– Podwykonawcy są bardzo często oszukiwani przez duże zagraniczne firmy budowlane – mówi Zbigniew Bachman, dyrektor Polskiej Izby Przemysłowo-Handlowej Budownictwa. Wykorzystują one do tego celu przepisy kodeksu cywilnego.

– Wymaga on – tłumaczy Bachman – żeby wykonawca przed zawarciem umowy o roboty budowlane z podwykonawcą uzyskał zgodę inwestora (art. 647

1

k.c.). Tymczasem wykonawcy w ogóle się o nią nie starają. Nieświadomy podwykonawca wykonuje zlecone prace, a kiedy przychodzi po pieniądze, słyszy, że ich nie dostanie, bo umowa jest nieważna. W żargonie budowlańców mówi się, że w takiej sytuacji ktoś został zrobiony na wydmuszkę.

W ten właśnie sposób generalny wykonawca budujący w Warszawie stację benzynową dla Statoilu nie zapłacił za roboty kamieniarskie. Tak samo było w wypadku firmy, która w Łodzi wykonywała prace ziemne przy budowie drogi. Przykładów niestety jest dużo.

– Wiele firm podwykonawczych daje się na to złapać, bo nie stać ich na prawników – dodaje Edward Szwarc, wiceprezes Polskiej Izby Pracodawców Budowlanych.

– Niestety, taka umowa o roboty budowlane zawarta bez zgody inwestora jest nieważna – potwierdza adwokat Robert Kochaniak. Oznacza to, że na jej podstawie nie można domagać się wynagrodzenia.

Przepisy wprawdzie mówią, że podwykonawca może wystąpić o wypłatę należnego wynagrodzenia do inwestora (na zasadzie odpowiedzialności solidarnej), ale tylko w sytuacji, w której doszło do zawarcia ważnej umowy, a w tym wypadku tak nie jest.

29 kwietnia Sąd Najwyższy podjął uchwałę w składzie siedmiu sędziów. Zgodnie z nią inwestor może wyrazić zgodę nie tylko na piśmie, ale także w sposób dorozumiany, a nawet ustnie

.

– Podwykonawca może więc np. wykazać, że jego pracownicy na budowie pracowali w strojach z logo firmy inwestora. Może też przedstawić protokoły z technicznego odbioru robót, jeżeli widnieje w nich jego podpis – podpowiada Edward Szwarc.

– Jeżeli mimo to nie uda się dojść do porozumienia z wykonawcą lub inwestorem, podwykonawca może – dodaje Robert Kochaniak – pójść do sądu i żądać zapłaty od jednego z nich albo od obu jednocześnie (odpowiedzialność solidarna).

Dlatego każdy podwykonawca, który planuje zawrzeć umowę o roboty budowlane, powinien zadbać o swoje bezpieczeństwo i poczekać z jej podpisaniem, aż inwestor wyrazi na to zgodę.

Komplikacje i tak mogą się pojawić. – Zgoda inwestora nie daje nigdy podwykonawcy stuprocentowej gwarancji, że wynagrodzenie otrzyma – mówi Tadeusz Jurkiewicz, właściciel spółki Fraco. – Kilka lat temu firma budowlana ze Strzemieszyc – opowiada – wykonywała prace ziemne dla supermarketu (był on inwestorem). Umowę podpisała z innym przedsiębiorcą, który został zatrudniony jako generalny wykonawca. Potem jednak supermarket zrezygnował z jego usług. Przedsiębiorca ze Strzemieszyc wystąpił więc o zapłatę do inwestora i tu powstał problem, bo ten uchylił się od zapłaty.

Sprawa toczy się od trzech lat w sądzie.

Art. 647

1

§ 2

kodeksu cywilnego

: Do zawarcia przez wykonawcę umowy o roboty budowlane z podwykonawcą jest wymagana zgoda inwestora.

- Jeżeli inwestor w terminie 14 dni od przedstawienia mu przez wykonawcę umowy z podwykonawcą lub jej projektu, wraz z częścią dokumentacji dotyczącą wykonania robót określonych w umowie oraz projekcie, nie zgłosi na piśmie sprzeciwu lub zastrzeżeń, uważa się, że wyraził zgodę na zawarcie umowy.

- Jednocześnie zawierający umowę z podwykonawcą inwestor i wykonawca ponoszą solidarną odpowiedzialność za zapłatę wynagrodzenia za roboty budowlane wykonane przez podwykonawcę.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autora r.krupa@rp.pl