Tak wynika z zapowiedzi prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów Małgorzaty Krasnodębskiej-Tomkiel podczas seminarium „Program łagodzenia kar (leniency)”.
– Powinniśmy mieć bardziej spójną politykę karania – tłumaczy prezes. Sugeruje, że kary mogłyby być surowsze. W zamian za to UOKiK opracowałby dla przedsiębiorców wytyczne, ile wyniesie kara (a nie tylko określenie jej maksymalnego limitu) i ile można by zyskać, przyznając się dobrowolnie do udziału w zakazanym porozumieniu. Teraz firmy nie mają pewności, czy ostatecznie uzyskają zwolnienie z kary, a to może istotnie wpływać na decyzję o współpracy z urzędnikami i ujawnieniu kartelu. Urząd już pracuje nad takim dokumentem, a następnie podda go konsultacjom społecznym. Zmiany mają zwiększyć liczbę wniosków od firm o objęcie programem leniency.
W Polsce procedura łagodzenia kar za udział w zakazanych porozumieniach ma już ponad cztery lata. Dotychczas do UOKiK wpłynęło 13 wniosków od przedsiębiorców o objęcie tą procedurą, ale urzędnicy wydali tylko cztery rozstrzygnięcia merytoryczne, głównie w sprawie rynku remontowo-budowlanego. Dane te nie robią większego wrażenia na przedstawicielach USA i Komisji Europejskiej.
– Po reformie programu leniency i wprowadzeniu w nim ułatwień na początku lat 90. mamy teraz dwa zgłoszenia miesięcznie – podkreślała na seminarium Ann O’Brien z wydziału antymonopolowego Departamentu Sprawiedliwości USA. Także program leniency w Unii Europejskiej można uznać za sukces. W latach 2003 – 2008 rozstrzygnięto 35 spraw dotyczących karteli.
– Kary są nawet surowsze niż w USA – podkreślał Damian Kamiński z Dyrekcji Generalnej ds. Konkurencji przy Komisji Europejskiej.
Inna kwestia, nad której rozwiązaniem myśli UOKiK, to objęcie programem łagodzenia kar osób fizycznych, jeśli przyznają się do naruszenia prawa i współpracują z organem antymonopolowym. Rozwiązania takie funkcjonują w krajach, w których sankcje za udział w kartelu nakładane są nie tylko na przedsiębiorców. W USA osoba fizyczna może z tego powodu trafić do więzienia nawet na dziesięć lat i zapłacić 1 mln dolarów kary. Podobnie jest w Słowenii – pięć lat więzienia i 1 mln euro kary. Do wprowadzenia takiej odpowiedzialności przygotowują się też Czechy.