Tak uznał Sąd Najwyższy w wyroku z 11 lutego 2016 r. (II PK 337/14), odpowiadając na pytanie, co oznacza zarządzanie wyodrębnioną komórką organizacyjną.

Jakie zasady

Osoby zatrudnione na kierowniczych stanowiskach nie otrzymują dodatkowego wynagrodzenia za przepracowane nadgodziny w dni powszednie. Przez pracowników zarządzających w imieniu pracodawcy zakładem pracy rozumie się osoby kierujące jednoosobowo zakładem i ich zastępców lub pracowników wchodzących w skład kolegialnego organu zarządzającego zakładem oraz głównych księgowych (art. 128 § 2 pkt 2 k.p.). Kodeks nie definiuje natomiast kierowników wyodrębnionych komórek organizacyjnych.

Luki w przepisach próbują wykorzystywać pracodawcy, nazywając stanowiska „kierowniczymi", mimo że nie spełniają one wymaganych kryteriów. Dzięki temu unikają płacenia zatrudnionym na nich osobom za nadgodziny. Te niechlubne praktyki próbuje ukrócić orzecznictwo sądowe.

Bardziej szef czy kolega

Sprawa, którą zajmował się SN, dotyczyła pracownika drukarni zatrudnionego na umowę na czas nieokreślony na stanowisku kierownika ekspedycji. Początkowo pracował w nocy, następnie w systemie dwuzmianowym. Wielokrotnie przychodził wcześniej, a wychodził później, w zależności od tego, kiedy skończył się druk. Nie mógł opuścić miejsca pracy, jeśli produkcja jeszcze trwała, nie miał zmiennika i rzadko korzystał z przerw w pracy. Często spędzał w drukarni po 12 godzin dziennie. Za godziny nadliczbowe kierownicy działów otrzymywali nieregularne wynagrodzenie w formie nagrody, o czym decydował prezes.

Kierownik był odpowiedzialny za dział ekspedycji składający się z około 20 pracowników, którym organizował pracę i przydzielał obowiązki. Odpowiadał za organizację produkcji oraz za całość procesu wydawania gazety, aż do jej wyjazdu z drukarni.

Co okaże się później istotne, wykonywał wszystkie czynności należące do obowiązków pracowników działu ekspedycji. Kierownik zgłaszał przełożonym, że potrzebuje więcej pracowników, ale ze względów finansowych prezes ograniczał ich liczbę. W końcu w związku z przejściem na rentę rozwiązał angaż, ale mimo to domagał się wypłaty wynagrodzenia za przepracowane nadgodziny.

Nieprzekonujący prezes

Prezes drukarni twierdził, że pracownikowi jako osobie pełniącej funkcje kierownicze należą się dni wolne tylko za niedziele i święta, gdyż pracuje na ryczałt, a skoro pełni taką funkcję, nie obowiązują go godziny nadliczbowe ze względu na brzmienie art. 151

4

§ 1 k.p. Kierownik z kolei podnosił, że nie umawiał się z pracodawcą ani co do godzin nadliczbowych, ani co do ryczałtu. Otrzymywał stałą pensję miesięczną. Brak porozumienia co do wypłaty wynagrodzenia zaprowadził strony do sądu.

Co ustaliły sądy

Zdaniem sądów kierownik działu ekspedycji w drukarni wykazał, że pracował w nadgodzinach. Szeroki zakres obowiązków uniemożliwiał mu wykonanie wszystkich zadań w ciągu ośmiu godzin pracy. Sądy zgodnie podnosiły, że stanowisko zajmowane przez tę osobę nie spełnia kodeksowej definicji pracownika zarządzającego w imieniu pracodawcy zakładem pracy ani pracownika zarządzającego wyodrębnioną komórką organizacyjną.

Pierwszą grupę pracowników definiuje art. 128 § 2 pkt 2 k.p. I nie ma wątpliwości, że powód do niej nie należał. Sąd Najwyższy podzielił zapatrywania sądów I i II instancji, że pracownik nie był też kierownikiem wyodrębnionej jednostki organizacyjnej. Zajmował stanowisko kierownika ekspedycji, czyli osoby odpowiedzialnej za pewną część pracy drukarni. Nawet gdyby przyjąć, że drukarnia mogła być uznana za wystarczająco wyodrębnioną jednostkę, kierownik ekspedycji i tak nią nie zarządzał. Funkcja ta była przypisana dyrektorowi, któremu podlegał.

W rzeczywistości to dyrektorzy drukarni byli podmiotami decyzyjnymi co do zarządzania kadrami, czego wyrazem może być jedynie możliwość wnioskowania przez pracownika o większy zespół, gdyż ostateczna decyzja w tej sprawie należała do przełożonych. A więc kierownik ekspedycji nie miał wymaganej samodzielności w działaniu.

Jak podkreślił Sąd Najwyższy, nie można też zgodzić się z twierdzeniem prezesa, że pracownik kierował zespołem pracowników. Jego uprawnienia kierownika wobec członków zespołu nie miały charakteru typowo zarządczego, lecz jedynie organizacyjny – pracował na równi z kolegami z zespołu. Sąd Najwyższy odwołał się tu do innego orzeczenia. Pracownik, który kierując wyodrębnioną komórką organizacyjną, wykonuje równocześnie pracę na równi z członkami kierowanego zespołu, nie może być uznawany za kierownika komórki organizacyjnej w rozumieniu art. 151

4

§ 1 k.p. (wyrok SN z 8 marca 2011 r., II PK 221/10).

Premia czy raczej nagroda

Zdaniem Sądu Najwyższego nie ma też podstaw do uznania, że wypłacane powodowi świadczenia pieniężne pod nazwami: premia nieperiodyczna oraz premia uznaniowa, stanowiły wynagrodzenie za pracę w godzinach nadliczbowych w myśl art. 151

1

k.p. Kodeks pracy przewiduje jedynie dwa sposoby płatności za pracę w nadgodzinach sposób zwykły, tj. z wynagrodzeniem zasadniczym na zasadach ogólnych lub w formie ryczałtu, którego tu nie było.

Pracownik otrzymywał wskazane przez prezesa świadczenia pod nazwą premii, które nie mogą być uznane za wynagrodzenie, nawet jeżeli wpływ na ich przyznanie miało wypracowanie nadgodzin. Premie te nie miały bowiem cech wynagrodzenia - były uznaniowe, nieroszczeniowe i nie stanowiły ekwiwalentu za wykonaną pracę nadliczbową. W myśl prawa były to po prostu nagrody za efektywną pracę.

Autorka jest prawnikiem w kancelarii Tomczak i Partnerzy Spółka Adwokacka

Zdaniem eksperta

Michał Tomczak, adwokat, prowadzi kancelarię Tomczak i Partnerzy Spółka Adwokacka

Słusznie Sąd Najwyższy podkreślił, że kierownik kierownikowi nierówny. Nie może być za niego uznany ten, kto niewiele może, decyzyjność ma ograniczoną i na dodatek pracuje na równi z kierowanym przez siebie zespołem.

To orzeczenie jest też kolejną próbą określenia przez SN zasad traktowania nadgodzin. Przypomina, że nieuznawanie przez pracodawców nadgodzin czy wypłata wynagrodzenia za nie jest w dzisiejszych czasach jednym z największych ryzyk finansowych związanych ze stosunkami pracy.