„Ustawa wprowadzająca zakaz handlu (...) uchwalona została w dość szybkim tempie, a jej wejścia w życie nie poprzedzała jakakolwiek kampania informacyjna, która (...) wpływałaby na świadomość często niemających doświadczenia prawniczego przedsiębiorców, umożliwiając im uniknięcie błędnego interpretowania przepisów, tym samym chroniąc ich od nielegalnych zachowań" – czytamy w uzasadnieniu Sądu Rejonowego w Bartoszycach.
Czytaj także: Niedziele wolne od handlu w 2018 r.
W tarapaty wpadła prowadząca sklep spożywczo-monopolowy A.Z. Otworzyła go 18 marca i za ladą postawiła dwóch pracowników, co nie umknęło uwagi inspekcji pracy. Groziła jej kara od 1000 do 100 tys. zł. Sąd jednak odstąpił od jej wymierzenia.
„A.Z. od wielu lat prowadzi sklep czynny całą dobę, siedem dni w tygodniu i zapewne w ten tylko sposób rywalizować może z coraz to mocniej naciskającą konkurencją w postaci chociażby supermarketów. Oczywiste więc jest, iż w wypadku zakazu handlu w niedziele i święta musiałaby się liczyć z utratą znacznej części dochodów, a co za tym idzie, poszukiwanie przez nią możliwości zniwelowania ograniczeń wynikających z ustawy z 10 stycznia 2018 r. było dla niej niezwykle ważne" – wczuł się w sytuację kobiety sędzia Krzysztof Branecki.
– Sąd postarał się o to, aby wilk był syty i owca cała – komentuje Joanna Parafianowicz, adwokat.
– Ten wyrok wyraża zarówno szacunek sądu do ustawodawcy, choć ocenia jednoznacznie krytycznie brak działań pozwalających przedsiębiorcom na zrozumienie wprowadzonych przepisów, jak i stanowi ukłon w stronę obywatela w trudnej sytuacji życiowej – dodaje.
Sygnatura akt:II W 2067/18