Jeden z czytelników poinformował nas, że kilku pracowników jego firmy zachorowało w tym samym czasie na wirusowe zapalenie wątroby. Osoby te przebywają obecnie na zwolnieniu lekarskim. Istnieje podejrzenie, że chorobą zaraziły się w pracy: w pracowniczym bufecie albo podczas badań okresowych.
Czytelnik nie pisze, jaki to jest typ wirusowego zakażenia. Tymczasem ma to ogromne znaczenie, bo wirusowe zakażenie wątroby (potocznie nazywane żółtaczką) to choroba zakaźna o kilku odmianach (od A do G).
Najmniej dotkliwa jest żółtaczka typu A, tzw. choroba brudnych rąk, i tą rzeczywiście można się zarazić w bufecie.
Nie jest to natomiast możliwe w przypadku wirusowego zapalenia wątroby typu C, bo ten przenosi się podczas kontaktu krwi własnej z krwią nosiciela i najczęściej dochodzi do tego w czasie zabiegów medycznych, np. podczas pobierania i transfuzji krwi bądź zabiegów operacyjnych. Niewykluczone zatem, że w tym przypadku do zakażenia doszło u lekarza medycyny pracy podczas okresowych badań lekarskich. Wirusowe zapalenie wątroby typu C pozostawia w organizmie znaczące zmiany. Kończy się często jej marskością i prowadzi do raka wątroby, a wcześniej wywołuje poważne komplikacje, które utrudniają normalne funkcjonowanie.
Czytelnik pyta, [b]czy winą za zakażenie można obarczyć pracodawcę i jaka rekompensata za doznany uszczerbek na zdrowiu przysługuje.[/b]
[srodtytul]Kto i za co[/srodtytul]
Mimo że do zakażenia doszło po części w związku z pracą, to nie przesądza, że odpowiedzialność za taki stan rzeczy ponosi pracodawca. Jest to wykluczone szczególnie przy typie C, bo jeżeli do zakażenia doszło w przychodni, to tylko od niej można żądać m.in. odszkodowania i zadośćuczynienia.
Podobnie, gdy pracownik zaraził się wirusowym zapaleniem wątroby typu A w pracowniczym bufecie. Pracodawca poniesie za to odpowiedzialność tylko wtedy, gdy sam go prowadzi. W praktyce jest jednak inaczej. Zazwyczaj (z powodu zaostrzonych przepisów żywnościowych) angażuje się do tego podmioty zewnętrzne, wydzierżawiając im część budynku. Wówczas taka firma prowadzi pracowniczą stołówkę i ponosi odpowiedzialność za zarażenie chorobą.
[srodtytul]Jakie roszczenia[/srodtytul]
Czytelnik pyta o finansową rekompensatę. Oczywiście ma do niej prawo, a roszczenia, z którymi może wystąpić, są w zasadzie takie same, zarówno gdy odpowiedzialność za zarażenie chorobą ponosi pracodawca, jak i firma zewnętrzna. W jednym i drugim przypadku mamy do czynienia z odpowiedzialnością deliktową (art. 415 k.c. i następne), jeśli:
- istnieje szkoda,
- zarażenie jest wynikiem naruszenia przepisów (norm higieny),
- jest związek przyczynowy między czynem niedozwolonym i szkodą w tej postaci, że szkoda jest jego zwykłym następstwem,
- wina leży po stronie sprawcy.
[b]A o co poszkodowani mogą walczyć w sądzie? Możliwości jest wiele[/b]: o odszkodowanie pokrywające np. zwrot wszystkich wydatków za leczenie czy wartość nieosiągniętego w wyniku choroby dochodu, o zadośćuczynienie (odszkodowanie) za krzywdę, cierpienia fizyczne bądź psychiczne oraz o rentę, gdy wirusowe zapalenie wątroby spowodowało utratę zdolności do wykonywania pracy.
W tym ostatnim przypadku nie chodzi jednak tylko o rentę z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (o tę występujemy odrębnie), ale o rentę od podmiotu odpowiedzialnego za wywołanie choroby, gdy świadczenie z ZUS będzie niewspółmierne z dotychczasowymi zarobkami. Wtedy takie świadczenie pokryje różnicę w dochodach.
[srodtytul]Wypadek przy pracy[/srodtytul]
Na koniec pozostaje do rozstrzygnięcia kwestia wypadku przy pracy. Czy zakaźna choroba nabyta w stołówce może być za taki wypadek uznana? Pytanie wydaje się dość przewrotne, ale okazuje się, że taka sytuacja nie jest wykluczona. Wszystko zależy od okoliczności i tego, w jakim charakterze zatrudniony jadł obiad. Jeżeli w ramach służbowego spotkania, to wypadek przy pracy jest jak najbardziej możliwy. Jest to przecież nagłe zdarzenie wywołane przyczyną zewnętrzną, które nastąpiło podczas lub w związku z wykonywaną pracą.
[ramka][b]Komentuje Sławomir Paruch - wspólnik w kancelarii Sołtysiński, Kawecki & Szlęzak[/b]
Nabycie infekcji w pracowniczym bufecie, w zewnętrznej restauracji czy nawet w szpitalu jest bardzo trudne do udowodnienia. Ciężar dowodu spoczywa bowiem na poszkodowanym. Istotne będzie dowiedzenie m.in., że w zakładzie gastronomicznym doszło do naruszenia zasad higieny a między tym naruszeniem i zakażeniem zachodzi związek przyczynowy. Udowodnienie winy nie będzie konieczne, jeżeli zakład wyrządzającego szkodę będzie wprawiany w ruch za pomocą sił przyrody (gazu, elektryczności, itp.; tak będzie w przypadku zatrucia posiłkiem profilaktycznym w fabrycznej stołówce).
W procesie dowodowym pomocne będą wyniki kontroli Państwowej Inspekcji Sanitarnej dokonanej w czasie bliskim zakażeniu. Nawet jeżeli uda się dowieść bezprawność i związek przyczynowy z rozstrojem zdrowia, odszkodowanie będzie odzwierciedlać poniesioną szkodę (w tym koszty leczenia), a zadośćuczynienie będzie umiarkowane, tj. odzwierciedlające poziom życiowy powoda i społeczeństwa. [/ramka]