Jednoosobowi przedsiębiorcy, którzy prowadzą tylko sezonową działalność, najprawdopodobniej już w tym roku będą mogli skorzystać z możliwości jej zawieszania. Pozwoli na to nowelizacja ustawy o swobodzie działalności gospodarczej, przyjęta wczoraj przez Sejm.

– Nowelizacja dość precyzyjnie określa zasady, na jakich może to nastąpić – z zadowoleniem przyjmuje zmianę Lech Pilawski, dyrektor w Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan.

W okresie zawieszenia przedsiębiorca nie będzie opłacał ubezpieczenia chorobowego ani wypadkowego, a sam zdecyduje, czy odprowadzi składki na ubezpieczenia emerytalne i rentowe. Nie będzie miał też obowiązku składania deklaracji.

Działalność można będzie zawiesić najdłużej na dwa lata. W tym czasie nie będzie można osiągać bieżących przychodów z działalności gospodarczej (pozarolniczej).

Wolno będzie natomiast sprzedawać własne środki trwałe czy wyposażenie firmy. Do zainteresowanego będzie mogła też zawitać kontrola na takich samych zasadach jak do normalnie funkcjonujących firm. Zawieszenie nie zwolni z uczestniczenia w postępowaniach sądowych, podatkowych czy administracyjnych związanych z wstrzymaną działalnością.

Zawieszenie obowiązywać będzie od dnia zgłoszenia, a gmina w ciągu tygodnia powiadomi o tym ZUS i urząd skarbowy.

Przedsiębiorcy ucieszą się też z drugiej ważnej zmiany. Będą mogli występować o wiążące interpretacje nie tylko w sprawach podatkowych, ale także związanych z ZUS czy opłatami administracyjnymi. Tak jak dotychczas interpretacja podatkowa będzie kosztowała 75 zł. Trzeba ją będzie wpłacić w ciągu tygodnia od złożenia wniosku, inaczej nie zostanie rozpatrzona.

Urząd będzie miał tylko 30 dni na udzielenie odpowiedzi. Jeżeli nie zmieści się w tym terminie, to przedsiębiorca będzie mógł postąpić zgodnie ze swoim stanowiskiem, które zawarł we wniosku. Nawet jeżeli rozstrzygnięcie okaże się nieprawidłowe, nie będzie ponosił konsekwencji finansowych czy karnych.

– Nie jestem pewien, czy administracja podoła temu zadaniu – mówi Lech Pilawski. – Ale nie można przenosić ryzyka związanego ze złym prawem na przedsiębiorcę.

Projekt ustawy przygotowany przez Sejmową Komisję Gospodarki został wczoraj przyjęty bez zmian. Posłowie lewicy domagali się wprawdzie obniżenia opłaty za wiążącą interpretację do 15 zł, ale poprawka przytłaczającą większością głosów została odrzucona. Sprawozdawczyni ustawy Alicja Olechowska (PO) wyjaśniała, że być może kwota mogłaby być niższa, ale Sejm dopiero czeka na ekspertyzę określającą, ile mogłaby wynosić.

Za nowelizacją głosowali wszyscy posłowie, tylko jedna osoba się wstrzymała. Do uchwalenia ustawy doszło podczas nieobecności na sali posłów PiS, związanych z wcześniejszym sporem proceduralnym. Kiedy jednak debatowano nad ustawą, również oni opowiadali się za wprowadzeniem zmian. Teraz ustawa trafi do Senatu.

Projektowane zmiany są niewystarczające. Możliwość zawieszenia działalności powinna przysługiwać wszystkim przedsiębiorcom. Potrzebne są też dalsze zmiany ustawy o swobodzie działalności gospodarczej. Choć bowiem przewiduje zasady mające chronić przedsiębiorców przed nadmierną uciążliwością kontroli, to zawiera wyjątki, które są często interpretowane w sposób rozszerzający. Ale przede wszystkim urzędnicy kontroli, powołując się na uregulowania swoich ustaw branżowych, nie stosują tych ograniczeń. Potrzebny jest więc zamknięty katalog jasno określonych sytuacji, w których dopuszczalne będzie odstępstwo od zasad dotyczących kontroli. Mam nadzieję, że zapowiedzi o uwzględnieniu tych postulatów w drugim etapie zmian okażą się prawdziwe.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki z.jozwiak@rp.pl