Gospodarka rośnie i wciąż ma rosnąć w niezłym tempie (w tym roku o 2,9 proc., w 2025 r. - o  3,5 proc.), lecz poniżej oczekiwań.  Średnia prognoz w czerwcu była bowiem o 0,3 pkt proc. wyższa.

Zdaniem ekspertów, wynika to z ogólnego rozczarowania tempem nabierania wigoru przez europejską gospodarkę oraz słabszej od oczekiwań konsumpcji prywatnej w Polsce.

- Pieniądz unijny będzie nam ratował sytuację w 2025 r., natomiast cały czas punktem troski jest sytuacja w sektorze prywatnym. Tam inwestycje są poniżej potrzeb wynikających np. z sytuacji demograficznej – wyjaśnia  dr Marcin Mrowiec, koordynator makroekonomiczny EKF. 

Co ze stopami procentowymi? Według ekonomistów polityka pieniężna zostanie trochę poluzowana – główna stopa NBP za rok 2025 będzie o około 100 punktów bazowych niższa niż pod koniec 2024 br. Prawdopodobnie jednak to maksimum możliwe w przyszłym roku.

W Polsce potrzeba więcej rąk do pracy

Rynek pracy wciąż będzie rynkiem pracownika, lecz z niższą niż w ostatnich dwóch latach dynamiką wzrostu płac. Nadal znalezienie rąk do pracy będzie problemem.  Z rynku pracy ubywa i będzie ubywało po 150–200 tys. osób aktywnych zawodowo, których jest bardzo trudno zastąpić. I choć siłę roboczą mogłyby zastąpić inwestycje w kapitał, to prognozy wzrostu inwestycji są pesymistyczne.

– Efektem ubocznym chronicznego braku rąk do pracy będzie dynamiczny wzrost płac, co będzie wyzwaniem dla konkurencyjności przedsiębiorców oraz dla polityki pieniężnej – uważają eksperci.

Największym zagrożeniem dla koniunktury gospodarczej w Polsce ma być eskalacja konfliktów geopolitycznych, słaba koniunktura gospodarcza w najważniejszych gospodarkach oraz spadek konkurencyjności i atrakcyjności inwestycyjnej polskiej gospodarki.  

Czytaj więcej

Ekonomiści o prognozach i wyzwaniach dla polskiej gospodarki. „Czasu już nie ma”