Z analizy projektu nowelizacji ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych wynika, że najbardziej aktywni zleceniobiorcy, zarabiający na podstawie kilku umów, będą narażeni na straty. Dlaczego? To oni mogą ponieść konsekwencje finansowe niejasnych przepisów.

Liczy się przychód

– Dzisiaj składki na ubezpieczenia społeczne płaci się od pierwszego zlecenia. Od kolejnego obowiązkowa jest tylko składka zdrowotna – tłumaczy Antoni Skorupski, adwokat specjalizujący się w ubezpieczeniach społecznych. Po zmianach pełne składki na ZUS trzeba będzie płacić z wszystkich zleceń aż do osiągnięcia pułapu minimalnej płacy. W 2014 r. jest to 1680 zł – wyjaśnia.

Liczyć się będzie to, ile w danym miesiącu zleceniobiorca faktycznie zarobi, a nie ile powinien otrzymać zgodnie z zawartym kontraktem. Jak to może zadziałać w praktyce?

Ktoś ma zawarte trzy umowy: A na 1,2 tys. zł, B na 1,5 tys. zł i C na 500 zł. Do obowiązkowych ubezpieczeń społecznych zgłosi umowy A i C, bo ich suma 1,7 tys. zł da już minimalną podstawę wymiaru. Z kontraktu B pobierana będzie tylko składka zdrowotna. Ale jeśli z umowy C w danym miesiącu otrzyma tylko 200 zł, to będzie musiał odprowadzić pełne składki od wszystkich trzech umów – czyli od podstawy 2,9 tys. zł.

– Istotne będzie też ustalenie, czy wynagrodzenie zostało wypłacone ostatniego dnia danego miesiąca, czy też pierwszego dnia kolejnego. Taka jednodniowa różnica może powodować, że obowiązek ubezpieczeń z innej umowy będzie istniał lub nie – dodaje Andrzej Radzisław, radca prawny, były pracownik centrali ZUS.

Kosztowne błędy

Problem w tym, że nad dokładnym sumowaniem przychodów z wszystkich umów czuwać ma sam zleceniobiorca. Na nim też spocznie pełna odpowiedzialność za poprawne rozliczenia z ZUS. Nie dość, że będzie musiał na bieżąco informować płatników o uzyskiwanych w danym miesiącu przychodach ze wszystkich zleceń, to za skutki błędnego zawiadomienia, powodującego niedopłatę, będzie ponosił pełną odpowiedzialność.

To oznacza, że będzie musiał z własnej kieszeni pokryć całą kwotę niedopłaty wraz z odsetkami, także w części finansowanej przez płatnika.

Eksperci nie mają wątpliwości, że pod sztandarem walki z umowami śmieciowymi rząd chce zarobić na przedsiębiorczych zleceniobiorcach. To oni bowiem poniosą konsekwencje skomplikowanych regulacji. O tym, że są one nieprecyzyjne i mogą wywołać wiele niejasności, alarmował Zbigniew Derdziuk, prezes ZUS, w toku uzgodnień międzyresortowych.

– Uzależnienie obowiązku podlegania w danym miesiącu ubezpieczeniom od osiągnięcia określonej podstawy wymiaru składek powoduje wiele wątpliwości – podkreślał.

W trakcie prac nad projektem nie uwzględniono jednak jego uwag. Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy, przekonuje, że ważniejsze są jego zalety.

– Wykonawcy zyskają prawo do zasiłku dla bezrobotnych oraz wyższe emerytury, renty, zasiłki chorobowe i macierzyńskie – zachwala.

Dla przeciętnego Kowalskiego jednak wykonującego kilka zleceń zmiana w przepisach oznaczać będzie wyższe wydatki na ubezpieczenia społeczne i dużo mniejszą elastyczność przechodzenia z obowiązkowym tytułem do ubezpieczeń z jednego kontraktu na inny.

Etap legislacyjny: skierowany do Sejmu

Opinia dla „Rz"

Mirosław Łabanowski, radca prawny z kancelarii LexConsulting

Odpowiedzialność zleceniobiorcy za błąd nie powinna być tak szeroka. Płatnik składek, gdy uzyska informacje, że składki nie zostały opłacone, powinien złożyć korektę dokumentów rozliczeniowych i opłacić je wyłącznie w części finansowanej z jego środków. Następnie powinien przekazać oświadczenie ubezpieczonego, na podstawie którego nie opłacał składek na ubezpieczenia społeczne do ZUS. Wówczas ZUS dochodziłby składek finansowanych ze środków ubezpieczonego oraz całości odsetek od ubezpieczonego. Możliwe jest również takie rozwiązanie, że płatnik składek po uzyskaniu informacji, że za zleceniobiorcę nie były opłacane składki na ubezpieczenia społeczne, składałby tylko korektę dokumentów ?do ZUS, a żadnych składek by nie opłacał. Wówczas ZUS dochodziłby całości zadłużenia od ubezpieczonego. Moim zdaniem po uregulowaniu należności do ZUS ubezpieczony miałby wówczas regres ?do płatnika o zwrot składek na ubezpieczenia społeczne, które powinny zostać sfinansowane z jego środków.