Sąd Najwyższy zajmował się we wtorek sprawą pracownicy jednego ze stołecznych kasyn, która po przeszło 20 latach pracy dostała wypowiedzenie. Zwolnienie nastąpiło z przyczyn leżących po stronie pracodawcy, należała się jej więc także odprawa w wysokości trzymiesięcznego wynagrodzenia. Gdy kasyno wypłaciło jej równowartość trzech minimalnych pensji, odwołała się do sądu pracy.
Tam okazało się, że lwia część jej comiesięcznej wypłaty pochodziła z napiwków. System płac w kasynie był bowiem tak skonstruowany, że krupierzy jako podstawę wynagrodzenia dostawali minimalną pensję. Co miesiąc kasyno doliczało im do tego wielokrotność tej kwoty wyliczanej według specjalnego systemu punktowego. Pieniądze na ten cel pochodziły z żetonów, jakie klienci wrzucali do tipboxów. Co miesiąc kasyno spieniężało zebrane tam żetony i dzieliło pieniądze pomiędzy krupierów, ale także inne osoby zatrudnione w firmie, w tym także pracowników ochrony.