Takie są ustalenia dziennika "Fakt". Projekt przepisów zrównujących oskładkowanie umów zleceń i umów o pracę ma już resort rodziny. Reforma ma szanse wejść w życie od 2022 roku - twierdzi gazeta.

Obecnie tylko zatrudnieni na podstawie umowy o pracę są objęci wszystkimi ubezpieczeniami ZUS. Obowiązek odprowadzania składek za osoby na umowie zlecenia jest uzależniony od posiadania innego tytułu do ubezpieczenia. Jeśli umowa zlecenie jest dla zatrudnionego jedynym tytułem do ubezpieczeń, wtedy składki na ubezpieczenie i rentowe są obowiązkowe. Pracujący na kilku umowach ma odprowadzane składki tylko z jednej - tej, z której otrzymuje wynagrodzenie w wysokości co najmniej pensji minimalnej. Wystarczy zatem zawrzeć z zatrudnionym pierwszą umowę opiewającą na pensję minimalną, by od kolejnych - nawet opiewających na dużo wyższe stawki - już nie trzeba było odprowadzać składek.

Co zmieniłyby nowe przepisy? Składki ZUS byłyby odprowadzane od każdej umowy zlecenia, tak jak od umowy o pracę.

I choć w przyszłości zleceniobiorcy zyskaliby dzięki temu wyższe świadczenia emerytalne, to wcześniej mogą sporo stracić na wynagrodzeniach, bo po zmianie dostawaliby mniej pieniędzy do ręki.  O ile?

- Ze wstępnych wyliczeń ekspertów z Instytutu Emerytalnego wynika, że osoba mająca umowę zlecenie na 2000 zł, dostanie do ręki o ok. 130 zł mniej niż obecnie. Przy 3000 zł strata wyniesie 197 zł, a przy 4000 zł – 263 zł. Im wyższa kwota na umowie, tym oskładkowanie byłoby bardziej odczuwalne - pisze "Fakt".

Gazeta przypomina, że plan oskładkowanie każdego zlecenia rząd ogłosił  już w maju w ramach Polskiego Ładu. Projekt w tej sprawie nie znalazł się jednak wśród 10 reform, które rząd miał przyjąć w pierwszej kolejności w ciągu 100 dni od ogłoszenia Polskiego Ładu, ani też w reformie podatkowej, która zakłada podniesienie kwoty wolnej od podatku do 30 tys. zł i likwidację odliczenia składki zdrowotnej.