzieci. [/ramka] [ramka] [b][link=http://blog.rp.pl/goracytemat/2009/09/16/pakiet-ubezwlasnowolnia-zalogi/]Skomentuj ten artykuł[/link][/b][/ramka]