Ministerstwo Pracy ma pomysł, jak zapewnić zleceniobiorcom lepszą ochronę z systemu ubezpieczeń społecznych. Polega on na tym, by płacili składki do ZUS od wszystkich swoich zleceń.
Na dzisiejszym posiedzeniu zespołu ds. ubezpieczeń społecznych Komisji Trójstronnej rząd przedstawi materiały, z których wynika propozycja zmian w przepisach dotyczących tzw. zbiegu tytułów do ubezpieczeń.
Umowa na 48 zł uwalnia od składki
Okazuje się, że przedsiębiorcy znaleźli kolejną lukę w przepisach, która pozwala im unikać obowiązku zapłaty składek na ubezpieczenia społeczne od wynagrodzeń zleceniobiorców. Wystarczy, że podpiszą kilka umów z jedną osobą lub stworzą fikcyjną spółkę zatrudniającą zleceniobiorcę za 48 zł miesięcznie, by zgodnie z prawem mogli zapomnieć o płaceniu daniny Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych. Choć rzeczywiste zarobki zleceniobiorcy wynoszą kilka tysięcy złotych, wszystkie składki płacone do ZUS od tego wynagrodzenia nie przekraczają 20 zł miesięcznie. Na jego konto emerytalne wpływa zaś tylko 9,37 zł miesięcznie.
Sam resort pracy potwierdza istnienie takich patologii. Jak się okazało, osoby dotknięte tym procederem same zgłaszają się do ministerstwa. Jeden ze zleceniobiorców poprosił nawet o wyliczenie mu przyszłej emerytury przy założeniu, że zatrudniająca go firma płaci składki od umowy-zlecenia wartej 48 zł, choć jednocześnie ma kilka innych umów, i to do tego znacznie lepiej płatnych. Resort wyliczył, że po siedmiu latach takiej pracy, które zostały pytającemu do emerytury, wzrośnie ona zaledwie o 4,56 zł miesięcznie.
– W obecnym systemie emerytalnym przyszłe świadczenia z ZUS zależą od zebranego kapitału emerytalnego przez cały okres aktywności zawodowej – zaznacza Henryk Nakonieczny, członek prezydium NSZZ „Solidarność". – W zeszłym roku złożyliśmy na ręce premiera propozycje zmian, by poprawić sytuację osób zatrudnionych na umowie-zleceniu czy o dzieło. Przypomnę, że z danych Ministerstwa Finansów wynika, że tylko 52 proc. osób rozliczających się z PIT potrąca z tej daniny składki na ubezpieczenia społeczne. Wskazywałoby to, że prawie połowa podatników w ogóle nie płaci składek do ZUS od swoich przychodów.
Anna Wojda: Czekają nas obowiązkowe składki ZUS od wszystkich umów zleceń?
Sumowanie wynagrodzeń
Propozycja „Solidarności" zakłada obowiązek płacenia składek ZUS od wszystkich umów-zleceń, a nawet obłożenie nimi umów o dzieło. Resort pracy stwierdził, że to zbyt radykalne rozwiązanie, i proponuje własny pomysł na zmiany. Zakłada on, że składki ZUS mogłyby być pobierane przez ZUS od wszystkich umów zawartych ze zleceniobiorcą, jednak tylko do określonej kwoty. Mogłoby to być minimalne wynagrodzenie, które obecnie wynosi 1600 zł miesięcznie. Dzięki temu zleceniobiorcy z co najmniej 25-letnim stażem pracy mogliby liczyć na prawo do minimalnej emerytury (obecnie 799,18 zł miesięcznie), a wcześniej np. na zasiłek dla bezrobotnych po utracie zatrudnienia.
Przedsiębiorcy niechętnie patrzą na takie pomysły.
– Przypominam, co premier powiedział w swoim drugim expose: to nie jest czas na podwyższanie kosztów zatrudnienia – zauważa Lech Pilawski z PKPP Lewiatan.
– Kondycja finansowa wielu firm nie pozwala na inne zatrudnienie.
Podobnego zdania jest Wojciech Nagel z BCC.
– W czasie spowolnienia gospodarczego trzeba ciąć przywileje emerytalne i reformować przestarzały system rentowy. Przypominam, że w styczniu 150 tys. osób straciło pracę. Jest to więc najgorszy z możliwych momentów na takie zmiany, które mogą spowodować dalsze zwolnienia – dodaje Nagel.
masz pytanie, wyślij e-mail do autora m.rzemek@rp.pl
Marek Bucior, wiceminister pracy i polityki społecznej
Szczególnie niepokojące sygnały co do zatrudnienia na kilku umowach-zleceniach płyną do nas z branży ochroniarskiej. Rozpoczynamy więc dyskusję ze związkowcami i pracodawcami, jest to jednak nasza odpowiedź na zmiany zaproponowane przez NSZZ „Solidarność". Musimy najpierw poznać stanowiska pozostałych organizacji zasiadających w Komisji Trójstronnej. Trudno więc teraz rozstrzygać, jaka będzie ostateczna wersja projektu zmian i czy w trakcie negocjacji ze związkowcami i pracodawcami nie pojawią się nowe pomysły na poprawienie obowiązujących przepisów. Musimy jednak pamiętać o tym, co powiedział premier w swoim ostatnim exposé. Stwierdził, że rząd nie zrobi nic, co może spowodować zmniejszenie liczby miejsc pracy.