Coraz częściej firmy ustalają określone reguły ubioru w pracy. Nie ogranicza się to tylko do wskazania koloru noszonych w zakładzie garniturów czy sukienek, ale także długości spódnic, desenia i odcienia krawatów, wymogów co do fryzury, noszenia rajstop, biżuterii czy długości i koloru paznokci. Tzw. dress code (ang. zasady dotyczące garderoby i wyglądu) stanowi dla odbiorcy sygnał, że ma do czynienia z wysokimi standardami stawianymi pracownikom. Świadczy też o wadze, jaką firma przywiązuje do obsługi klientów czy kontrahentów.
[srodtytul]Czysty i zdrowy[/srodtytul]
Nie mniej ważne jest to, aby odpowiednio do zajęć ubrany pracownik był schludny i czysty. Dbałość o higienę osobistą to m.in. noszenie czystej odzieży ochronnej lub roboczej, a w gastronomii czy przy produkcji żywności nawet nakrycia głowy, krótko obcięte paznokcie, zakaz palenia tytoniu lub żucia gumy. Pracownicy produkcyjni nie mogą też nosić biżuterii, zegarków, spinek do włosów i innych drobnych przedmiotów, które mogłyby zagrozić bezpieczeństwu konsumenta, gdyby dostały się do żywności.
Co prawda ogólne przepisy prawa pracy nie nakładają na zatrudnionego obowiązku zachowania higieny osobistej, poza przypadkami związanymi z wymaganiami branżowymi czy sanitarnymi, ale szef może wkroczyć nawet w tę dość delikatną sferę. Jeśli brudny i śmierdzący pracownik pojawia się w firmie, przełożony może go zdyscyplinować do właściwego utrzymania higieny, a nawet wypowiedzieć umowę o pracę.
Dla załogi niechlujny współpracownik to element środowiska pracy, a pracodawca musi utrzymywać je na odpowiednim poziomie. Skoro nieodpowiednie zachowanie czy wygląd podwładnego utrudniają innym właściwe wykonywanie pracy, to nawet tak rygorystyczna reakcja szefa jest uzasadniona.
Ponadto pracownik powinien być w pełni sprawny do wykonywania swoich zadań zawodowych. W uzasadnionych wypadkach może to nawet upoważniać przełożonego, aby ewidentnie chorego podwładnego wysłał do lekarza.
[srodtytul]Jakie to obowiązki[/srodtytul]
Na ogół taka troska o szczegóły wyglądu pracownika wynika z konieczności zapewnienia przez pracodawcę bezpiecznych i higienicznych warunków pracy przy odpowiednim wykorzystaniu osiągnięć techniki (art. 94 pkt 4 i art. 207 § 2 k.p.). Z kolei pracownik ma nakaz przestrzegania przepisów oraz zasad bhp (art. 100 § 2 pkt 3 k.p.), a także dbać o dobro zakładu pracy (art. 100 § 2 pkt 4 k.p.). Musi także stosować się do poleceń przełożonego w zakresie przestrzegania zasad związanych z bhp (art. 211 pkt 2 k.p.) i współdziałać z pracodawcą w tym zakresie (art. 211 pkt 7 k.p.). Ma także wykonywać pracę sumiennie i starannie oraz stosować się do poleceń przełożonych, które dotyczą pracy, jeżeli nie są one sprzeczne z przepisami oraz umową o pracę (art. 100 § 1 k.p.).
[srodtytul]Szata nie zawsze zdobi pracownika, ale niewątpliwie wpływa na wizerunek firmy[/srodtytul]
[b]Pracownik banku, autoryzowanej stacji obsługi samochodów czy restauracji nie ma wyboru, musi nosić firmowe ubranie. Godząc się bowiem na pracę w takim miejscu, przyjmuje także obowiązujące w niej reguły dotyczące służbowej garderoby[/b]
Choć jednak nie wynikają one z kodeksu pracy, szef nie może ich całkowicie dowolnie ustalić. Ich wprowadzenie muszą poprzedzić odpowiednie formalności. Takie postanowienia można wprowadzić w regulaminie pracy (art. 104 i następne k.p.). Zgodnie z art. 9 k.p. regulaminy są źródłem prawa pracy i zawarte w nich normy obowiązują pracownika, jeśli nie są mniej korzystne niż normy wyższego rzędu. Takie dress code można także określić w wewnętrznej instrukcji, z którą powinni się zapoznać wszyscy pracownicy. Szczegóły służbowego wyglądu wolno także wskazać nawet w umowie o pracę. Nie należy natomiast przesadzać ze zbyt rygorystycznym czy detalicznym ustalaniem tych zasad, bo przyniosą one skutek odmienny od zamierzonego.
[srodtytul]Dekolty nie wszędzie dopuszczalne[/srodtytul]
Warto jednak zwrócić uwagę na to, aby przyjmowanym do pracy zasady dotyczące stroju firmowego były bezwzględnie znane, zanim podpiszą angaż. Chodzi o to, aby po podjęciu zatrudnienia barmanka nie kwestionowała ustalonego wcześniej wymogu zakładania do pracy bluzek z dużym dekoltem. Przyjmując jednak takie zasady ubioru, pracodawca nie może przekroczyć cienkiej linii między dobrym smakiem, wymaganiami firmowymi a przepisami.
Musi pamiętać, że zgodnie z art. 11[sup]1[/sup] k.p. ma szanować godność i inne dobra osobiste pracowników. Jednak trudność w ocenie naruszenia takich dóbr zależy od subiektywnego odczucia każdego podwładnego. To, co dla jednej barmanki jest dopuszczalnym w pracy dekoltem, dla innej może być już roznegliżowaniem. Gdy więc czuje, że wymagany strój ją poniża i narusza dobra osobiste, powinna odmówić jego noszenia i wyjaśnić to przełożonemu. Jeśli nic nie wskóra u szefa, może zwrócić się po pomoc do inspektora pracy. Jemu też nie będzie łatwo ocenić tę sytuację z uwagi na zindywidualizowane odczucia godności osobistej i brak ogólnych przepisów w zakresie stroju. Jeśli jednak uzna zasady za zbyt śmiałe, poinformuje pracodawcę o naruszeniu godności pracujących. Nie ma tu jednak mocy sprawczej co do zmiany zasad ubioru.
Przed kilku laty jednak interwencja inspektora pracy doprowadziła do tego, że pracownice firmy odzieżowej przestały sprzedawać jej nową kolekcję ubrane w koszulki z napisem „I’m a bitch” (ang. jestem suką). Urząd uznał to za oczywiste naruszenie dóbr osobistych tych zatrudnionych.
Tak kontrowersyjne czy śmiałe ustalenia dotyczące garderoby wobec np. urzędników skarbowych czy pracowników ministerstw byłyby już przesadzone. Nawet mogłyby narażać pracodawcę na zarzut poniżenia czy upokorzenia pracowników. Strój musi zatem odpowiadać warunkom pracy i jej specyfice. Nie jest jednak wskazana ani przesada w jego ustaleniu, ani całkowita swoboda pracowników w tym zakresie.
Obrazują to przykłady niektórych urzędów czy sądów. Brak określonych przez prezesa czy dyrektora sądu reguł ubioru powoduje, że na rozprawie obok sędziów, ławników, obrońców czy prokuratorów występujących w sformalizowanych strojach (togach) na sali pojawiają się protokolantki, których odzież nie licuje z powagą miejsca i sprawowaną funkcją (bluzki do pępka, wydekoltowane sweterki). Takie same zarzuty można wysunąć pod adresem młodszego personelu urzędniczego. A przecież osoby te mają kontakt z petentami, których takie ubrania mogą peszyć lub irytować.
[srodtytul]Dżinsy w piątek[/srodtytul]
Nawet najbardziej rygorystyczni pod względem ubioru szefowie dopuszczają czasami mniej sformalizowane ubranie. W korporacjach międzynarodowych jest to zazwyczaj piątek (tzw. casual friday). Przez pracowników nazywany dniem wytchnienia pozwala wyskoczyć z firmowych mundurków, garniturów i kostiumów w mniej oficjalne stroje, np. dżinsy i swetry. Oczywiście na taki strój mogą pozwolić sobie tylko ci, którzy tego dnia nie mają oficjalnych spotkań z klientami czy kontrahentami, narad z szefostwem czy publicznych wystąpień.
Taki luz w ubiorze charakteryzuje też tzw. kreatywne zawody, np. w agencjach reklamowych dopuszczalny jest nawet awangardowy strój, odważne dodatki czy oryginalne fryzury.
[srodtytul]Jaka odpowiedzialność[/srodtytul]
Skoro pracodawca ustala dla załogi zasady noszenia określonej garderoby w firmie, to pojawia się pytanie, czy i jaka jest odpowiedzialność pracowników, gdy nie będą przestrzegać tych reguł. Zasadniczo pracownik, który nie stosuje się do wymogu noszenia stroju korporacyjnego lub ubrania roboczego, może narazić się na karę porządkową z art. 108 k.p. Wiele jednak zależy od tego, jak szef określi obowiązki związane ze strojem firmowym, co powinien wskazywać np. regulamin pracy.
Jeśli zakwalifikuje to jako złamanie ustalonej organizacji i porządku w procesie pracy, niesfornie ubranemu podwładnemu grozi upomnienie lub nagana. Przy naruszeniu stroju korporacyjnego kara pieniężna nie wchodzi w grę, bo art. 108 § 2 k.p. precyzyjnie określa, kiedy wolno ją zastosować. Chodzi tu o przypadki nieprzestrzegania przez podwładnego przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy lub przepisów przeciwpożarowych, opuszczenie pracy bez usprawiedliwienia, stawienie się do pracy w stanie nietrzeźwości lub spożywanie alkoholu w czasie pracy.
Niekiedy przy naruszeniu reguł co do stroju firmowego pracodawcy uciekają się do innego sposobu: obcinania premii uznaniowej. Przykładowo kelnerki regionalnej restauracji muszą nosić kolorowe apaszki. Ich brak lub zawiązanie niezgodnie z ustalonymi wymogami powoduje finansowe uszczuplenia >patrz ramka.
Z pewnością jednak pracownik może ponieść konsekwencje finansowe za to, że nie używa odzieży ochronnej, bo w ten sposób łamie przepisy bhp. W skrajnym wypadku szef ma prawo nawet zwolnić go w trybie dyscyplinarnym z art. 52 k.p. Jeżeli dotyczy to ubrania roboczego, w grę wchodzi zagrożenie życia i zdrowia załogi lub bezpieczeństwa w zakładzie. Natomiast za naruszony wymóg noszenia stroju korporacyjnego można zwolnić dyscyplinarne, gdy oprócz spełnionych przesłanek z art. 52 § 1 pkt 1 k.p. zachowanie pracownika stanowi zagrożenie interesów pracodawcy. [b]Tak uznał Sąd Najwyższy w wyroku z 25 stycznia 2005 r. (I PK 153/04).[/b] Nie wystarczy zatem, aby pracownik naruszył regulamin pracy, bo nosi nieodpowiedni ubiór. Takie naruszenie musi być ponadto ciężkie i ma grozić interesom pracodawcy.
[ramka][b]Bez kar finansowych[/b]
[b][i]Komentuje Agnieszka Janowska, dyrektor działu prawa pracy w TGC Ordowska Kancelaria Prawnicza[/i][/b]
Jeżeli pracodawca poinformował pracownika o swoich wymaganiach dotyczących stroju służbowego i sankcjach, jakie mogą go spotkać, gdy je naruszy, wolno go za to ukarać. Przykładowo pracownik sieci barów kawowych musi nosić granatową czapeczkę i bluzeczkę oraz czarny fartuch. Prócz kreowania wizerunku tej sieci grube fartuchy mają chronić pracowników przed poparzeniem się gorącymi napojami.
Jeśli więc tych reguł nie dochowuje, pracodawca może mu udzielić upomnienia lub nagany. A gdyby te przewinienia powtarzały się, możliwe jest nawet rozwiązanie umowy o pracę z niesubordynowanym podwładnym.
Takie reguły muszą wynikać z umowy o pracę lub regulaminu pracy, którego znajomość pracownik akceptuje przy podpisywaniu angażu.
Nie wolno tu jednak zastosować kary finansowej. Te bowiem kodeks pracy określa precyzyjnie: kiedy i za co grożą. Uszczuplenie finansowe jest jednak możliwe, ale tylko wtedy, gdy pracodawca wypłaca premie uznaniowe. Przyznając je, szef może brać pod uwagę np. zaangażowanie w pracy, przestrzeganie zasad bhp i zaleceń co do stroju służbowego. Gdy więc pracownik tego ostatniego zalecenia nie wypełnia w sposób właściwy i określony w firmie, przełożony może obciąć mu premię uznaniową.[/ramka]
[ramka][b]Niekiedy pracujemy w drelichu[/b]
[b]Odzież robocza pełni głównie rolę ochronną, ale niekiedy przesądza także o wizerunku firmy. Art. 237[sup]7[/sup] § 1 k.p. określa, w jakich sytuacjach trzeba z niej korzystać.[/b] Wtedy, gdy odzież i obuwie własne pracownika mogą zniszczyć się lub znacznie zabrudzić oraz gdy stosowanie uniformu ochronnego jest konieczne z powodu wymagań technologicznych, sanitarnych lub bhp. Pracodawca nieodpłatnie zapewnia podwładnemu taki strój, ale zgodnie z art. 237[sup]8[/sup] § 2 k.p. zazwyczaj jest on własnością firmy.
Szef może żądać od pracownika noszenia kombinezonu i butów ochronnych, jeżeli wymaga tego jego praca. [b]Zgodnie z art. 237[sup]9[/sup] § 1 k.p. pracodawcy nie wolno dopuścić podwładnego do pracy bez odzieży i obuwia roboczego przewidzianych do stosowania na danym stanowisku.[/b] W takim wypadku używanie takiego stroju to podstawowy obowiązek pracowniczy. Wynika on z art. 100 § 2 k.p., gdzie do takich powinności zaliczono m.in. przestrzeganie przepisów i zasad bhp.
[b]Wyjątkowo art. 237[sup]7[/sup] § 2 k.p. dopuszcza ustalenie przez szefa stanowisk pracy, na których podwładnym wolno używać za jego zgodą własnej odzieży i obuwia roboczego spełniających wymogi bhp.[/b] To odstępstwo nie dotyczy jednak stanowisk, na których wykonuje się prace związane z bezpośrednią obsługą maszyn i innych urządzeń technicznych albo prace powodujące intensywne brudzenie lub skażenie odzieży i obuwia środkami chemicznymi lub promieniotwórczymi albo materiałami biologicznie zakaźnymi.
[b]Jeżeli zgodnie z ustaleniami pracownik używa w pracy własnej odzieży i obuwia roboczego, szef powinien wypłacić mu ekwiwalent pieniężny.[/b] Ma on uwzględniać aktualne ceny tych wyrobów. Art. 237[sup]8[/sup] § 1 k.p. nakazuje pracodawcy ustalenie rodzajów odzieży i obuwia, których stosowanie na określonych stanowiskach pracy jest niezbędne, oraz przewidywane okresy ich użytkowania. Szef powinien też zapewnić odpowiednio pranie, konserwację, naprawę, odpylanie i odkażanie odzieży i obuwia roboczego (art. 237[sup]9[/sup] § 2 i 3 k.p.).
Jeżeli nie może zagwarantować prania, może to robić pracownik, ale trzeba mu wypłacić ekwiwalent pieniężny odpowiadający poniesionym kosztom. Takiego zlecenia nie może jednak dać na pranie, konserwację, odpylanie i odkażanie odzieży skażonej chemicznie lub biologicznie.[/ramka]