W wypadku Michała M. oznaczało to opłatę w wysokości 27 tys. zł. Zażądał od pracodawcy przeszło pół miliona złotych odszkodowania za mobbing.

Michał M. nie zgodził się z tak wysokimi kosztami i powołał się na art. 96 ust. 1 pkt 4 ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych. Zawiera on ogólne zwolnienie pracowników z takich kosztów. Gdy sprawa dotarła do Sądu Najwyższego, pełnomocnik powoda udowadniał na rozprawie, że odesłanie, które znajduje się w tym przepisie, do art. 35 i 36 ustawy całkowicie niweczy cel tego zwolnienia. Poza tym tak wysokie koszty stanowią barierę nie do przebycia dla wielu pracowników. Osoby mniej zarabiające, których roszczenia są niższe i nie przekraczają 50 tys. zł, są lepiej traktowane: płacą zryczałtowane koszty sądowe w wys. 30 zł. W wypadku lepiej uposażonych pracowników ten przepis wymusza ograniczenie żądania do ustawowego limitu 50 tys. zł. Inaczej muszą się liczyć z bardzo wysokimi kosztami sądowymi, które skutecznie utrudniają dochodzenie takich roszczeń.

Sąd Najwyższy po rozprawie 5 grudnia (sygn. I PZP 7/07)

uznał, że ustawa o kosztach wymaga ścisłej wykładni. Co prawda art. 35 budzi wątpliwości, które były już rozstrzygane przez SN, jednak z orzecznictwa wynika obowiązek wniesienia takiej opłaty nie tylko od apelacji, zażalenia, skargi kasacyjnej i skargi o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia, ale także od pozwu.