Państwo to szczególny dłużnik, bo państwo nie upada. W każdym razie w sensie prawnym. Jego długi przechodzą najwyżej na następne lata, zwiększone o odsetki.

[srodtytul]Nie reguluje długów[/srodtytul]

Sprawa niewypłacalności wysokiego urzędu państwowego odżyła za sprawą ujawnionych kłopotów MON z regulowaniem na czas długów ministerstwa, w szczególności wobec dostawców uzbrojenia.

– Staramy się płacić wierzycielom natychmiast, gdy dostajemy pieniądze z Ministerstwa Finansów – wyjaśniał publicznie jeden z wiceministrów w MON. – Przede wszystkim przedsiębiorstwom, które byłyby zagrożone upadkiem. Już dwie transze z MF w ramach budżetu za 2009 r. zostały do nich skierowane. Niedobór pieniędzy ocenia się na ponad 2 mld zł.

Gdyby nie chodziło o MON, ale o przedsiębiorstwo, prawdopodobnie znaleźliby się kontrahenci, którzy pobiegliby do sądu upadłościowego.

Kiedy grozi upadłość, wejście do firmy syndyka, spieniężenie majątku i podział między wierzycieli? Ogłasza się ją w stosunku do dłużnika, który stał się niewypłacalny. Jest zaś niewypłacalny, jeżeli nie wykonuje swoich wymagalnych zobowiązań (art. 10 – 11 [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=169085]prawa upadłościowego i naprawczego[/link]). Krótko mówiąc, nie spłaca długów.

Rzecz w tym, że ani państwo, ani ministerstwo, choćby prowadziło najrozleglejsze interesy, zawierało duże kontrakty, nie podlega rygorom prawa upadłościowego (nie ma tzw. zdolności upadłościowej).

– Zakłada się, przynajmniej teoretycznie, że państwo jest wypłacalne, jeśli nie dzisiaj, to jutro – wskazuje prof. Feliks Zedler, współautor prawa upadłościowego.

Oczywiście zdarzały się i pewnie będą zdarzać bankructwa polityczno-ekonomiczne państw i niewywiązywanie się z wielu zobowiązań – ale to inna sfera: publiczna, czasem międzynarodowa, np. niewypłacalność wobec zagranicznych wierzycieli.

Upadłość w ścisłym tego słowa znaczeniu należy do sfery prawa cywilnego i służy do w miarę sprawiedliwego (proporcjonalnego) spłacenia wierzycieli bankrutującego dłużnika, zwykle przedsiębiorcy. Słabego przedsiębiorcę z reguły zastąpi na rynku inny, ale państwa, choćby miało kłopoty, inne nie zastąpi.

[srodtytul]Co grozi ministrowi[/srodtytul]

Żeby jednak nie było żadnych wątpliwości, prawo upadłościowe w art. 6 stanowi, że nie można ogłosić upadłości Skarbu Państwa ani też którejś z jego jednostek organizacyjnych, np. ministerstwa. Ani też jednostek samorządu terytorialnego. Także, co oczywiste, instytucji i osób prawnych utworzonych w drodze ustawy i wykonujących ustawowe zadania, takich jak NBP, GPW, Porty Lotnicze, oraz – co już takiego klarownego uzasadnienia nie ma – publicznych samodzielnych ZOZ, uczelni oraz indywidualnych rolników. Natomiast w imieniu wierzycieli może się zgłosić do MON komornik.

W przeszłości było podobnie. Gdy w 1715 r. markiz De Maillebois, minister finansów Ludwika XIV, poradził królowi wyczerpanej wojnami i niewypłacalnej Francji, by ogłosił bankructwo państwa, król nie posłuchał rady, lecz zdymisjonował ministra.

[ramka] [b]Komentuje Wojciech Misiąg z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową[/b]

Z podobną sytuacją mamy do czynienia po raz z pierwszy od dziesięciu lat, od czasów reformy służby zdrowia, gdy długi szpitali rosły lawinowo. Podstawą zaciągania zobowiązań przez ministra jest budżet. Nie wiem, czy obecny brak pieniędzy powstał dlatego, że minister finansów nie przelał wystarczających kwot na konto MON, czy szef MON przekroczył przewidziane w budżecie wydatki, co byłoby przekroczeniem kompetencji. Brakujących pieniędzy MON może szukać w tegorocznym budżecie, pod warunkiem że są, ale wtedy może powstać podobny problem na koniec roku. Dla kontrahentów MON ma to tylko takie (i aż takie) znaczenie, że dostaną pieniądze z opóźnieniem. MON (Skarbowi Państwa) bankructwo nie grozi, ale grozi nadszarpnięcie opinii jako kontrahenta.[/ramka]

Msz pytanie, wyślij e-mail do autora: [mail=m.domagalski@rp.pl]m.domagalski@rp.pl[/mail]