Ale i tutaj mogą mieć kłopoty — wynika z publikacji „Emerging Markets" wydawanej z okazji walnego zgromadzenia Azjatyckiego Banku Rozwoju (ADB), które w tym roku odbywa się w Astanie.
Gazprom już ma zaplanowany azjatycki roadshow. Także największy bank detaliczny w Rosji Sbierbank oraz producent diamentów Alrosa szukają azjatyckich instytucji finansowych, które byłyby w stanie znaleźć dla nich pieniądze. Obydwie firmy miały już w ubiegłym tygodniu spotkania w Singapurze i Hongkongu. Inne szukają inwestorów w Indiach, Indonezji oraz Malezji.
W takiej strategii jest logika, bo w Azji jest mnóstwo pieniędzy, tyle że tamtejsze instytucje finansowe są niesłychanie ostrożne. A większość firm rosyjskich szukających tam pieniędzy są kontrolowane przez państwo, bądź wręcz państwowe. W dodatku są na rynkach azjatyckich mało znane, nawet Gazprom, który teraz bardzo potrzebuje pieniędzy, bo w końcu lipca 2014 będzie musiał wykupić obligacje na 1,26 mld dolarów.
Zdaniem analityków zła opinia o Rosji na rynkach międzynarodowych bardzo źle rokuje i przypominają problemy, jakie w styczniu miał Gazprombank, który usiłował na azjatyckich rynkach sprzedać swoje dim sumy za 160 mln dolarów. — Zawsze zastanawiamy się nad tym, jak prowadzić marketing dla rosyjskich papierów — przyznał w rozmowie z „EM" jeden z bankierów z Hongkongu. Inni uważają, że azjatycka przygoda z rosyjskimi papierami będzie krótka i bez sukcesów.
Nie bez znaczenia jest również i to, że Standard&Poor's obniżył 25 kwietnia wiarygodność kredytową Rosji, rating tego kraju jest dzisiaj jedynie o „oczko" ponad „śmieci". Powodem były pogarszające się prognozy dla gospodarki rosyjskiej. S&P obniżył również rating samego Gazpromu do BBB minus, czyli najniższej oceny kwalifikującej się jako inwestycyjna.
Emerging Markets