Tak uznał Sąd Najwyższy w wyroku z 23 kwietnia 2008 r. dotyczącym sprawy o ochronę znaków towarowych oraz zakazanie nieuczciwej konkurencji wniesionej przez Zakłady Przemysłu Cukierniczego Mieszko SA przeciwko firmie Wawel SA (sygn. III CSK 377/07).
Chodzi o opakowanie zbiorcze cukierków owocowych oznaczone zarejestrowanym na rzecz Mieszka znakiem towarowymi słownym i słowno-graficznym Fruits. Firma ta posługuje się nimi od 2001 r. Opakowanie jest w dwu odcieniach zieleni – jaśniejszym na obwodzie. Znak towarowy Fruits umieszczony na górze opakowania ma kolor niebieski. Niżej widnieją wizerunki cukierków oraz owoców i napis w języku polskim i angielskim informujący o ich smaku, np. grapefruit i limetka, jabłko i mięta.
Mieszko domagał się przed sądem zakazania Wawelowi wprowadzania do obrotu cukierków w podobnych opakowaniach zbiorczych, wycofania ich z obrotu, zniszczenia opakowań i przeprosin w kilku gazetach.
Mieszko twierdził, że przez posługiwanie się opakowaniami, które mogą wprowadzić klientów w błąd dotyczący pochodzenia cukierków, Wawel narusza zakazy wynikające z art. 3 oraz art. 10 ust. 2 ustawy z 1993 r. o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji.
Sąd I instancji uwzględnił prawie wszystkie żądania Mieszka. Uznał, że ze względu na podobieństwo ogólnej kompozycji, zbliżone nazwy (Fruit i Fruits), napisy, wizerunki owoców, podobieństwo opakowań jest tak znaczne, że może wprowadzać w błąd. Sąd uwzględnił opinię biegłego popartą badaniami. 38 proc. uczestników tych badań uznało, że opakowania duże (po 1000 g) obu producentów są takie same. Takiego zdania było 27 proc. badanych, gdy chodzi o podobieństwo między opakowaniem dużym (1000 g) Mieszka i małym (80 g) Wawelu. W ocenie sądu pasożytnicze naśladownictwo opakowania zagraża interesom Mieszka poprzez ograniczenie jego klienteli.
Sąd II instancji zmienił ten wyrok i wszystkie żądania Mieszka oddalił, bo inaczej ocenił skalę podobieństwa i wnioski z opinii biegłego. Uznał, że mimo niewątpliwego podobieństwa opakowań ryzyko wprowadzenia w błąd jest niewielkie. Decyduje zaś o tym przede wszystkim wyeksponowane, rzucające się w oczy logo Wawelu na jego opakowaniu. W gospodarce rynkowej klienci zwracają uwagę na markę. Przeciętny klient nie pomija oznaczeń producenta.
Sąd zaznaczył, że podszywanie się pod cudzą firmę narusza dobre obyczaje kupieckie, ale Mieszko nie wykazał – jak tego wymaga art. 3 ustawy z 1993 r. – że Wawel naruszał tym jego interesy. Nie przedstawił żadnych wniosków dowodowych.
SN skargę kasacyjną Mieszka oddalił. Sędzia Teresa Bielska-Sobkowicz zaznaczyła, że możliwość wprowadzenia w błąd klienteli jest okolicznością, która podlega ogólnym regułom dowodowym. Może być wykazana np. opinią biegłego opartą na badaniach konsumenckich i własnej wiedzy jako konsumenta. W takich sprawach – tłumaczyła sędzia – trzeba uwzględniać unormowania UE dotyczące ochrony konsumenta i orzecznictwo Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Sąd nie może więc abstrahować od modelu konsumenta przyjętego w prawie UE, a jest to model konsumenta dostateczne poinformowanego, dostatecznie uważnego i ostrożnego.
Sędzia Bielska-Sobkowicz nie wykluczyła rozstrzygnięcia tego rodzaju sprawy bez dowodu z opinii biegłych. Zaznaczyła jednak, że sąd musi dysponować wiedzą dotyczącą modelu konsumenta i wiedzieć, jaki jego model brać pod uwagę w danej sprawie.
W myśl art. 3 ustawy z 16 kwietnia 1993 r. o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji czynem nieuczciwej konkurencji jest działanie sprzeczne z prawem lub dobrymi obyczajami, jeśli zagraża lub narusza interes innego przedsiębiorcy lub klienta. Przykładowo jako czyny takie wymienia się w tym przepisie m.in. wprowadzające w błąd oznaczenie towarów lub usług, naśladownictwo produktów, nieuczciwą reklamę. W myśl art. 10 ust. 2 czynem takim jest również wprowadzanie do obrotu towarów w opodatkowaniu mogącym wprowadzić klientów w błąd m.in. co do pochodzenia, ilości, jakości, składników, sposobu wykonania, innych istnych cech towarów albo usług.
Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki i.lewandowska@rp.pl