Firmy realizujące projekty inwestycyjne zwykle sięgają po kredyt lub leasing. Podstawowa różnica między tymi dwiema formami dotyczy własności finansowanych środków. W leasingu właścicielem przedmiotu jest firma leasingowa, a w przypadku kredytu klient. W leasingu zabezpieczeniem transakcji jest więc w dużym stopniu tytuł własności do nabywanego przez firmę przedmiotu. Banki wymagają zaś zabezpieczenia na majątku (np. hipotecznego), poręczenia, weksla in blanco itp. Oczekiwania wobec leasingobiorcy są często łagodniejsze niż wobec kredytobiorcy.
Obie formy finansowania różnią się też zachętami podatkowymi. Raty leasingowe można zaliczyć do kosztów uzyskania przychodu. Leasing jest szczególnie opłacalny w przypadku przedmiotów o normatywnych stawkach amortyzacji 20 proc. i niższych (zwłaszcza 14 i 10 proc.). Z kolei dla klienta korzystającego z kredytu, jako właściciela środka trwałego, kosztem uzyskania przychodu jest amortyzacja. Gdy właścicielem przedmiotu jest firma leasingowa (leasing operacyjny), to ona czerpie korzyści z tego tytułu.
Poza tym klient, zawierając umowę leasingu operacyjnego, w odróżnieniu od kredytu, nie musi wydatkować całości podatku VAT naliczanego od wartości przedmiotu, bo co miesiąc jest on doliczany do rat leasingowych. W przypadku kredytów VAT naliczany jest na początku. Leasing może też być neutralny dla bilansu firmy. Nie trzeba go bowiem ewidencjonować w bilansie, co ogranicza wielkość zobowiązań i poprawia wiarygodność kredytową, a pośrednio zwiększa płynność finansową firmy.
Na korzyść leasingu przemawia również szybkość podejmowania decyzji o przyznaniu finansowania lub odmowie; przeciętnie wystarcza na to jeden – dwa dni. Bank przy prostych transakcjach potrzebuje trzech – czterech dni, a w przypadku bardziej skomplikowanych nawet ok. dwóch tygodni.
[srodtytul]Wzrosły marże[/srodtytul]
Koszt leasingu jest obecnie porównywalny z kosztem kredytu. Zarówno banki, jak i firmy leasingowe podniosły niedawno marże, co ma je zabezpieczyć przed zwiększonym ryzykiem w czasie kryzysu.
Niewątpliwie kredytem można sfinansować znacznie większy zakres inwestycji. Firmy leasingowe nie akceptują przedmiotów, których nie będzie można w każdej chwili zbyć. Raczej nie sfinansują np. okablowania budynku. Z powodu kryzysu zarówno bank, jak i firma leasingowa bardziej szczegółowo oceniają każdego klienta i dokładniej analizują projekt.
– Unikamy tzw. otwartego finansowania. Natomiast jeśli są to konkretne projekty inwestycyjne, z realną perspektywą wypracowania zysków, to firmy mogą liczyć na wsparcie banku, oczywiście przy założeniu, że poziom ryzyka kredytowego jest do zaakceptowania. Bank musi dbać o interesy swoich deponentów, którymi zresztą są także firmy – mówi Łukasz Piasta z Banku DnB Nord.
Agnieszka Jackiewicz-Zatyka, dyrektor Departamentu Zarządzania Sprzedażą MSP i Mikro w BGŻ, przyznaje, że bank stosuje ostrzejsze kryteria. – Wybieramy te projekty, które są dobrze przygotowane. Najlepiej też, aby potencjalny klient miał już doświadczenie. Mniej skłonni jesteśmy sfinansować firmy, które dopiero zaczynają działalność – dodaje.
[srodtytul]Musi być opłata wstępna[/srodtytul]
Firmy leasingowe, które jeszcze rok temu bardziej były skłonne udzielić finansowania startującemu przedsiębiorcy, niemającemu majątku czy krótko działającemu na rynku, teraz też stały się bardziej wymagające. Wnikliwie badają wnioski pod kątem bieżącej sytuacji finansowej firmy i prognoz rozwoju. Częściej niż do tej pory wymagają dodatkowych zabezpieczeń. Zwracają większą uwagę na branżę, w której działa klient.
– Pogorszenie warunków rynkowych zmusiło nas do zaostrzenia zasad udzielania leasingu firmom o najsłabszych ratingach. Ponadto wykluczyliśmy transakcje bez opłaty wstępnej. Powoli standardem staje się wkład własny na poziomie 20, a nawet 30 proc. – mówi Mariusz Kurzac, prezes ING Lease.
– Paradoksalnie dziś rolą banku niejednokrotnie jest uświadomienie firmom, że pieniądze na inwestycje mogą znaleźć u siebie. Pełnimy nierzadko funkcję doradczą. Podpowiadamy, że potencjał tkwi w niewykorzystanych zasobach firmy, że można przyspieszyć wpływ należności, korzystając z faktoringu, że można zastanowić się nad sprzedażą majątku. Dobrym rozwiązaniem może też być leasing jako substytut kredytu inwestycyjnego – ocenia Łukasz Piasta.
[srodtytul]Recepty na opóźnienia[/srodtytul]
Bankowcy i przedstawiciele firm leasingowych zgodnie przyznają, że w sytuacji, gdy ich klient ma problem ze spłacaniem należności, rozwiązanie umowy jest ostatecznością.
– Receptą na opóźnienia w płatnościach ze strony klientów jest na przykład renegocjowanie umowy leasingowej i zmiana harmonogramu wnoszenia opłat. Takie rozwiązanie jest możliwe, gdy klient ma pozytywną historię płatności. W razie kłopotów finansowych proponujemy wsparcie ze strony innego podmiotu gospodarczego, a ostatecznie cesję na rzecz innej, wiarygodnej firmy. Ostatnie zmiany przepisów dotyczących cesji kontraktu leasingowego ułatwiają negocjacje z klientem o gorszym standingu finansowym. W sytuacjach bez wyjścia jesteśmy w stanie zaakceptować dodatkowe zabezpieczenia, aby odroczyć termin ostatecznej windykacji – mówi Mariusz Kurzac.
Agnieszka Jackiewicz-Zatyka twierdzi, że bank najpierw ocenia, na ile problemy klienta są przejściowe i w zależności od tego proponuje odpowiednie rozwiązania, np. zmianę terminów płatności czy ustanowienie dodatkowych zabezpieczeń.
– Gdy problemy nie są przejściowe, podpisujemy ugodę. W sytuacji krytycznej sięgamy po zabezpieczenia. Hipoteki czy zastawy zostawiamy na koniec. Nawet gdy wchodzimy na rachunek klienta, też nie chcemy doprowadzić go do upadłości i zostawiamy pieniądze na pokrycie bieżących zobowiązań – tłumaczy dyrektor w BGŻ.
– Potrafimy dość szybko zdiagnozować problemy i zaproponować rozwiązania służące naprawie sytuacji, takie jak wewnętrzna restrukturyzacja, sprzedaż części majątku, wprowadzenie zewnętrznego inwestora. Każdy pomysł na uratowanie firmy jest dobry – mówi Łukasz Piasta.
Jeśli sytuacja nie jest krytyczna, często wystarczy zmiana parametrów dotychczasowego finansowania, np. wydłużenie terminu spłaty czy dostosowanie go do cyklu sprzedaży w danej firmie.
[ramka][b]Jakie są różnice[/b]
- W leasingu właścicielem finansowanego przedmiotu jest firma leasingowa, w przypadku kredytu – klient.
- W leasingu zabezpieczeniem transakcji jest tytuł własności do nabywanego przez firmę przedmiotu.
Banki wymagają zabezpieczenia na majątku (np. hipotecznego), poręczenia, weksla in blanco itp.
- Raty leasingowe można zaliczyć do kosztów uzyskania przychodu. Z kolei dla klienta korzystającego z kredytu, jako właściciela środka trwałego, kosztem uzyskania przychodu jest amortyzacja.
- Zawierając umowę leasingu operacyjnego, klient nie musi wydatkować całości podatku VAT naliczanego od wartości przedmiotu, bo co miesiąc jest on doliczany do rat leasingowych. W przypadku kredytów VAT naliczany jest na początku.
- Leasingu nie trzeba ewidencjonować w bilansie, co ogranicza wielkość zobowiązań i poprawia wiarygodność kredytową.
- Koszt leasingu jest obecnie zbliżony do kosztu kredytu. W obu formach finansowania marże ostatnio wzrosły.
- Firmy leasingowe na ogół szybciej podejmują decyzję o przyznaniu finansowania niż banki.
- Kredytem można sfinansować różne projekty inwestycyjne, firmy leasingowe preferują przedmioty, które da się łatwo sprzedać. [/ramka]