Zatrudnić cudzoziemca w Polsce jest niezwykle trudno. Najpierw pracodawca musi złożyć do marszałka województwa wniosek o zezwolenie na jego pracę. Urząd zbada, czy na danym terenie brakuje fachowców w zawodzie, w jakim ma pracować cudzoziemiec, i jeśli rzeczywiście jest takie zapotrzebowanie, marszałek wydaje przyrzeczenie zezwolenia na pracę.

Na tej podstawie cudzoziemiec może uregulować swój pobyt w Polsce, a firma zyskać pracownika.

Obywatele państw Unii Europejskiej oraz Norwegii, Islandii, Szwajcarii i Liechtensteinu mogą od początku tego roku pracować w Polsce bez zezwolenia. Jednak przedsiębiorcy, którym coraz częściej brakuje rąk do pracy, nie tam szukają pracowników. Dlatego pod koniec zeszłego roku Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej wprowadziło ułatwienia dla firm z branży rolniczej w zatrudnianiu pracowników z Ukrainy, Białorusi i Rosji. Zmienione rozporządzenie w sprawie wykonywania pracy przez cudzoziemców bez konieczności uzyskania zezwolenia na pracę (DzU nr 155, poz. 1116) przewiduje, że wystarczy do tego wiza wydawana przez konsula RP. Resort chce, by z uproszczonej procedury zatrudniania cudzoziemców mogli skorzystać także przedsiębiorcy z branży budowlanej. W pozostałych wypadkach pracodawca, zanim zatrudni obcokrajowca, musi zgromadzić dokumenty, których uzyskanie trwa długo, a często także sporo kosztuje.

Oprócz informacji dotyczących przedsiębiorcy (m.in. NIP, REGON, niezaleganie z opłatami, informacja o stanie zatrudnienia) potrzebna jest także opinia z powiatowego urzędu pracy dotycząca zgłoszonych przez pracodawcę wolnych miejsc pracy (ogłoszenie w tej sprawie trzeba podać przynajmniej miesiąc wcześniej). Niezbędny jest również dokument potwierdzający kwalifikacje cudzoziemca. Przedsiębiorca musi też uiścić opłatę 936 zł za każdą taką osobę. Całe postępowanie, licząc od złożenia wniosku do uzyskania zezwolenia, trwa ok. 2,5 miesiąca.

Dla wielu, którzy chcieliby teraz zalegalizować pracę cudzoziemców, może być już za późno. Tym bardziej że inspektorzy PIP poza zezwoleniem na pracę zbadają także datę umowy o pracę, która nie może być wcześniejsza niż data wydania zezwolenia. Kontrola obejmie również warunki wykonywania pracy przez cudzoziemca, a także czy odbywa się na stanowisku określonym w zezwoleniu.

Przekazanie PIP kontroli legalności zatrudnienia cudzoziemców spowoduje ograniczenie szarej strefy, gdzie wg nieoficjalnych szacunków może pracować nawet 100 tys. obcokrajowców. Ustawa o promocji zatrudnienia mówi, że kara za nielegalne zatrudnienie cudzoziemca nie może być niższa niż 3 tys. zł. Decyzję w tych sprawach będzie podejmował jednak sąd.

Masz pytanie do autora, e-mail: m.rzemek@rzeczpospolita.pl

Warto przypomnieć toczącą się w Niemczech przed laty dyskusję na temat nielegalnego zatrudniania cudzoziemek jako pomocy domowych. Stwierdzono wówczas, że legalizacja ich zatrudnienia spowodowałaby znacznie większe straty społeczne niż ewentualne zyski, jakie na pierwszy rzut oka przyniosłoby to dla rynku pracy. Dlatego warto byłoby odpowiedzieć sobie na pytanie, czy stawiać tamę napływowi chętnych do pracy cudzoziemców, czy raczej ich pozyskiwać. Tym bardziej że na polskim rynku coraz głośniej mówi się o braku rąk do pracy. Już teraz można wydłużyć okres zezwolenia na pracę z obecnych 3 do 9 miesięcy. Gdy w najbliższych latach potrzeba będzie w Polsce wielu pracowników, choćby do budowy autostrad, warto rozważyć także import usług. Nie trzeba wtedy zatrudniać cudzoziemców. Pracę wykonuje zagraniczna firma, która wykorzystuje do tego swoich pracowników. Powinniśmy myśleć także o pozyskiwaniu wysoko wykwalifikowanych pracowników i spójnej polityce migracyjnej.