Obcokrajowcy zabiegający o rejestrację znaku towarowego muszą korzystać z pośrednictwa rzecznika patentowego. Jeśli jednak jesteś obywatelem Rzeczypospolitej, możesz sam wypełnić odpowiedni wniosek (wystarczy ściągnąć druk np. ze strony internetowej UP: www.uprp.pl) i zgłosić go. Skalkuluj jednak, czy robić to samemu, czy jednak lepiej powierzyć rzecz specjaliście. Jeśli decydujesz się na samodzielne działanie, podpowiadamy, o czym musisz pamiętać.

Pierwszą czynnością poprzedzającą ewentualne wysłanie wniosku do UP musi być przeprowadzenie wnikliwych poszukiwań w bazach danych oznakach już zarejestrowanych. Niewybaczalnym błędem byłoby pominięcie którejkolwiek z dostępnych baz. Można się do nich dostać przez Internet. Najpierw wypisz adres: http://www.uprp.pl/Polski/Bazy+danych+UPRP. Następnie wykorzystaj napis "kliknij tu, aby przeglądać bazy danych Urzędu Patentowego RP". Wybierz "Znaki towarowe". O innych źródłach dowiesz się na tej samej stronie, korzystając z informacji "o najczęściej konsultowanych bazach danych".

Niejedno zgłoszenie przepadło w UP, gdy firma zgłaszająca znak próbowała upodobnić go do marki powszechnie znanej. To się nie może udać. Nie łudź się, że zarejestrujesz znak dla opakowania pasty do zębów albo ciasteczek, na którym napisałbyś "Coca Cola".

Nie dość, że UP nie zarejestruje znaku, to sprawą może nawet zainteresować się policja. Tak było przy próbie rejestracji znaku towarowego na buty "Adadis", na pierwszy rzut oka usadowionego zbyt blisko znanej marki Adidas.

Pamiętaj, że wiele firm ma dzisiaj wszechobecny wywiad wyczulony nie tylko na podróbki, ale także na podobne znaki itp. nieuczciwe praktyki rynkowe.

W treści znaku towarowego nie może się znaleźć symbol uznany za chroniony z mocy prawa. Na przykład symbol państwa polskiego, herb polskiego województwa, reprodukcja polskiego orderu, symbol olimpijski. Rejestrowany znak nie może zawierać nazwy zawodu. Błędem byłaby próba wprowadzenia do twego znaku towarowego nazw wielkich, międzynarodowych organizacji społecznych. Nie wolno wprowadzać do znaku towarowego symboli religijnych i insygniów, np. papieża Benedykta XVI.

Sprawa rejestracji upadła, bo nie zapłaciłem za publikację o udzielonym prawie ochronnym -skarży się jeden z czytelników DF. Nie powinien się dziwić. Opłaty wprowadziło rozporządzenie Rady Ministrów z 29 sierpnia 2001 (DzU z 2001 nr 90, poz. 1000, i z 2004 nr 35, poz. 309). Czytelnik powinien był je uregulować najpóźniej w miesiąc po dniu zgłoszenia.

Za wniesienie do UP podania o ochronę znaku towarowego opłata wynosi 500 złotych. Stawka ta dotyczy jednak tylko wniosku, w którym określono jedynie trzy klasy towarowe. Za każdą kolejną klasę trzeba zapłacić dodatkowo.

Przykład

Przedsiębiorca chce zarejestrować znak towarowy w czterech klasach wg klasyfikacji nicejskiej towarów i usług: 16 - kubki na napoje, 29 - wyroby z mleka, 30 - ciastka oraz 32 - soki. Płaci więc 500 zł za wniosek o rejestrację w trzech klasach i po 100 zł za każdą kolejną klasę. W opisywanej sytuacji przedsiębiorca musiałby więc zapłacić 600 zł.

Urząd nie ma obowiązku przypominania o potrzebie wnoszenia kolejnych należności, np. o opłatach za przedłużenie okresu ochrony. Jeśli mija pierwsze 10 lat ochrony i właścicielowi zależy na kontynuacji, musi zapłacić 350 złotych (ewentualnie po 400 złotych za każdą następną klasę ponad wspomniane trzy). Jeśli zapomni, to pierwszego dnia po owych 10 latach ochrona wygasa. W półroczu po tej dacie, można swój znak ratować, ale opłata jest wówczas o 30 procent wyższa od podstawowej.

W Urzędzie Patentowym można usłyszeć narzekanie na często spotykaną w formularzach zgłoszeniowych niejasność, co wnioskodawca rzeczywiście chce chronić. Trzeba sprecyzować przedmiot ochrony, bo od tego zależy jej zakres i oczywiście wymiar opłaty. Niedokładność, jeśli dojdzie do sporu, sprawi wielki kłopot każdemu sądowi i najpewniej obróci się przeciwko niefrasobliwemu autorowi. Niestety, błędy ogólnikowości zdarzają się nie tylko amatorom, ale nawet rzecznikom patentowym. Trzeba być ostrożnym.

Przykład

Częsta pomyłka to nieprecyzyjność określenia nazwy. Nie można zastrzec sobie np. znaku "naprawa". To zbyt szerokie pojęcie. Można się ubiegać w najlepszym razie o znak towarowy z elementem dookreślającym, takim jak "naprawy budynków" albo "naprawa butów". Unikaj też nazw, które same w sobie stanowią o przeznaczeniu lub kształcie. Na przykład nie można uzyskać ochrony na "krzesło" w klasie 20 (meble). Jest to jednak już możliwe w klasie 30 (słodycze) na czekoladki o nazwie "Krzesło". Ale czy to miałoby sens?

Do rejestracji nie dojdzie, gdy znak jest podobny do wcześniej zarejestrowanego na rzecz innej firmy i gdyby w zwykłych warunkach obrotu gospodarczego wprowadzał w błąd odbiorców, mylił ich w ocenie pochodzenia towarów. Co zatem powiedzieć o działaniu firmy, której personel wiedząc o istnieniu ubrań marki La Costa (tej z krokodylkiem), mimo to próbuje zarejestrować dla szwalni ubraniowej znak "La Crosse", też z plamą przypominającą krokodylka? Reakcja Urzędu Patentowego jest zdecydowana. Kwestionuje dobrą wiarę zgłaszającego i odmawia rejestracji. Ale czy na tym koniec? O próbie rejestracji może się dowiedzieć właściciel znaku. Firmy zaniepokojone taką praktyką często podejmują kroki represyjne.

Zwodnicze rezultaty przynosi cwaniactwo albo tylko mimowolne popełnienie błędu polegającego na zlekceważeniu tzw. odpowiedniości znaku wobec towaru. Pewnemu zgłaszającemu wydawało się, że przechytrzy wszystkich, w tym także ekspertów UP. Próbował mianowicie złożyć w UP wniosek o ochronę wątpliwego znaku, mając pełną świadomość, że może być odmowa. I sprawdziło się - wkrótce UP przeciwstawił wcześniejszą rejestrację na rzecz innej firmy. Wtedy wnioskodawca napisał do UP, że prosi o rejestrację bez zakwestionowanych elementów treści znaku. Nie udało się. Owszem, czasem można wprowadzić do wniosku trzeciorzędne korekty, ale znacząca zmiana nie wchodzi w grę.

Jaki był finał? Umorzenie postępowania. Ten przedsiębiorca o ewentualną rejestrację porządnie już zredagowanego znaku mógł się ubiegać, ale rozpoczynając procedurę od początku. To znaczy, że pierwszeństwo będzie biegło od nowej, dużo późniejszej daty. A to oznacza, że lukę tę może wykorzystać konkurent.

Najnowsza, ósma edycja klasyfikacji nicejskiej w dostosowaniu do znaków towarowych obejmuje 45 klas. Klasy 1 - 5 dotyczą towarów takich jak: chemikalia, nawozy sztuczne, lakiery, środki czyszczące, farmaceutyki itp. Klasy 6 - 15 przewidziano dla różnych maszyn i instrumentów. Klasa 16 to materiały piśmienne i biurowe oraz fotograficzne. Klasa 18 - wyroby skórzane, klasa 25 - odzież. Towary spożywcze zebrane zostały w klasach 29 - 32. Klasa 33 to alkohole, ale bez piwa. Od klasy 35 zaczynają się usługi