Nowelizacja prawa energetycznego, która weszła w życie 11 września, zniosła prawne i biurokratyczne bariery dla inwestujących w mikroinstalacje do produkcji zielonej energii.
Ustawa rozróżnia odnawialne źródła energii ze względu na ich wielkość: mikroinstalacje o mocy do 40 kW albo 120 kW w cieple, małe instalacje o mocy do 200 kW elektrycznych 600 kW cieplnych i pozostałe (duże) instalacje. Dla najmniejszych wprowadzono znaczne uproszczenia administracyjne.
Bez opłat
Producenci odnawialnej energii z mikro- i małych źródeł zostali zwolnieni z ubiegania się o koncesję. Ponadto mikroinstalacje są zwolnione z opłat za przyłączenie do sieci niskiego napięcia, o ile ich moc nie przekracza wartości aktualnie wydanych warunków przyłączenia. Nie wymagają wtedy żadnej specjalnej zgody operatora, nowe przepisy zwolniły inwestora z procedur występowania o warunki przyłączenia.
23,3 tys. zł wynosi średni koszt zakupu i montażu mikroinstalacji do produkcji zielonej energii o mocy 9 kW.
Wystarczy zgłosić chęć przyłączenia nowego źródła energii do sieci elektroenergetycznej, a operator ma obowiązek przyłączenia mikroźródła bezkosztowo, razem z inteligentnym licznikiem. Przedsiębiorca musi jednak pamiętać, by jego instalacja spełniała wymagania techniczne i eksploatacyjne określone w art. 7 a ustawy – Prawo energetyczne.
Za przyłączenie źródeł energii do 5 MW, a także jednostek kogeneracyjnych do 1 MW, którymi zainteresowane mogą być średnie firmy, pobierana jest natomiast – tak jak dotąd – połowa opłaty przyłączeniowej. Ponadto w tym przypadku przedsiębiorca musi zgłosić do rejestru wytwarzanie energii w małej instalacji.
Wprowadzenie definicji mikro- i małych instalacji oze to podstawowy sukces nowelizacji ustawy – Prawo energetyczne. Drugim znaczącym ułatwieniem dla inwestorów jest zniesienie konieczności ubiegania się o pozwolenie na budowę w przypadku pomp ciepła i kolektorów ciepła do mocy 120 kW, a także wszystkich instalacji fotowoltaicznych do 40 kW.
Do tej pory z pozwolenia na budowę zwolnione były tylko instalacje fotowoltaiczne i kolektory słoneczne „zintegrowane" z budynkiem, a więc umieszczone na jego dachu albo na fasadzie. Drugim warunkiem było niesprzedawanie energii do sieci.
Teraz wszystkie mikroinstalacje tego typu, a więc także wolno stojące moduły fotowoltaiczne i kolektory słoneczne nie wymagają takiego pozwolenia.
Główną korzyścią dla przedsiębiorców inwestujących w mikro- i małe źródła energii może być przede wszystkim możliwość uniezależnienia się od dostawcy energii. Jednak na produkcji zielonej energii w mikroinstalacjach i jej sprzedaży do sieci firmy nie zyskają. Co prawda na dostawcy energii elektrycznej spoczywa z urzędu obowiązek odbioru prądu z mikroinstalacji, ale dla producenta może to być nieopła- calne.
Najmniejsze instalacje produkują prąd po najwyższym koszcie i jest on znacznie droższy od energii elektrycznej sprzedawanej po cenach taryfowych dla odbiorców kupujących prąd z sieci. Tymczasem zgodnie z nowelizacją gwarantowana cena zakupu energii z mikroinstalacji wynosi 80 proc. ceny z rynku konkurencyjnego w poprzednim roku (tzw. cena Urzędu Regulacji Energetyki). Wytwórcy prądu w mikroinstalacjach nie przysługuje wsparcie kolorowymi certyfikatami. – I tak rząd zakończył energetykę prosumencką. Energia fotowoltaiczna potrzebuje 900 proc. ceny taryfowej, a energia produkowana w mikrosiłowniach wiatrowych – 300 proc., by inwestycja opłacia się – ocenia Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej.
Po staremu
Oszczędność na zakupie prądu i ewentualna sprzedaż nadwyżek produkowanej zielonej energii są więc często zbyt małe, by inwestycja w mikroinstalację zwróciła się w ciągu 20 lat, czyli okresu jej działania.
– Jedynym wyjściem dla małych i średnich przedsiębiorstw jest nieskorzystanie z nowych przepisów dla prosumentów i pozostanie w systemie zielonych certyfikatów, na przykład poprzez tworzenie klastrów – radzi Grzegorz Wiśniewski.
Producenci odnawialnej energii, o ile nie są osobami fizycznymi nieprowadzącymi działalności gospodarczej, powinni sprzedawać ją na dotychczasowych zasadach. Wtedy oprócz ceny podstawowej za energię przysługuje im dodatkowo zielony certyfikat wart obecnie ok. 180 zł za 1 MWh. W sumie można więc zyskać ponad 350 zł za 1 MWh wyprodukowanej energii.
System wsparcia produkcji zielonej energii ma być jednak wkrótce zmieniony i wiele firm wstrzymuje się z nowymi inwestycjami do czasu ogłoszenia przez Ministerstwo Gospodarki nowych zasad udzielania subwencji.
Dodatkowym czynnikiem przemawiającym za odłożeniem inwestycji w czasie jest brak dofinansowania inwestycji w OZE. Firmy muszą czekać na fundusze unijne z nowej perspektywy na lata 2014– –2020. Jedyne dotacje na inwestycje, o jakie obecnie można się ubiegać, przyznaje Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, ale są to pieniądze tylko na budowę biogazowni.
Według badań Instytutu Energetyki Odnawialnej na koniec 2012 roku działało w Polsce 223 tys. mikroinstalacji. Średnia moc jednej instalacji wynosi 9 kW. Koszt jej zakupu i podłączenia IEO ocenił na 23 tys. zł. Najdroższe są pompy ciepła (25 tys. zł), a najtańsze – kotły na biomasę (18 tys.)
masz pytanie, wyślij e-mail do autorki m.sklodowska@rp.pl