„Rzeczpospolita” opisała dramat plantatorów z województwa zachodniopomorskiego, którzy chcieli do zbioru truskawek zaangażować obywateli Tajlandii. Podpisali w tym celu umowę o świadczenie usług z tamtejszą agencją pośrednictwa pracy, która miała zatrudnić Tajów i następnie oddelegować ich na trzy tygodnie do zbioru truskawek. Pozostawało tylko uzgodnić, czy obcokrajowcy potrzebują zezwolenia na pracę. Zachodniopomorski Urząd Wojewódzki zdecydował, że nie. Nie wchodzi bowiem w grę usługa, w ramach której obcokrajowcy mieliby wykonywać pracę eksportową. Przedsiębiorcy wydali kilkaset tysięcy złotych na urządzenie dla nich tymczasowych mieszkań. Okazało się, że niepotrzebnie, bo resort pracy zablokował całą operację. Uznał, że jest to usługa eksportowa, w ramach której praca bez zezwolenia jest zabroniona.
Zachodniopomorski UW powołał się na art. 88 ust. 1 pkt 3 ustawy z 20 kwietnia 2004 r. o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy (DzU nr 99, poz. 1001 ze zm.), według którego zezwolenie na pracę muszą mieć cudzoziemcy, którzy:
- wykonują pracę u pracodawcy zagranicznego,
- są delegowani do pracy w Polsce na okres przekraczający 30 dni,
- wykonują zadania w ramach innej usługi niż eksportowa.
Tajowie mieli wykonywać u nas pracę przez trzy tygodnie, co po części uzasadnia pracę bez zezwolenia. Wątpliwość dotyczy jednak tego, czy mieliby pracować w ramach usługi eksportowej. Jeżeli nie, to tym bardziej zezwolenie na pracę nie jest potrzebne. Gdy w ramach usługi eksportowej, to zezwolenie jest konieczne bez względu na to, jak długo cudzoziemcy mają w Polsce pracować.
Do cudzoziemców delegowanych przez pracodawcę zagranicznego do pracy w Polsce stosujemy rozporządzenie ministra pracy i polityki społecznej z 21 lipca 2006 r. w sprawie trybu i warunków wydawania zezwolenia na pracę cudzoziemca zatrudnionego przy realizacji usługi eksportowej świadczonej przez pracodawcę zagranicznego w Rzeczypospolitej Polskiej (DzU nr 141, poz. 1003 ze zm.). Przepisy nie definiują, co to jest usługa eksportowa. Według ministerstwa występuje ona, gdy zagraniczny podmiot działa w Polsce incydentalnie i nie musi zakładać swojego oddziału >patrz ramka.
– Zgadzam się z tymi przesłankami, ale nie wykluczam, że ograniczają one prawo do pracy bez zezwolenia do 30 dni na podstawie art. 88 ust. 1 pkt 3 ustawy – mówi Karol Lipiński, kierownik oddziału rynku pracy w Zachodniopomorskim UW. – W tak krótkim czasie żadna firma nie będzie działać u nas w sposób zorganizowany i ciągły. Przecież nie założy oddziału na trzy tygodnie. Dlatego też uznaliśmy, że trzytygodniowa praca obywateli Tajlandii w Polsce nie wymaga zezwolenia na pracę – tłumaczy.
Dodaje, że – wydając opinię – urząd nie znał treści umowy zawartej między polskimi przedsiębiorcami i agencją z Tajlandii. Ten kontrakt tymczasem zawiera liczne elementy charakterystyczne dla usług eksportowych.
Zatrudniając Tajów na podstawie zezwolenia na pracę, plantatorzy muszą się liczyć z biurokracją i kosztami. Wydanie zezwolenia na pracę poprzedza bowiem uzyskanie przyrzeczenia na pracę. Poza tym standardowo cudzoziemiec musi zalegalizować swój pobyt w Polsce. Ponadto przy usłudze eksportowej zezwolenie kosztuje 200 zł. Kwota ta byłaby niższa, gdyby zagraniczna firma zarejestrowała oddział w Polsce i wystąpiła o zezwolenia na pracę dla każdego cudzoziemca indywidualnie.
Usługa eksportowa to taka, gdy firma zagraniczna prowadzi w Polsce swoje działania incydentalnie. Nie działa zatem w sposób zorganizowany i ciągły, i tym samym nie ma potrzeby, by zakładała w naszym państwie oddział. Do realizacji usługi eksportowej przedsiębiorca może delegować swoich pracowników. Co do zasady musi jednak uzyskać dla nich zezwolenia na pracę – niezależnie od okresu, na jaki ich wysyła. Do pracowników delegowanych trzeba też stosować polskie przepisy prawa pracy, m.in. o płacy minimalnej czy czasie pracy.